Tusk o "desperacji" Kaczyńskiego. Wiemy, co szykuje lider PO
"Panika i strach" - tak otoczenie Donalda Tuska komentuje pomysł Jarosława Kaczyńskiego, by zorganizować referendum wraz z wyborami parlamentarnymi. I jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, Donald Tusk odpowie dziś prezesowi PiS.
16.06.2023 13:54
Donald Tusk nie traktuje wezwania Jarosława Kaczyńskiego do zorganizowania referendum ws. migrantów jako pułapki. Przeciwnie. Lider Platformy Obywatelskiej widzi w tym przejaw strachu przed - jak mówią nam politycy PO - "fatalnym dla PiS tematem aborcji i praw kobiet".
- To nie jest próba wpędzenia nas w pułapkę. To kolejny przejaw paniki Nowogrodzkiej - przekonuje nas jedna z osób z Platformy Obywatelskiej.
Lider największej partii opozycyjnej nie zamierza schodzić z obranego po marszu 4 czerwca kursu - nastawionego na mobilizację przeciwników władzy. Donald Tusk dostrzegł wielki potencjał nie tylko w obywatelach, którzy od lat sympatyzują z opozycją, ale także w tych, którzy dotąd w politykę nie byli szczególnie zaangażowani. To w nich Tusk zamierza podtrzymywać żar, jaki udało się rozpalić niespełna dwa tygodnie temu w Warszawie.
Współpracownicy szefa PO podkreślają jednak - co oczywiste - że nie da się "co dwa tygodnie robić marszów na pół miliona osób". Są przekonani, że możliwe jest organizowanie kilku lub kilkunastotysięcznych manifestacji w różnych miastach w Polsce. Na nich cel jest jasny: pokazywanie, że mobilizacyjny potencjał, który udało się wyzwolić 4 czerwca, się nie wygasza. Przeciwnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PO o PiS: "panika i strach"
Pierwszym dużym wydarzeniem po marszu w Warszawie będzie wiec na Placu Wolności w Poznaniu. Wezmą w nim udział wszyscy chętni - lokalni działacze PO nie otrzymali żadnych wytycznych z góry co do organizacji partyjnego "aktywu".
- Posłów nie będzie, bo mają głosowania w Sejmie, ale działacze z miasta i tak się stawią. A obywateli nikt zmuszać do udziału nie będzie. Zwłaszcza w Poznaniu, gdzie PiS bijemy na głowę. Liczymy, że udział w wiecu weźmie co najmniej kilka tysięcy osób - mówi nam osoba wtajemniczona w organizację wiecu.
Donald Tusk - jak słyszymy od jego współpracowników - chce podtrzymać obywatelskiego ducha wydarzeń organizowanych przez PO.
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, oprócz otwierającego wydarzenie prezydenta miasta Jacka Jaśkowiaka, głos przed liderem PO na scenie na Placu Wolności zabiorą działaczka Kongresu Kobiet oraz radna Sejmiku województwa wielkopolskiego. Nie przypadkiem.
Prawa kobiet będą bowiem jednym z głównych tematów wystąpienia Donalda Tuska - słyszymy w otoczeniu przewodniczącego PO.
Szef Platformy Obywatelskiej chce podziękować za organizowane w całej Polsce strajki kobiet, które wyszły na ulice po śmierci 33-letniej Doroty w szpitalu w Nowym Targu. Kobieta z powodu odpłynięcia wód płodowych trafiła do miejscowego szpitala. Zmarła, bo lekarze nie zakończyli ciąży mimo zagrożenia życia pacjentki. Czekali, aż płód obumrze. Po trzech dniach kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego oraz niewydolności wielonarządowej.
Protestujące kobiety - wśród nich także posłanki opozycji - nie mają wątpliwości, że zachowanie lekarzy jest konsekwencją zaostrzenia prawa aborcyjnego w 2020 roku. Stało się to na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego, wydanego na wniosek posłów PiS.
Sprawa i tak stała się politycznym problemem dla rządzących. Tak samo jak kilka lat temu, gdy ogólnopolski Strajk Kobiet i wyrok TK przyniosły PiS bardzo duże spadki w sondażach poparcia.
Dziś Jarosław Kaczyński - o czym mówili nam nieoficjalnie sami politycy PiS - zdaje sobie sprawę, że jeśli PiS pozwoli się obciążyć odpowiedzialnością za tragedię kolejnych kobiet, to stworzy dla siebie bardzo niebezpieczną politycznie sytuację na cztery miesiące przed wyborami.
Dlatego też - jak napisaliśmy jako pierwsi w WP - na posiedzeniu klubu PiS prezes wezwał swoich polityków, by "zdecydowanie dawali odpór kłamstwu i propagandzie opozycji" w tej sprawie.
Wszyscy czekają na głos szefa
Platforma ma tego świadomość. Dlatego uważa, że zaprezentowany przez Jarosława Kaczyńskiego pomysł zorganizowania referendum przeciwko relokacji migrantów ustalonej przez UE, jest przejawem nie ofensywy PiS, a "paniki i bezsilności" Nowogrodzkiej.
- Szef z pewnością się do tego odniesie. W swoim stylu. Nie traktuje tej zagrywki Kaczyńskiego jako coś groźnego dla nas. Wie, że takie zagrania PiS-owi nic już nie dadzą. Kaczyński desperacko walczy o mobilizację swoich wyborców i to wszystko - mówi nam osoba z otoczenia Donalda Tuska. To oczywiście nastroje na opozycji - po stronie Zjednoczonej Prawicy są duże nadzieje związane z organizacją referendum.
Senator Koalicji Obywatelskiej Marcin Bosacki z Poznania mówi Wirtualnej Polsce, że "PiS-owi nie pozostaje już dziś nic innego, jak wywoływać lęki i wzbudzać histerię". - Ta kampania lęku prowadzona przez PiS będzie trwać aż do wyborów. To świadczy o tym, że oni już nie mają żadnych pomysłów - przekonuje polityk.
Jak dodaje, "zamiast rozpętywać histerię i propagandowe referendum, rząd PiS powinien się skupić na zawieszeniu/zmniejszeniu unijnych kwot imigracyjnych dla Polski". - To jest do zrobienia, zwłaszcza że stoi za nami argument przyjęcia milionów uchodźców z Ukrainy. Ale PiS w UE jest dramatycznie słabe, więc idzie w przedwyborczą histerię - twierdzi senator Bosacki.
Sami współpracownicy szefa PO nie wiedzą jeszcze, co dokładnie na temat proponowanego referendum powie ich lider. Na pewno Tusk nie będzie wzywał do uczestnictwa w głosowaniu lub zniechęcał obywateli - referendalny pomysł Kaczyńskiego nie wyszedł na razie poza mównicę sejmową.
Ale co dokładnie padnie ze sceny? Otoczenie Tuska roztacza aurę tajemnicy. Co ciekawe, posłanki i posłowie, do których dzwoniliśmy w tej sprawie, nie chcieli się na temat ruchu PiS wypowiadać. Mówili nam tak: - Poczekajmy do wieczora. Będzie mocny głos ze strony szefa.
Jak słyszymy, politycy Platformy nie chcą "rozjechać" się z przekazem ich lidera i "rozwadniać" go. Co też podkreśla wagę tego, co powie w Poznaniu przewodniczący PO.
PO stawia na "zderzenie dwóch obrazów"
Kolejne wiece PO organizuje w przyszłym tygodniu. W planach są Kłodzko, Jelenia Góra, a największe, kulminacyjne wydarzenie w czerwcu odbędzie się w następną sobotę we Wrocławiu. W tym dniu odbędzie się również partyjna konwencja PiS w Atlas Arenie w Łodzi.
PO datę wrocławskiego wiecu - na którym może pojawić się co najmniej kilkanaście tysięcy osób - wybrała świadomie. Chce zderzenia dwóch obrazów: "otwartej" i "obywatelskiej" Polski z "zamkniętym w sali, pełnym zepsutych władzą tłustych kotów państwem PiS". Tak to wprost określają rozmówcy z Platformy.
- My mamy coś, czego PiS nie ma. Otwarte spotkania, na które nikt nie musi spędzać partyjnego aktywu. Mamy za sobą ludzi, którzy sami chcą przyjść i manifestować. Przecież Kaczyński nigdy by sobie na takie coś nie pozwolił - żeby wyjść do obywateli i otwarcie przed nimi przemawiać. A Tusk to ma. I zamierzamy z tego korzystać, to jest nasza wielka przewaga - mówi nam osoba z otoczenia byłego premiera.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl