Składka zdrowotna gorącym kartoflem w kampanii. Słowa kandydatów zaskakują
Dwóch głównych kandydatów na urząd prezydenta ma problem ze składką zdrowotną. Jeden z nich ukrywa na razie pogląd w tej kluczowej dla milionów Polaków sprawie, a drugi proponuje coś, co może zrujnować system ochrony zdrowia i uderzyć w pacjentów. Dla obu sztabów temat jest dużym kłopotem.
Poniedziałek, 24 marca. Rafał Trzaskowski udziela wywiadu, w którym jest pytany o swój pogląd na składkę zdrowotną. W tej sprawie ostry spór prowadzą partie koalicyjne (o czym pisaliśmy w WP), niemniej możliwe jest, że po wyborach prezydenckich ustawa obniżająca składkę trafi w końcu na biurko głowy państwa. Co zrobiłby kandydat KO?
Podpisałby ustawę. - Tego oczekują przedsiębiorcy, obiecaliśmy to, trzeba stanąć na głowie - deklaruje w programie "Najważniejsze pytania" w Polsat News.
A co z oczekiwaniami pacjentów? - dopytuje prowadzący. Przypomina, że przeciwko obniżeniu składki zdrowotnej jest nawet minister zdrowia Izabela Leszczyna, wiceprzewodnicząca KO, która mówiła, że budżet NFZ tej "reformy" nie uniesie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tarcia w koalicji. "Jest kampania wyborcza, są emocje"
Trzaskowski jednak stawia na swoim. - Pani minister broni interesów ministerstwa. I trzeba tak zreformować służbę zdrowia, żeby poszukać możliwości zredukowania niektórych kosztów, żeby doprowadzić do obniżenia tej składki, która dorzyna naszych przedsiębiorców - przekonuje.
Gdzie zatem szukać pieniędzy, by zasypać dziurę w budżecie NFZ po obniżeniu składki? Kandydat KO odpowiada: "trzeba wymusić bardziej poważne i aktywne zajmowanie się cięciem kosztów" przez szpitale.
Ta wypowiedź wywołała ogromne kontrowersje oraz reakcje analityków i dziennikarzy, którzy komentowali, że pomysł Rafała Trzaskowskiego doprowadzi do jeszcze większego zadłużenia systemu i uderzenia w interesy pacjentów.
Kandydat PiS nie ma zdania
Kilka dni później. Trwa spotkanie kandydata PiS na prezydenta z przedstawicielami mediów. Karol Nawrocki, pytany o składkę zdrowotną, nie chce odpowiedzieć wprost. - W moim kontrakcie z Polakami nie odnoszę się do składki zdrowotnej. Odnoszę się do innych rzeczy i one rzeczywiście są wyliczone - odpowiada na pytanie dziennikarza Wirtualnej Polski.
Mówi o "luce VAT", potrzebie obniżenia stawki VAT i "pancerzu podatkowym" (czyli uszczelnieniu systemu). Wymienia swoje propozycje podatkowe - mające odpowiadać na potrzeby rodzin wielodzietnych - zaprezentowane na konferencji programowej w Szeligach.
Prezes Nawrocki dopytywany - konkretnie - o składkę zdrowotną, mówi wymijająco. Twierdzi, że był krytyczny wobec Polskiego Ładu wprowadzonego przez PiS w zakresie podatkowym, ale o składce konsekwentnie nie chce mówić. Tak jak by nie miał na ten temat zdania. - W moim kontrakcie nie ma składki zdrowotnej, więc nie odnoszę się do tego. Zrobię to w odpowiednim czasie - powtarza.
Na pytanie o pogląd kandydata na składkę nie chciał też odpowiedzieć nam szef kampanii Karola Nawrockiego Paweł Szefernaker (wideo z fragmentem rozmowy poniżej).
Składka zdrowotna gorącym kartoflem
Dla obu sztabów wyborczych - zarówno kandydata PiS, jak i kandydata KO - temat składki jest problematyczny.
Dla PiS - dlatego, że - jak przyznał niegdyś sam Jarosław Kaczyński - zmiany w składce wprowadzone przez Polski Ład autorstwa premiera Mateusza Morawieckiego uderzyły po kieszeniach część przedsiębiorców i miały - zdaniem prezesa - przyczynić się do utraty władzy przez tę partię.
Dla KO - dlatego, że w koalicji trwa ostry spór na ten temat. KO jest podzielona, Lewica jest przeciwko obniżeniu składki, a Polska 2050 i PSL twierdzą, że jeśli składka nie zostanie obniżona, to koalicja się rozpadnie. Tym właśnie groził niedawno marszałek Szymon Hołownia, dla którego obniżenie składki zdrowotnej jest sztandarowym postulatem, kwestią "być albo nie być" w koalicji.
W obozie władzy było wrzenie po ubiegłotygodniowej sytuacji z Sejmu. To wtedy posłowie mieli głosować nad projektem obniżającym składkę zdrowotną dla przedsiębiorców od 2026 r. Tego samego dnia sejmowe komisje rekomendowały odrzucenie poprawek Konfederacji oraz wniosku Lewicy o odrzucenie projektu, ale projekt nie został poddany pod głosowanie w Sejmie. Obaliły go w nieoczywistym sojuszu Lewica i Konfederacja - choć z różnych powodów.
Temat wywołuje również niepokój w PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego wciąż nie wie, jak się w tej sprawie zachować i jakie zająć stanowisko. Posłowie opozycji mówią o tym, żeby najpierw dogadała się w tej sprawie koalicja i położyła konkretny projekt ustawy na stół. A wtedy PiS zabierze głos.
- Zastępca Donalda Tuska, Rafał Trzaskowski, zaskoczył wszystkich opowieścią, że problemem polskiej służby zdrowia jest nadmiar pieniędzy w systemie. A jak będzie mniej pieniędzy w systemie, to jego zdaniem szpitale będą działały efektywniej. Abstrahując od surrealizmu tego twierdzenia, bardzo bym zachęcał, żeby partie tworzące koalicję rządową porozumiały się ze sobą, gdzie w końcu ich zdaniem leży problem - powiedział w Sejmie poseł PiS Radosław Fogiel.
Kaczyński nie ma odpowiedzi
Szkopuł w tym, że politycy opozycji chętniej krytykują kandydata KO na prezydenta, aniżeli formują własny pogląd na temat tego, czy i jak zmieniać składkę zdrowotną. W tej sprawie kluczył nawet sam Jarosław Kaczyński. Pytany o składkę zdrowotną na konferencji prasowej w tym tygodniu przyznał:
- To super delikatna kwestia. No bo to jest po pierwsze sprawa pieniędzy dla służby zdrowia, bo jak się obniża składkę, to jest ich mniej. A po drugie, to kwestia tego, czy my mamy mieć w Polsce system podatkowy, bo to w istocie jest podatek, który obciąża bardziej tych, którzy mają większe dochody, czy też system odwrotny.
Prezes PiS tłumaczył, że "niestety w Polsce za rządów AWS stworzono system odwrotny, regresywny, w związku z tym jego naprawianie, niezależnie od popełnianych błędów, powinien być utrzymany". Co to oznacza? Nie do końca wiadomo. Kaczyński starał się wyjaśniać:
- Ja nie mam żadnych wątpliwości, że budowanie tutaj skrajnej niesprawiedliwości w ten sposób, że ktoś, kto zarabia 70 tys. miesięcznie, a płaci 70 zł składki, a ktoś, kto zarabia 10 razy mniej, płaci 10 razy więcej, to jest po prostu coś skrajnie niesprawiedliwego i nieracjonalnego. To zupełnie oczywiste.
Wciąż: nie wiadomo, co chciał przekazać prezes. Wiadomo, że nie ma w tej sprawie jednoznacznej opinii.
Zaskakująca deklaracja Czarnka
Są jednak i tacy politycy PiS, którzy podzielają postulaty przedsiębiorców i chcą obniżyć składkę zdrowotną. - Generalnie ja będę optował za wszystkimi ulgami dla przedsiębiorców, zwłaszcza w tych ciężkich czasach, które nastają. To jest nasz punkt widzenia, jeszcze z kampanii parlamentarnej z ubiegłego roku, więc będę również namawiał do tego kolegów - powiedział Wirtualnej Polsce w programie "Tłit" poseł Przemysław Czarnek.
Przyznał, że chce, "żebyśmy poparli wszystkie ustawy, które idą jak najdalej, jeśli chodzi o składkę dla przedsiębiorców, zwłaszcza tych najmniejszych".
- Bez wątpienia naszym błędem było nieuwzględnienie interesów tych najmniejszych podmiotów gospodarczych, tych indywidualnych działalności gospodarczych, które nie powinny być tak obciążone składką zdrowotną - przyznał.
- My z chęcią pomożemy PSL-owi i Polsce 2050 z wywiązywania się ze zobowiązań Koalicji Obywatelskiej - zapewnił w rozmowie z WP Czarnek.
Członek sejmowej komisji finansów Zbigniew Kuźmiuk przyznaje, że PiS jest za powrotem do składki zdrowotnej dla przedsiębiorców w formie sprzed Polskiego Ładu. - Mamy swoją propozycję - powrotu do tego, co było w 2021 roku. Czyli ryczałtowe naliczanie składki zdrowotnej i możliwość rozliczenia 7,75 proc. w kosztach. Ten mechanizm funkcjonował w Polsce przez lata, przedsiębiorcy go znają i są do niego przyzwyczajeni - przekazał wcześniej Wirtualnej Polsce rzecznik PiS Rafał Bochenek.
W PiS są też ciekawe punkty widzenia w tej sprawie. Paweł Jabłoński napisał na X: "Sprawa składki zdrowotnej jest bardzo prosta: 1. Drobni przedsiębiorcy i pracownicy zarabiający poniżej średniej pensji powinni płacić MNIEJ. 2. Bogaci, dobrze zarabiający biznesmeni (i pracownicy) powinni płacić WIĘCEJ. Na tym polega solidarność i rozsądne podejście do utrzymania publicznego systemu opieki zdrowotnej".
Eksperci zwracają uwagę, że luka finansowa na ten rok w systemie ochrony zdrowia wynosi 33 miliardy złotych. Jeśli zmiany w składkach dla jednoosobowych działalności gospodarczych weszłyby w życie, dziura w przyszłym roku powiększy się do 50 miliardów złotych, a dziś rząd nie ma planu, jak pokryć te wydatki.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski