Skarbonka bez dna. Muzeum Rydzyka pochłonie kolejne miliony
Jak wynika z dokumentów, które można znaleźć na stronie toruńskiego Muzeum "Pamięć i Tożsamość", do kosztów samej budowy trzeba będzie doliczyć ogromne koszty bieżącego funkcjonowania. Inwestycja ojca Rydzyka i jego współbraci może być sporym obciążeniem dla podatników na lata. - Może przyda się specjalna komisja śledcza - proponuje lewicowy działacz, który napsuł sporo krwi toruńskiemu zakonnikowi.
- Nie może być tak, że prezes Rydzyk zna ministra kultury, w tym wypadku to był minister Gliński, i dostał pieniądze na wymyślone przez prezesa Rydzyka muzeum - mówiła kilka dni temu Joanna Scheuring-Wielgus, od niedawna wiceministra kultury, w wywiadzie z Michałem Wróblewskim dla Wirtualnej Polski. - To nie jest jakaś instytucja, o którą walczyli torunianie. To był pomysł prezesa Rydzyka na wyciągnięcie publicznych pieniędzy. To muzeum, które wymyślił, jest puste w środku. Myślę, że planował wyciągać kolejne pieniądze na wypełnienie go.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ministra potwierdza informacje WP ws. Rydzyka. "Mówimy tu o miliardach"
Muzeum znajduje się na obrzeżach Torunia, przy drodze wylotowej na Bydgoszcz. Zostało otwarte kilka miesięcy temu, przy udziale wielu znanych polityków PiS, ale wciąż nie zostało ukończone ani udostępnione zwiedzającym. I nie wiadomo, czy zostanie, bo redemptoryści pokłócili się z wykonawcą, firmą Rafako, i prace stanęły.
We wspomnianym wywiadzie Scheuring-Wielgus przyznała, że pieniędzy, które rząd PiS wpompował w budowę tej instytucji, nie da się już odzyskać. Łączny koszt netto to 224 mln zł.
Ale to nie oznacza, że na tym dla polskiego podatnika się skończy, bo muzeum nie będzie instytucją prywatną, lecz zakonnicy mają je prowadzić pod szyldem Ministerstwa Kultury. To, że będzie generować kolejne gigantyczne koszty, jest już pewne.
Miliony na funkcjonowanie Muzeum "Pamięć i Tożsamość"
Chociaż z powodu kilkuletnich opóźnień i sporu z Rafako zakonnicy wciąż muszą weryfikować swoje muzealne plany i wiele z nich nadal jest niejasnych lub niepewnych, to nieco o dalszych finansowych losach tej placówki mówi zakładka "zamówienia publiczne" na jej oficjalnej stronie. Można tam zajrzeć choćby do planu zamówień na ten rok i przekonać się, że "orientacyjna wartość" całodobowej ochrony tego obiektu wynosi 480 tys. zł, utrzymania terenów zielonych i odśnieżania 720 tys. zł, a utrzymania czystości 3 mln zł (nie ma się więc co łudzić, że zakonnicy sami będą sprzątać i odśnieżać).
Są to oczywiście ceny szacunkowe, które ostatecznie będą zależały od oferentów. Wszystkie dotyczą rocznego okresu.
Najwyższą wartość orientacyjną wpisano dla obsługi technicznej (dwuletniej), bo aż 7,7 mln zł. To nie przypadek, ponieważ muzeum ma być naszpikowane elektroniką, multimediami z nowoczesnymi rozwiązaniami. W dokumentach precyzujących tę usługę można znaleźć informację, że zakonnikom zależy na długim okresie gwarancyjnym dla zamontowanego sprzętu oraz szybkim czasie reakcji pogotowia technicznego, najlepiej do 60 minut.
"Toruń nie potrzebuje tego muzeum"
Jedną z osób, które śledzą inwestycje redemptorystów w Toruniu jest Marek Jopp, dawniej szef toruńskiego SLD, który kilka lat temu zasłynął z tego, że założona przez ojca Rydzyka uczelnia nie przyjęła go na studia podyplomowe z powodu braku zaświadczenia od proboszcza. Jego zdaniem środki, które pochłonęło i pochłonie jeszcze to muzeum są horrendalne, a cała inwestycja będzie służyć głównie zakonnikom i słuchaczom Radia Maryja.
W rozmowie z Wirtualną Polską zastanawia się, czy tak droga ochrona będzie miała skupić się wyłącznie na muzeum, skoro postawiono je pomiędzy innymi inwestycjami redemptorystów - parkiem, kościołem i akademią. Z tą ostatnią jest nawet połączona łącznikiem, więc między budynkami można swobodnie przechodzić.
- Mam nadzieję, że to nie będzie na takiej zasadzie, że zostanie utworzonych dużo dyrektorskich stanowisk w muzeum, które potem zajmą nominaci z PiS-u, którzy teraz tracą pracę - mówi Jopp. - Tę inwestycję trzeba dokładnie sprawdzić. Może przyda się specjalna komisja śledcza. Trzeba w końcu dotrzeć do tych umów i je dokładnie prześwietlić. To są nasze pieniądze.
- Tak naprawdę to nie będzie żadna atrakcja turystyczna - dodaje Marek Jopp. - Moim zdaniem zwiedzać to muzeum będą tylko ludzie, którzy przyjadą do Radia Maryja. Myślę, że ten budynek od początku miał pełnić cele usługowe dla całej reszty imperium ojca Rydzyka, skoro w praktyce jest tam sala do koncertów i ma być w środku zakon, z luksusowymi apartamentami z widokiem na Wisłę. Toruń ma wiele innych atrakcji, nie potrzebuje tego muzeum. Oby tylko przy wchodzeniu do niego nie wymagali posiadania opinii od proboszcza.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski