Sejmowe wódka, koniak, gin i amaretto. Ujawniamy, co politycy mogą wypić w "barze za kratą"
Pięć rodzajów wódek, dziewięć propozycji whiskey, koniak, gin, campari, martini, tequila czy amaretto – to alkoholowa oferta dla polityków w sejmowym "barze za kratą". W WP ujawniamy kartę alkoholi, która liczy ponad trzydzieści pozycji. Politycy przez lata mieli do dyspozycji jeden z najtańszych przyhotelowych barów. Po serii pytań WP ceny trunków podrożały, co wywołało oburzenie części posłów.
Wirtualna Polska dotarła do szczegółowej oferty alkoholi dostępnej dla posłów i senatorów na terenie Kancelarii Sejmu. Politycy mogą kupić trunki w restauracji oraz w cocktailbarze znanym jako "bar za kratą" w hotelu poselskim. Oferta, którą ujawniamy, składa się z trzydziestu pięciu pozycji alkoholowych oraz dwóch bezalkoholowych. Przy Wiejskiej toczy się dyskusja na temat tego, czy na terenie Kancelarii Sejmu całkowicie zakazać zakupu i sprzedaży alkoholu. To propozycji posłów z koła partii Razem, która nie zdobyła wśród polityków powszechnego poparcia.
Obecnie posłowie i senatorowie, którzy chcą kupić alkohol, mogą wybierać spośród siedmiu propozycji piw, pięciu różnych wódek, dziewięciu ofert dotyczących whiskey – w tym dwunastoletniej. Mogą sięgnąć też po koniak, gin, malibu, rum, campari - włoski bitter pomarańczowy o słodko-gorzkim smaku, a także Baileys - irlandzki likier tworzony na bazie śmietanki i whiskey, z dodatkiem wanilii i kakao. Na półkach są też amaretto, martini i tequilla.
Szczegółowa oferta, którą pokazujemy poniżej, uwzględnia nowe ceny po podwyżce z połowy sierpnia tego roku. Kancelaria Sejmu po serii pytań WP w sprawie cennika alkoholi, zdecydowała się podnieść stawki. Podniesienie cen nie spodobało się przy Wiejskiej. Według naszych ustaleń podwyżka cen piwa wywołała nawet skargi niektórych posłów. Po zmianach przedział cenowy piwa to 11-26 zł (w porównaniu do wcześniejszego 8-14 zł). Znacząco wzrósł zakres cen za alkohole mocne. Porcja 0,04 l takiego alkoholu to obecnie cena z przedziału 12-49 zł, a wcześniej było to 7-19 zł.
Rewolucja w Trybunale? Zgorzelski zapowiada zmiany jeszcze w tym roku
Ekspert: Imponująca oferta
Politycy mogą kupić przy Wiejskiej również wino, którego nie ma w prezentowanej poniżej ofercie. Cena za kieliszek tego trunku wzrosła o 1,55 złz 9 zł do 10,55 zł. Jeszcze przed podwyżką parlamentarzyści mogli sięgnąć również po dużą butelkę wina 0,7l w zakresie cenowym od 45 do 299 zł. Kancelaria Sejmu w odpowiedzi na kolejne pytania WP nie udostępniła nam cen za dużą butelkę wina po podwyżce.
Tak wygląda szczegółowy cennik, do jakiego dotarła Wirtualna Polska.
- Alkoholowa oferta dla polityków jest imponująca i przerasta niektóre inne tego typu miejsca. Ceny po podwyżce nie są już tak niskie, ale uważam, że za narkotyk należy płacić wysoką cenę. Tego typu substancja, substancja psychoaktywna, w ogóle nie powinna być dostępna w parlamencie. To jest zbyt poważne miejsce, tym bardziej, że część parlamentarzystów nie potrafi zachować trzeźwości umysłu – mówi WP Krzysztof Brzózka, były prezes Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Brzózka: Żeby być parlamentarzystą nie potrzeba sytuacji psychoaktywnej
Krzysztof Brzózka podkreśla, że prace w Sejmie nie trwają ciągle, choć pomiędzy posiedzeniami plenarnymi czasami odbywają się komisje. - Nie jest tak, że politycy całe swoje życie spędzają w Sejmie. Myślę, że na czas obrad spokojnie mogliby zrezygnować ze spożycia alkoholu na terenie Kancelarii Sejmu. Restauracja powinna służyć temu, by utrzymać posłów w dobrej kondycji fizycznej, a nie dawać okazję do psucia kondycji psychicznej poprzez picie alkoholu - mówi.
- Może to ostre słowa, ale obserwuję życie parlamentarne od 20 lat. Żeby być parlamentarzystą nie potrzeba sytuacji psychoaktywnej. Przy Wiejskiej jest tyle zdarzeń, które podnoszą adrenalinę, że dotruwanie się substancją psychoaktywną nie jest potrzebne – dodaje.
Ekspert nie ma wątpliwości, że posłom rekomendowałby całkowite wyeliminowanie alkoholu z sejmowego menu. - Każda kropla alkoholu zostawia trwały ślad w organizmie. Przypominam, że w Sejmie decyduje się m.in. w sprawach dotyczących zdrowia publicznego. Parlamentarzyści powinni wiedzieć, czym jest alkohol i świadomie z niego zrezygnować -zaznacza.
Były szef PARPA uważa, że skoro część parlamentarzystów oburza się przyklejaniem im łatki tych, którzy nadużywają alkoholu czy robią burdy, to wycofanie alkoholu z terenu Sejmu, powinno być inicjatywą poselską. - Mogliby pokazać, że zdecydowania większość w parlamencie nie potrzebuje alkoholu na terenie Sejmu, by nikt nie podejrzewał, że ważne głosowania mogą się odbywać tuż po wizycie w sejmowym barze - mówi.
Uderzające statystyki
Krzysztof Brzózka wylicza, że około 2-2,5 proc. Polaków mierzy się z chorobą alkoholową. - W przełożeniu na Sejm to statystycznie daje około dziewięciu osób mierzących się z tą chorobą. Natomiast jeśli chodzi o pijących ryzykownie i szkodliwie, to ten problem dotyczy 10-15 proc. społeczeństwa. W przełożeniu na Sejm, to około pięćdziesięciu osób – szacuje.
- Praca w Sejmie powoduje dużo napięć i daje dużo emocji. Można więc podejrzewać, że nawet jeszcze więcej osób może regulować emocje przy pomocy alkoholu. To jest niepotrzebne dla powagi parlamentu. Po co w ogóle o tym dyskutować, po co mają mierzyć się z zarzutami, że podejmują decyzję po spożyciu alkoholu. To uwłacza powadze Sejmu - podkreśla ekspert.
Według wyliczeń Bartłomiej Szulca z SGH cytowanego przez oko.press rocznie z powodu spożywania alkoholu tracimy w Polsce prawie tyle, ile wynosi cały budżet NFZ. W 2023 roku szacunkowo było to 185 mld zł. W 2024 roku mieliśmy 56 tys. zgonów, w których alkohol został wskazany jako główna lub współistniejąca przyczyna śmierci.
W sondażu UCE Research dla Onetu 86,8 proc. respondentów odpowiedziało twierdząco na pytanie, czy alkoholizm jest w Polsce poważnym problemem społecznym. 61,9 proc. badanych twierdzi, że alkohol w Polsce jest zbyt łatwo dostępny.
Według badania sondażu pracowni Opinia24 dla "Faktów" TVN i TVN24 81 proc. badanych uważa, że sprzedaż alkoholu w budynkach Sejmu powinna być całkowicie zabroniona. Przeciwnego zdania jest 14 proc. ankietowanych. 5 proc. wybrało odpowiedzi "nie wiem" lub "trudno powiedzieć".
Burdy, awantury i przyśpiewki
Pytania o dostępność alkoholu na terenie Kancelarii Sejmu to pokłosie kolejnych doniesień o imprezach, burdach, rękoczynach przy Wiejskiej. Tylko w trwającej kadencji media opisywały historie m.in.: wiceszefa MSZ Andrzeja Szejny, wyciągania posła Konfederacji Ryszarda Wilka z sejmowej sali, szarpaniny w sejmowym barze z udziałem pijanego aktora znanego m.in. z "M jak miłość" zaproszonego przez posła PiS czy wyzwiska z ust pijanego senatora Lewicy Macieja Kopca.
Partia Razem proponuje marszałkowi Sejmu, by zarządzeniem zakazał nie tylko sprzedaży, ale i spożywania alkoholu na terenie Kancelarii Sejmu. Pomysł nie zyskuje jednak powszechnego uznania wśród parlamentarzystów. - Jak tylko zaczęliśmy postulować zakaz sprzedaży i spożycia alkoholu, natychmiast się zrobiła po prostu wielka frakcja obrony wódy w Sejmie, która jest ponadpartyjna - mówi w WP Marcelina Zawisza, przewodnicząca koła Partii Razem.
Jak informowaliśmy w Wirtualnej Polsce, pracowników Kancelarii Sejmu obowiązują rygorystyczne zasady, które nie pozwalają na spożywanie alkoholu w czasie pracy. "Zgodnie z nimi wstęp i przebywanie na terenie Kancelarii Sejmu w stanie po spożyciu alkoholu albo w stanie nietrzeźwości lub spożywanie alkoholu w czasie pracy są zabronione" - informuje nas Kancelaria. Regulacje nie dotyczą wprost posłów i senatorów, a przynajmniej są nie do wyegzekwowania.
Sam pomysł badania alkomatem polityków podejrzanych o spożycie alkoholu budzi przy Wiejskiej gigantyczne kontrowersje. Projekt ustawy w tej sprawie zaproponowała Polska 2050. Uzyskanie większości dla projektu stoi pod znakiem zapytania. Autorzy ustawy obawiają się, że może on zostać zamrożony.
Marszałek Sejmu nie ma przekonania, czy zakaz spożywania alkoholu na terenie Kancelarii Sejmu - po zakończeniu pracy - byłby właściwym rozwiązaniem. Na razie Szymon Hołownia zdecydował, że dostęp do alkoholu w Sejmie będą mieli tylko parlamentarzyści, a nie ich goście. Hołownia postawił na zwiększony nadzór. To decyzja m.in. podjęta po tym, jak aktor Jacek Kopczyński, wpuszczony na wniosek jednego z posłów PiS, miał atakować innego posła PiS Dariusza Mateckiego.
Z kolei wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL, choć nie popiera inicjatywy partii Razem, to twierdzi, że gdyby to od niego zależało, zamknąłby bar za kratą. - Dla mnie postulat ws. zakazu zakupu i spożywania alkoholu na terenie Kancelarii Sejmu jest całkowicie neutralny, bo ja nie spożywam alkoholu - stwierdził polityk PSL w programie "Tłit" WP. - Jeżeli posłowie chcą iść na drinka, nie muszą iść do baru za kratą, mogą iść na drugą stronę ulicy i tam się napić - dodał.
Kancelaria Sejmu oficjalnie nie chce mówić o skali ekscesów odnotowanych w ostatnich latach, bo nie ma możliwości sprawdzania parlamentarzystów.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski