Chaos na manewrach Bundeswehry. Policja postrzeliła żołnierza
To miały być zwykłe ćwiczenia wojskowe, a skończyło się jak w scenariuszu filmu akcji. W środku spokojnego dnia mieszkańcy bawarskiego Erding usłyszeli syreny i krzyki. - Potem usłyszałam prawdziwą strzelaninę - relacjonuje jedna z osób. Policja - przekonana, że reaguje na realne zagrożenie - otworzyła ogień do niemieckich żołnierzy!
Zamieszanie wybuchło w środę, 22 października, podczas pierwszego dnia manewrów "Marshal Power 2025". Ćwiczenia Bundeswehry zaplanowano w przestrzeni publicznej, by "jak najwierniej odwzorować realne zagrożenia".
Według niemieckiego serwisu Bild, funkcjonariusze zostali wezwani na miejsce po zgłoszeniu o "uzbrojonej osobie". Policjanci - przekonani, że to nie są manewry, ale prawdziwe zagrożenie —-otworzyli ogień. Jeden z żołnierzy został ranny.
- Siedziałem na traktorze, kiedy usłyszałem strzały - mówi "Bildowi" lokalny rolnik. - Syn znajomego grał wtedy w piłkę w pobliżu! Nikt nas nie ostrzegł - dodaje.
Władysław Kosiniak-Kamysz: Pobór wojskowy zawieszony, ale Polska stawia na przeszkolenie obywateli
Rzeczniczka Bundeswehry, por. Lydia Kreische, przyznała, że ćwiczenia były wcześniej zgłoszone i "objęte procedurą informacyjną wobec władz cywilnych". Jednak kto dokładnie miał wiedzieć o szczegółach manewrów? To już pozostaje tajemnicą. Policja twierdzi, że wiedziała o planach armii, ale sądziła, że akcja rozpocznie się dopiero dzień później.
Teraz obie strony, policja i wojsko prowadzą wspólne śledztwo. Mieszkańcy są oburzeni. Wielu z nich wpadło w panikę, gdy przez megafony policja nawoływała, by "nie wychodzić z domów".
– Widziałam uzbrojonych ludzi, nie wiedziałam, co się dzieje – mówi jedna z mieszkanek. – Myślałam, że to atak terrorystyczny!
Bundeswehra zapowiada, że manewry "Marshal Power" potrwają do 29 października, ale po tej wpadce w Erding pojawia się coraz więcej głosów, że wojsko powinno wrócić na zamknięte poligony.
Źródło: Bild