"Samodzielnie nie podejmujemy tematu". Znamy przekaz dnia PiS ws. Mejzy i Bąkiewicza
"Samodzielnie nie podejmujemy tematu kandydatur [do Sejmu] Łukasza Mejzy i Roberta Bąkiewicza. Używamy tylko w przypadku wyraźnego ataku"; "można budować ‘most narracyjny’ i przechodzić na kwestię aferzystów Tuska" - tak w partyjnym przekazie dnia centrala PiS instruuje swoich polityków, jak mają reagować na pytania o kontrowersyjnych kandydatów na posłów.
Łukasz Mejza na 11. miejscu na liście w Lubuskiem, Robert Bąkiewicz na ostatnim miejscu na liście w okręgu radomskim. Te dwie kandydatury na posłów z list PiS wywołały żywe dyskusje nawet w obozie władzy.
Partyjna centrala PiS i sztab wyborczy partii rządzącej zdają sobie sprawę, że wymienieni politycy często są tematem w mediach. Opozycja oraz część dziennikarzy przywołują nazwiska obu polityków, by skrytykować formację Jarosława Kaczyńskiego za skład list wyborczych.
Dlatego też - wychodząc temu naprzeciw - centrala PiS przy Nowogrodzkiej w partyjnym briefie (tzw. "przekazie dnia"), do którego dotarła Wirtualna Polska, wskazała swoim politykom, jak odpowiadać na pytania o Łukasza Mejzę i Roberta Bąkiewicza.
W ubiegłym tygodniu ujawniliśmy, co według przekazu dnia politycy PiS mają mówić na tema tzw. afery wizowej (więcej TUTAJ).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zgadza się z Kaczyńskim ws. migrantów? "Bo to jest bez sensu"
Most narracyjny
Biuro partyjne wyraźnie wskazuje: "Używamy tylko w przypadku wyraźnego ataku, samodzielnie nie podejmujemy tematu kandydatur Łukasza Mejzy i Roberta Bąkiewicza".
Oto fragmenty "przekazu dnia" (zachowaliśmy pisownię oryginalną):
"- To na listach PO są ludzie skrajnie kontrowersyjni m.in. ludzie z zarzutami, np. Gawłowski, i inni aferzyści: Giertych, Grodzki";
"- mówi się o kontrowersyjnych poglądach p. Bąkiewicza, ale warto przypomnieć, że p. Bąkiewicz ma podobne poglądy jak Pan Giertych i to Wam nie przeszkadza"; "- poza tym niech ludzie ocenią i wyrażą swoje zdanie w głosowaniu";
Partyjna centrala instruuje swoich polityków: "można budować ‘most narracyjny’ i przechodzić na kwestię aferzystów Tuska".
Bąkiewicz jak Giertych
Znaczące jest to, że PiS zestawia Roberta Bąkiewicza z Romanem Giertychem i nie widzi w tym problemu.
A co w partyjnym "przekazie dnia" centrala przy Nowogrodzkiej pisze o kandydaturze z list KO byłego lidera LPR?
"Wystawienie Giertycha do Sejmu to rekompensata Tuska za to, że Giertych prowadził mu sprawy; to także próba zapewnienia Giertychowi bezkarności poprzez immunitet" - czytamy.
Jak wskazuje PiS w briefie do swoich działaczy: "To nie pierwsza tego typu szemrana postać na listach PO, wobec której toczą się poważne postępowania prokuratorskie: Gawłowski, Grodzki... czekamy na Nowaka, Karpińskiego i innych. Tusk chce zapewnić bezkarność swoim skompromitowanym kumplom albo poprzez immunitet parlamentarny, albo poprzez doktrynę Neumanna; te wskazania na listy to dowód na to, że w PO jest przyzwolenie dla działania różnego rodzaju aferzystów i szemranych postaci".
Tak właśnie politycy PiS - zgodnie z "przekazem dnia" - mają odpowiadać, kiedy dziennikarze lub politycy opozycji zapytają o Łukasza Mejzę i Roberta Bąkiewicza.
Bąkiewicz wstąpił do partii Ziobry
Co ciekawe, jak dowiaduje się Wirtualna Polska, Robert Bąkiewicz złożył niedawno deklarację członkowską do Suwerennej Polski. Jak przekazał nam sekretarz generalny partii Zbigniewa Ziobry, Piotr Cieplucha, Bąkiewicz został przyjęty i jest już pełnoprawnym członkiem tej formacji.
Jak niedawno mówił nam sam Bąkiewicz: - Wielokrotnie mówiłem o tym, że interesuje mnie polityka i że na swojej drodze nie wykluczam kandydowania do Sejmu. Praca w parlamencie daje większy wpływ na politykę. I to jest mój cel.
Łukasz Mejza nie jest formalnie członkiem PiS. W tej kadencji nie był również członkiem klubu parlamentarnego PiS, ale wspierał tę partię w głosowaniach sejmowych. W imieniu PiS - zgodnie z nieformalną umową - Mejza występuje niemal codziennie w TVP Info.
O Łukaszu Mejzie Wirtualna Polska pisała wielokrotnie: dziennikarze WP ustalili, że firma byłego wiceministra sportu obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Ówczesny wiceminister sportu osobiście jeździł i przekonywał rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Cena wyjściowa wynosiła 80 tys. dolarów. Szkopuł w tym, że metoda, którą zachwalał, nie miała medycznego potwierdzenia. Efektem afery ujawnionej przez WP było odejście Mejzy ze stanowiska wiceministra w rządzie PiS.
WP zdobyła też dowody (pisał o tym Szymon Jadczak), że podczas pierwszej fali pandemii handlował maseczkami bez atestów. Udawał producenta, który nigdy nie istniał. Powoływał się również na wpływy w jednej z giełdowych spółek bez jej wiedzy.
Zastrzeżeń do Mejzy było więcej. WP informowała, że Mejza założył też firmę szkoleniową. Pojawiły się wątpliwości, czy pieniądze z unijnych dotacji na szkolenia zostały wydatkowane zgodnie z przeznaczeniem. Urzędnicy Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze uważali, że nie.
Część kwoty nawet odzyskali. Spółka powstała w czerwcu 2019 roku, a działalność przedsiębiorstwa została zawieszona 14 października 2021 roku (czyli na chwilę przed wejściem Mejzy do rządu Zjednoczonej Prawicy).
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl