Rząd po wyborach jesiennych do wymiany. Jeśli PiS wygra, oni odejdą
Za nami rekonstrukcja Rady Ministrów, ale prezes Jarosław Kaczyński już dziś myśli o kształcie przyszłego rządu Zjednoczonej Prawicy. Jeśli PiS wygra jesienią w wyborach parlamentarnych, ze stanowiskami pożegna się większość obecnych ministrów. Poznaliśmy ich nazwiska.
Przeprowadzona w ostatnich dniach rekonstrukcja rządu to z jednej strony polityczne "dopieszczenie" młodych, z drugiej – skomplikowana polityczna operacja, w tym przypadku przeprowadzona z chirurgiczną precyzją.
CZYTAJ TEŻ:* *Sebastian Kaleta nowym wiceministrem. Patryk Jaki ma następcę
Rozmówcy z partii rządzącej wskazują, że interesy wszystkich najważniejszych grup i frakcji zostały przy zmianach w rządzie pogodzone.
CZYTAJ TEŻ:* *Strategia PiS na wybory: jeszcze więcej prezesa. Opozycja szuka pomysłu
Doceniono tzw. "drugi szereg" PiS – ludzi dotąd będących "w cieniu", którzy dziś idą o kilka stopni w górę w hierarchii obozu władzy. Nagrodzono lojalnych. I pokazano, że każdy wierny "żołnierz" ma szansę na docenienie. Nawet, jeśli jest – jak określił to dziennikarz Piotr Zaremba – prowincjonalnym partyjnym działaczem, jak nowy szef resortu edukacji.
Punktowe awanse
Jarosław Kaczyński jednoosobowo podjął decyzję o awansie Elżbiety Witek na szefową MSWiA. Wynagrodził tym samym środowisko byłej premier Beaty Szydło, a także wykonał gest w kierunku Dolnego Śląska, skąd pochodzi nowa minister.
Awansując na ministra edukacji narodowej Dariusza Piontkowskiego, zrobił ukłon w kierunku "zakonu PC", pierwszej partii prezesa PiS.
Mianując posłankę Bożenę Borys-Szopę na następczynię Elżbiety Rafalskiej, docenił środowisko polityczne ludzi związanych z śp. Lechem Kaczyńskim, a także środowisko związkowców z "Solidarności" oraz śląskie struktury PiS (bardzo ważne dla partii).
Ministerstwo finansów dla Mariana Banasia to z kolei decyzja i pragmatyczna, i polityczna – podjęta wspólnie z Mateuszem Morawieckim.
CZYTAJ TEŻ:* *Wróblewski: Opozycja dzieli się i łączy, PiS dzieli i rządzi. 4 czerwca utrwalił polityczny stan gry [OPINIA]
Zmiany w rządzie PiS przeprowadziło błyskawicznie i – co kluczowe – bez generowania konfliktów. Wszystkie frakcje zostały zaspokojone, premier wzmocniony, a prezes PiS – jako nadzorca – zwiększył swój pakiet kontrolny nad rządem.
Jego odświeżona formuła ma nie tyle usprawnić "maszynę PiS" na cztery miesiące morderczej kampanii, ile nie pozwolić na pogorszenie jej jakości.
Po wyborach jesiennych natomiast – zakładając, że PiS je wygra – większość części tej "maszyny" zostanie wymienionych.
Restart rządu
Powołani kilka dni temu ministrowie do rządu weszli tylko na cztery miesiące – jak słyszymy, co najmniej kilkoro z nich odejdzie ze stanowisk jesienią (jak, prawdopodobnie, ministrowie Witek czy Piontkowski).
Pewniakami do odejścia – słychać w okolicach Nowogrodzkiej i KPRM – są: minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz (głównie za klapę z organizacją szczytu bliskowschodniego; zastąpić go ma obecny wiceszef MSZ Konrad Szymański odpowiedzialny za sprawy europejskie), minister środowiska Henryk Kowalczyk (ma słabe oceny jako szef tego resortu), minister infrastruktury Andrzej Adamczyk (klapa programu Mieszkanie+, chaos w resorcie, zawalony system poboru opłat, przegrana batalia w Brukseli ws. międzynarodowego transportu; premier ma już swojego faworyta na stanowisko Adamczyka), minister Jan Krzysztof Ardanowski (choć jest lepiej oceniany od swojego poprzednika Krzysztofa Jurgiela) oraz minister energii Krzysztof Tchórzewski (za nieporadzenie sobie z problemem wzrostu cen energii).
CZYTAJ TEŻ:* *Ceny prądu. Minister może nie dotrzymać danego nam słowa
Jesienią zatem czeka nas całkowity restart rządu.
CZYTAJ TEŻ:* *Wróblewski: "Prezesowi nie wyszedł eksperyment. Wyszedł Czaputowicz" [OPINIA]
Na zdjęciu: Andrzej Adamczyk
Na zdjęciu: Henryk Kowalczyk i Krzysztof Tchórzewski
Na zdjęciu: Jacek Czaputowicz
Na zdjęciu: Jan Krzysztof Ardanowski i Jacek Czaputowicz
Są jednak tacy ministrowie, bez których obecnego i przyszłego rządu Zjednoczonej Prawicy nie sposób sobie wyobrazić. Do nich zaliczają się oczywiście koalicjanci: Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro.
W Kancelarii Premiera po jesiennych wyborach zostaną także Jacek Sasin i Michał Dworczyk.
Z rządu nie odejdą również Piotr Gliński, Mariusz Błaszczak czy Mariusz Kamiński.
Jak można usłyszeć w PiS, swojego losu nie mogą być pewni ministrowie: Łukasz Szumowski (zdrowie), Jerzy Kwieciński (inwestycje i rozwój) i Marek Gróbarczyk (gospodarka morska).
Mateusz Morawiecki nie na wszystkie nominacje w obecnym rządzie miał wpływ – wszak przejął stery premiera po Beacie Szydło. Jesienią ma mieć większą autonomię w tym zakresie – o ile PiS wygra wybory.
Bo – jak słychać w partii – niemal na sto procent pewne jest, że to obecny szef Rady Ministrów pozostanie premierem na kolejne pięć lat. Warunek jest jeden: przeprowadzić zwycięską kampanię.