Ryzykowny ruch Morawieckiego i Kaczyńskiego. Dymisja Macierewicza może pomóc wygrać wybory, ale i rozerwać obóz PiS
Wszystko inne to didaskalia - najbardziej doniosłą zmianą jest zastąpienie Antoniego Macierewicza Mariuszem Błaszczakiem. To przygotowanie wizerunku partii pod wybory w 2019 roku, próba sięgnięcia jeszcze raz po elektorat, który pomógł PiS wygrać dwukrotnie w 2015 roku. Ale takie pójście do centrum nie podoba się tym, którzy stoją tuż przy prawej ścianie. Jeśli Antoni Macierewicz wezwie ich do ataku, Dobra Zmiana może się wykoleić.
09.01.2018 | aktual.: 09.01.2018 16:45
Odwołany po cichu, bez kamer, bez wyjaśnienia. Tak Dobra Zmiana pozbywa się Antoniego Macierewicza, jednego z symboli rządu, wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości. To odważny ruch Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego. Ten pierwszy zresztą nie pojawił się w Pałacu Prezydenckim, co (jeśli w grę nie wchodzą powody zdrowotne) jest wyraźnym wskazaniem nowego premiera jako podejmującego decyzje. I uniknięciem odpowiedzialności za wyrzucenie z rządu bożyszcza twardego elektoratu. I już widać, że się udało, bo głównym winnym został obwołany prezydent Andrzej Duda.
Obejrzyj: Beata Mazurek: Nie ma jeszcze decyzji ws. stanowiska dla Antoniego Macierewicza
Udobruchanie skrajnego elektoratu będzie największym problemem i wyzwaniem, jakie niesie ze sobą dymisja szefa MON. Portal Niezależna i środowisko Tomasza Sakiewicza od wielu tygodni zacięcie broniło swojego idola. I wybroniło go na zaledwie kilka tygodni, dymisję przyjmując z oburzeniem. Naczelny “Gazety Polskiej” zadeklarował już, że nie zagłosuje na Andrzeja Dudę. Jacek Liziniewicz z jego redakcji ocenił, że dobra zmiana się skończyła. Katarzyna Gójska orzekła, że Andrzej Duda "stanął tam, gdzie stało ZOMO". Takich głosów jest więcej.
Niebezpieczny Antoni
To spory kapitał i jeszcze większe zagrożenie dla Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego. Bo Antoni Macierewicz może uznać, że nie ma dla niego miejsca w PiS i wyjść z małą, ale bardzo zdyscyplinowaną grupą wyborców. Widocznie jednak prezes PiS i premier uznali, że prawa strona PiS jest bardziej kaczystowska niż macierewiczowska, więc i tak zostanie.
Oczywiście możliwy jest też scenariusz, że Antoni Macierewicz wiedział, że nie ma wyjścia i sam skapitulował. Od pierwszych pogłosek o jego dymisji mówiono, że otrzyma tzw. kopa w górę, czyli zostanie Marszałkiem Sejmu - formalnie drugą osobą w państwie. Z takiej pozycji trudno byłoby Macierewiczowi wkładać kij w szprychy rządowi bez niego w składzie.
Zmierzch potęgi
Nie ma jednak wątpliwości, że to zmierzch potężnego (byłego już) szefa MON. Trudno nie uczynić tu analogii do usuwania Grzegorza Schetyny: potężny wicepremier i szef MSWiA, później Marszałek Sejmu, następnie szef sejmowej komisji spraw zagranicznych. Macierewicza może czekać podobna stopniowa degradacja.
Dymisja z MON to także przekreślenie nadziei Antoniego Macierewicza na zastąpienie Jarosława Kaczyńskiego. Chociaż panowie są w podobnym wieku, zdymisjonowany szef MON jest w dużo lepszej formie fizycznej niż prezes i zapewne swoją obecność w polityce szacuje na następne kilkanaście, a nie kilka lat.
Walka o PiS
Tym samym rosną szanse i notowania Mateusza Morawieckiego. Premierostwo to dla niego test przywództwa - jeśli sobie poradzi, prezes może oddać mu partię. 9 stycznia o godz. 11 ten test stał się znacznie łatwiejszy. Teraz premierowi łatwiej będzie zrealizować misję, jaką postawiono przed nim w grudniu: tak poprowadzić rząd, by wygrać wybory w 2019 roku.
Pomoże w tym wspomniane łagodzenie wizerunku, przeniesienie ciężaru w kierunku centrum. Symbolizuje je nie tylko dymisja Macierewicza, ale i Szyszki oraz Waszczykowskiego. To wszystko może przynieść PiS zwycięstwo w 2019 roku - przyciągnąć wyborców, którzy poczuli się oszukani nominacją Macierewicza w 2015 roku, wszak wówczas szefem MON miał zostać Jarosław Gowin.
Hazardzista Kaczyński
Nie ma co jednak ukrywać, że bardzo ryzykowne zagranie. Dlatego zwrot ku centrum nie zacznie się zaraz, bo najpierw trzeba będzie nieco udobruchać sieroty po Macierewiczu. Można się spodziewać ostrych gestów, chwilowego przykręcenia śruby, by twardy elektorat znowu uwierzył w nieomylność prezesa Kaczyńskiego.
Nowa polityczna era zaczyna się nie tylko w MON, nie tylko w rządzie Mateusza Morawieckiego, ale w ogóle w Prawie i Sprawiedliwości. Era pełna napięć, niepokojów, personalnych wojenek. Ale Jarosław Kaczyński otworzył ją świadomie. Bo choć ryzyko jest wielkie, to potencjalny zysk jeszcze większy. A wiemy dobrze, że prezes PiS uwielbia ryzykowne zagrania.