Rekord IV fali to jeszcze nic. Wróciła jeszcze gorsza zmora epidemii
Wraz z IV falą zakażeń koronawirusem wróciło zjawisko znane z poprzednich fal epidemii. Oprócz dziennych rekordów liczby zakażeń, danych o zgonach, relacjach o zapełniających się szpitalach covidowych, pojawiły się także doniesienia o nadmiarowych zgonach. To ukryte ofiary epidemii, które nie otrzymały pomocy lekarskiej.
10 429 nowych zakażeń koronawirusem to nowy rekord IV fali. Za wzrostami liczby zakażeń podąża jeszcze bardziej tragiczny trend.
W ostatnim tygodniu października było już 1100 tzw. zgonów nadmiarowych. W tym czasie tylko 500 zgonów oficjalnie zostało przypisanych COVID-19 - wynika z opracowania Łukasza Pietrzaka, kierownika jednej z warszawskich aptek, który analizuje dane o epidemii i jej śmiertelności. W analizach powołuje się na oficjalne dane Głównego Urzędu Statystycznego.
- Już z poprzednich fal wiemy, że zgony nadmiarowe pokazują ukryte ofiary epidemii. Zazwyczaj są to osoby w wieku powyżej 60 lat, które odchodzą w domu prawdopodobnie w związku z COVID-19, lecz nikt nie sprawdzał dokładnych przyczyn ich śmierci. Są to także osoby, które nie otrzymały na czas pomocy lekarskiej - mówi WP Łukasz Pietrzak.
Farmaceuta mówi, że zna to zjawisko także z własnej praktyki. - Rodziny seniorów kupują testy na COVID-19, gdy rozmawiamy, słyszę, że babcia czy dziadek gorączkują, mają zaburzenia smaku czy węchu, ale za żadne skarby nie dadzą się zawieźć do szpitala, bo tam się umiera - dodaje.
Podczas epidemii liczba ludności w Polsce zmniejszyła się o 220 tys.
Przypomnijmy, że nadmiarowe zgony to różnica między liczbą zgonów w danym okresie a średnią liczbą zgonów z tego samego okresu w ostatnich kilku latach. Liczba nadmiarowych zgonów w kolejnych miesiącach pandemii odwzorowuje też uderzenia kolejnych fal epidemii. Dlatego to dokładniejsza informacja o rzeczywistej skali ofiar epidemii.
W ostatnich czterech tygodniach października odnotowywano już od 800 do 1000 zgonów nadmiarowych tygodniowo - co według Pietrzaka dowodzi klęski działań Polski w działaniach zwalczających IV falę epidemii.
- Licząc od początku roku, czyli razem z wiosenną falą infekcji, mamy w Polsce ponad 73 tys. nadmiarowych zgonów. W trakcie całej epidemii liczba ludności Polski zmniejszyła się o 220 tys., bo rodziło się także mało dzieci. Komentarze o depopulacji kraju nie były przesadzone - alarmuje Pietrzak.
Zgony nadmiarowe. Minister zapowiada analizę
Minister Zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że sprawa przyczyn pojawienia nadmiarowych zgonów zostanie poddana analizie. Komentował sprawę na początku października, kiedy media informowały o alarmujących danych Eurostatu na temat śmiertelności w Polsce.
- Chcieliśmy (...) dokonać rozliczenia, ile tych zgonów jest bezpośrednio związanych z COVID-19, a ile pośrednio, i ile z kolei jest z COVID-19 niezwiązanych. Wyszło nam, że dwie trzecie jest bezpośrednio i pośrednio związanych z epidemią - komentował sprawę minister Niedzielski. Wyjaśniał, że umieramy częściej, bo jesteśmy schorowani i o siebie nie dbamy.
- Dlatego inny będzie skutek uderzenia pandemii w społeczeństwo zdrowsze i inny w bardziej schorowane. To nie wyjaśnia zróżnicowania w 100 procentach, ale ten element na pewno odgrywa rolę - wyjaśniał Adam Niedzielski.
Luty 2022 roku. Ile osób zabierze IV fala?
Według prognoz epidemii potencjał śmiertelności w IV fali to od 38-55 tys. osób, które miałyby umrzeć do lutego 2022 roku. Takie dane przedstawiają ostatnio eksperci z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego (ICM) Uniwersytetu Warszawskiego.
Według dr. Franciszka Rakowskiego około 75 proc. populacji w Polsce ma już przeciwciała - te osoby przeszły zakażenie, zostały zaszczepione. Pozostałych 25 proc. osób nie przechorowało lub zaszczepiło się, i to ta grupa napędza IV falę epidemii.