PolitykaRasistowskie transparenty na Marszu Niepodległości. Wiemy, co na to Kukiz

Rasistowskie transparenty na Marszu Niepodległości. Wiemy, co na to Kukiz

Nie milkną echa sobotniego Marszu Niepodległości w Warszawie. Część manifestujących miała ze sobą rasistowskie transparenty jak np.: "Europa będzie biała albo bezludna", "Wszyscy różni, wszyscy biali", "Biała Europa braterskich narodów". Do sprawy odniosło się w niedzielę wielu polityków, m.in lider Kukiz'15, Paweł Kukiz. Transparenty o takich treściach nazwał "masakrą".

Rasistowskie transparenty na Marszu Niepodległości. Wiemy, co na to Kukiz
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk
Natalia Durman

12.11.2017 | aktual.: 13.11.2017 14:34

W ocenie Kukiza, rasistowskie transparenty to "przeginka". Polityk podkreślił jednak, że "nie wolno na podstawie kilku transparentów oceniać marszu ponad 60 tysięcy ludzi". Ocenił, że o to, aby osoby z nimi nie pojawiły się na marszu, powinny wcześniej zadbać odpowiednie służby.

Podobnego zdania jest wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki (Solidarna Polska), który na antenie TVN24 mówił, że "nie ma żadnego uzasadnienia dla tego typu haseł" i "nikt się pod nimi nie podpisuje".

- Ale to też nie znaczy, że jakieś 5 osób na trasie 60 tys. według policji, nawet i 500 - i tu się zgadzam z Pawłem Kukizem - nie może zmienić faktu, że przeszła manifestacja, gdzie prawie każdy miał biało-czerwoną flagę w ręku, gdzie były rodziny z dziećmi i wreszcie się cieszyli, mogli pokazać tę swoją polskość, wykrzyczeć ten polski patriotyzm - kontynuował wiceminister sprawiedliwości.

Zapytany, czy prokuratura zareaguje na hasła o wydźwięku rasistowskim, powiedział: "Myślę, że powinna zareagować". - Ale czytałem oświadczenie organizatorów w związku z tymi incydentami i oni mówili, że oni ich nie zapraszali, że oni się dołączyli na trasie marszu, i nie chcieli ich usuwać, bo wtedy byłaby większa zadyma. Oni to traktują jako formę prowokacji - dodał.

Wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha stwierdził z kolei, że przez kilka "niedopuszczalnych" transparentów nie można nazywać tysięcy polskich patriotów, którzy szli w marszu, mianem "nazistów". Podkreślił jednocześnie, że osoby, które prezentowały takie transparenty, powinny być pociągnięte do odpowiedzialności. Przypomniał, że w Polsce obowiązuje zakaz propagowania haseł faszystowskich.

Poseł Nowoczesnej Adam Szłapka transparenty okreslił mianem "skandalicznych i oburzających". Ocenił, że organizatorzy Marszu i służby powinni reagować w momencie ich prezentowania.

Głos w sprawie zabrał również na antenie TVP Info wiceszef MON Michał Dworczyk (PiS). Stwierdził jednoznacznie, że "jeżeli ktoś nawołuje do nienawiści, czy to ze względu na wyznanie, czy ze względu na religię czy z jakichś innych powodów, powinny określone służby reagować". Równocześnie podkreślił, że ocenianie całego marszu "poprzez kładzenie głównego nacisku na marginalne sytuacje" jest "populizmem" i "manipulacją".

Marcin Kierwiński (PO) mówił z kolei na antenie Radia Zet, że "tego typu hasła nigdy nie powinny się zdarzyć". Według posła jest to nawoływanie do nienawiści i dlatego policja powinna była zareagować. Tymczasem, jak stwierdził, "polska policja zareagowała na tych, którzy się tym hasłom przeciwstawiali".

Według szacunków policji, w marszu wzięło udział ok. 60 tys. osób. Służby oceniły, że manifestacja przebiegła spokojnie. Policja zatrzymała i doprowadziła do komendy 45 osób, które manifestowały przy trasie Marszu Niepodległości, ale po zakończeniu czynności zostały wypuszczone.

Zobacz także
Komentarze (862)