Uczeń rozmawiał po ukraińsku. Nagle dostał cios, polała się krew
Uczeń z Ukrainy rozmawiał w sklepie przez telefon w swoim języku, kiedy podszedł do niego mężczyzna i uderzył go w twarz. Polała się krew. - Nie tolerujemy i nie akceptujemy żadnych przejawów agresji, tym bardziej na tle narodowościowym - przekazał WP współwłaściciel sklepu w Kazimierzu Dolnym, w którym doszło do incydentu.
W Zespole Szkół im. Jana Koszczyca Witkiewicza w Kazimierzu Dolnym uczy się około 240 uczniów. Jak mówi WP dyrektor szkoły Robert Sadurski, co trzeci z nich jest obcokrajowcem. Większość uczniów pochodzących spoza Polski to Ukraińcy, którzy mieszkają tu w internacie. Uczą się w szkole branżowej, a także w technikum hotelarstwa oraz logistyki.
Obecność uczniów obcokrajowców w Kazimierzu Dolnym nie jest niczym nowym. Szkoła od dawna zapewnia im edukację, w pewien sposób ratując się tak przed niżem demograficznym wśród polskich uczniów.
- Młodzież z Ukrainy ucząca się w tej szkole jest bardzo spokojna i wtopiła się już w klimat naszego miasta. Uczestniczą w różnych wydarzeniach, także patriotycznych czy religijnych - mówi WP Marcin Pisula, nauczyciel historii z Kazimierza Dolnego i równocześnie radny powiatu puławskiego.
O incydencie, do którego doszło w sobotę 25 października w miejscowym sklepie spożywczym, napisała w mediach społecznościowych jedna z mieszkanek.
"Przy kasie, pani kasjerka powiedziała o smutnym zdarzeniu, jakie miało tam miejsce. Jakiś bydlak tzw. patriota uderzył młodego chłopca, prawdopodobnie ucznia naszej nadwiślańskiej szkoły, w twarz, tak że poleciała mu krew z nosa, dlatego że rozmawiał po ukraińsku" - relacjonowała Beata Rosłaniec.
Bydgoszcz: 3 mężczyzn zatrzymanych po nocnych wybrykach na hulajnodze
- Poszłam do sklepu i jak to u nas w Kazimierzu, wszyscy się znamy, więc zaczęłam rozmawiać z ekspedientką, która wtedy opowiedziała mi o tej sytuacji - opowiada Beata Rosłaniec w rozmowie z WP. - Powiedziała, że stało się coś okropnego. Chłopak sobie stał i kupował wodę, rozmawiał przez telefon po ukraińsku. Facet podszedł do niego i go uderzył w twarz.
Kobieta dodaje, że jest zszokowana całą sytuacją.
- Nie można nikogo bić. Niezależnie od tego w jakimkolwiek języku by mówił. Te dzieci są u nas bez rodziców, przyjeżdżają do szkoły się uczyć. Muszą się tu czuć bezpieczni jak każdy inny młody człowiek. Nikt nie może być atakowany - mówi pani Beata.
- Niezależnie od tego, jaki byłby powód tego zdarzenia, był to czyn karygodny. Jako przewodniczący komisji oświaty w radzie powiatu jestem zbulwersowany tym, że takie zdarzenie miało miejsce - dodaje Marcin Pisula.
Dyrektor szkoły: chłopcu została udzielona pomoc
- Sprawa została zgłoszona na policję w Kazimierzu Dolnym. Uczniem zaopiekowaliśmy się, została przeprowadzona rozmowa z psychologiem w obecności kierownik internatu. Na szczęście nie wymagał hospitalizacji - mówi WP dyrektor szkoły Robert Sadurski.
Przekonuje, że do tej pory nie słyszał o incydentach związanych z obecnością uczniów obcokrajowców w Kazimierzu. O zdarzeniu z 25 października nie chce jednak rozmawiać.
- Ze względu na dobro ucznia nie mogę mówić o szczegółach. Dalsze kroki będą już należały do policji i prokuratury - mówi Robert Sadurski.
- Sprawę incydentu z udziałem ucznia kazimierskiej szkoły bada komisariat policji w Kazimierzu Dolnym - informuje nadkomisarz Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
Policjanci będą przesłuchiwać świadków zdarzenia. Zabezpieczą też sklepowy monitoring.
- Zebrane materiały skierujemy do prokuratury, aby prokurator ocenił, czy będzie to rozpatrywane tylko jako uszkodzenie ciała, czy też pojawi się jakiś kontekst związany z przestępstwami z nienawiści - dodaje Ewa Rejn-Kozak.
Współwłaściciel sklepu, w którym doszło do uderzenia ucznia, przyznaje, że opisywana sytuacja miała miejsce. Z uwagi na trwające postępowanie nie chce jednak mówić o szczegółach sprawy.
- Pragnę oświadczyć, że tak jak ja, jak i wszyscy moi pracownicy ubolewamy nad tym, że do takiego zdarzenia w ogóle doszło. Nie tolerujemy i nie akceptujemy żadnych przejawów agresji, tym bardziej na tle narodowościowym. Wobec zaistniałej sytuacji osoby pracujące natychmiast zaproponowały poszkodowanemu pomoc - przekazał WP współwłaściciel sklepu, proszący o anonimowość.
Przedsiębiorca dodał, że w celu ustalenia dokładnych okoliczności zdarzenia będzie współpracować z organami ścigania tak, by sprawca został ujęty i ukarany. Materiał dowodowy w tej sprawie został już zabezpieczony.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl