Putin powiedział, dlaczego nie zaatakował całej Ukrainy w 2014 roku
- Rosja nie była gotowa do inwazji na Ukrainę po rosyjskiej aneksji Krymu w 2014 roku z kilku powodów - stwierdził Władimir Putin w wywiadzie dla rosyjskiej państwowej telewizji Rossija-1. Wymienił konkretne przyczyny. Mówił o broni.
Putin powiedział w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji, że inwazja na pełną skalę na Ukrainę nie była możliwa dziewięć lat temu ze względu na sytuację w gospodarce Federacji Rosyjskiej i brak niezbędnego uzbrojenia - czytamy na Euromaidanpress.com.
Dodał, że powodem była także broń. - Rzeczywiście musimy zrobić wiele, powiedzmy, dla rozwoju wojsk lądowych, ale wtedy nie było broni hipersonicznej, teraz jest. Tak, faktycznie jej nie używamy, ale mamy. Rozumiecie? Są też inne najnowocześniejsze systemy, chociaż w 2014 roku nic takiego nie było - powiedział Putin.
Dodał też, jak zwykle, że "Rosja zawsze dążyła do rozwiązania wszystkich problemów środkami pokojowymi". Tłumacząc aneksję Krymu, powiedział: "Naszym świętym obowiązkiem była ochrona mieszkańców Krymu przed nazistami. Nie było szans, żebyśmy postąpili inaczej".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zapytany, czy warto było rozpocząć operację specjalną w 2014 roku, podkreślił, że od tego czasu rzeczywistość się zmieniła: "Nie można tu używać trybu koniunkcyjnego!".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Udana akcja polskich służb. "Takich grup może być więcej"
Należy oczywiście pamiętać, że wiele informacji, które podają rosyjskie media państwowe czy kremlowscy oficjele, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Przeczytaj także:
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Źródło: Euromaidanpress.com
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski