Przeraźliwie krzyczała. Bohaterka sprzed ambasady Białorusi wytłumaczyła emocje
W poniedziałek rano przed ambasadą Białorusi na ul. Wiertniczej 58 w Warszawie działacze Lewicy z grupą mieszkających w Polsce Białorusinów zorganizowali konferencję prasową. Aktywistka Jana Szostak zrobiła tam "minutę krzyku", która szerokim echem obiła się w mediach. Teraz w programie "Newsroom WP" wytłumaczyła powody swojego działania. - Był to krzyk rozpaczy i bezradności, który był spowodowany emocjonalnym rollercoasterem, zmęczeniem i brakiem wysłuchania - podkreśliła Jana Szostak. Gość WP dodała, że zrobiła to w imieniu wszystkich osób, które pomagają osobom zmuszonym do ucieczki z Białorusi. - Będę krzyczeć dalej i zachęcam do tego wszystkie osoby nieobojętne. Możecie to robić w każdym mieście z dopiskiem #GlobalScream. Dopóki sankcji nikt z nas nie widzi, będziemy to robić codziennie - zapowiedziała aktywistka.