Protest w Warszawie. Demonstracja solidarności z aresztowaną Margot
"Nigdy nie będziesz szła sama - solidarnie przeciw queerfobii" - to hasło sobotniego protestu na placu Defilad w Warszawie. Organizatorzy poinformowali, że demonstracja to "odpowiedź na coraz szybciej przybierającą na sile nagonkę na osoby LGBTQIAP+ oraz ostatnie zatrzymania aktywistek".
Demonstracja rozpoczęła się po godz. 18:30 od wystąpień organizatorów z organizacji Miłość nie wyklucza, Stop Bzdurom i Koalicji Antyfaszystowskiej. - Zebraliśmy się tutaj, żeby zaprotestować przeciwko przemocy wobec osób queerowych. Przeciwko temu, co działo się w piątek na Krakowskim Przedmieściu i Wilczej. Przeciwko temu, że w Polsce chroni się bardziej pomniki niż ludzi - powiedziała jedna z organizatorek.
- Tu chodzi o nasze życie, o prawa człowieka - podkreślił drugi z przemawiających, otrzymując w odpowiedzi oklaski zgromadzonych. "Nie damy się zastraszyć", "Solidarność naszą bronią" i "Wszystkich nas nie zamkniecie" - skandował m.in. tłum na placu Defilad.
Jak podaje wyborcza.pl, wokół placu krążyła furgonetka emitujące z megafonu homofobiczne hasła. Organizatorzy demonstracji przestrzegali zgromadzonych przed rozmowami z ekipami Telewizji Polskiej.
Z mównicy zwrócono też uwagę, że po piątkowych wydarzeniach zabrakło reakcji prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. - Gdzie jest Rafał? - skandowali zebrani. Na schodach PKiN umieszczono zdjęcie postaci Trzaskowskiego.
Tymczasem jak pisze w mediach społecznościowych Anna Mierzyńska (była szefowa podlaskiego biura PO, a teraz analityczka Oko.Press), w rozporządzeniu Rady Ministrów w związku z epidemią zapisano "zakaz zgromadzeń spontanicznych na terenie całego kraju", a "policja się na to rozporządzenie powołuje, spisując uczestników protestów".
"Żeby było jasne - to nie jest nowo wprowadzony zakaz, raczej przedłużenie wcześniejszego. Tyle że przed wyborami, w czasie choćby zgromadzeń przedwyborczych (nie wszystkie były zgłaszane) policja nie pamiętała o zakazie. A teraz nagle pamięta" - zaznaczyła Mierzyńska.
Zatrzymanie aktywistki Margot i piątkowe protesty
"Nie godzimy się na odmawianie człowieczeństwa, na napędzanie spirali nienawiści, na szczucie i zastraszanie. Podczas gdy Polska w rankingu ILGA Europe zajmuje miejsce najbardziej homofobicznego kraju UE, gdy 1/3 kraju ogłasza się 'strefami wolnymi od LGBT', a politycy mówią nam, że nie jesteśmy ludźmi, my trzymamy się razem i każdego dnia walczymy o swoje prawa, o swoje życie i o siebie nawzajem" - napisali w zaproszeniu organizatorzy sobotniej demonstracji w Warszawie.
Demonstracja miała na celu wyrażenie solidarności z zatrzymaną transseksualną aktywistką Margot. Po tym, jak w piątek sąd zdecydował o dwumiesięcznym areszcie dla aktywistki za zniszczenie antyaborcyjnej furgonetki, na ulicach Warszawy doszło do protestu. Policja zatrzymała łącznie 48 osób.
Koalicja Antyfaszystowska poinformowała w mediach społecznościowych, że protesty w sobotę zaplanowano m.in. również w Bydgoszczy, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Rzeszowie, Wrocławiu oraz w Londynie. W niedzielę demonstracje solidarnościowe z zatrzymaną aktywistką LGBT zapowiedziano z kolei w Katowicach, Poznaniu oraz Edynburgu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.