Problemy Rosjan w Donbasie. "Tracą zdolność bojową"
Zdaniem generała Romana Polko rosyjska ofensywa w Donbasie nie posuwa się do przodu w tempie, w jakim chciałby Władimir Putin. - Rosjanie pozyskują niewielkie zdobycze okupione ich własną krwią - mówi, dodając, że "na południu Ukrainy Ukraińcy przechodzą do kontrataków".
W rozmowie z "Super Expressem" generał Roman Polko stwierdza, że "Rosja tej wojny z pewnością nie wygra". - Część "ekspertów" i dziennikarzy nadal twierdzi, że Ukraina tę wojnę przegrywa oraz że nie ma żadnych szans, aby tę wojnę wygrać. Dzięki bohaterskiej postawie Ukraińców Rosja utraciła własne zdolności bojowe - mówi.
Zdaniem generała nie brakuje dowodów na ukraińskie kontrataki. - Po takim symbolu, jakim na początku wojny była Wyspa Węży, mamy kolejny impuls, który pokazuje Ukraińcom, że tę wojnę można wygrać. Mam tu na myśli uderzenie na Krym, który wydawał się Rosjanom bezpieczny i poza zasięgiem, gdzie rosyjscy turyści chętnie wypoczywali. Okazuje się, że Ukraina może przejść do szerszej kontrofensywy, ale klucz do zwycięstwa i przełomu jest w rękach Zachodu. Kluczowe są najbliższe tygodnie - stwierdza gen. Polko.
Były dowódca GROM wyjaśnia też, że zimą warunki do prowadzenia kontrofensywy będą trudniejsze. - Dlatego prezydent Ukrainy podkreśla, że trzeba uczynić wszystko, aby odbić lub przynajmniej umocnić się w okręgach zaporowskim, chersońskim, ponieważ utrzymanie Morza Czarnego czy kontroli nad Morzem Czarnym jest kluczowe dla gospodarki Ukrainy - dodaje.
Przemyślane działania Ukrainy
Podczas rozmowy gen. Polko był też pytany, czym na wojnie w Ukrainie zajmują się ukraińskie wojska specjalne. - Im mniej wiemy o tym, co robią jednostki specjalne, tym lepiej. Nie od dziś jednak wiadomo, że jednym z kluczowych zadań jednostek specjalnych jest organizowanie partyzantki i dywersji oraz wsparcie militarne. Myślę, że tego typu misje są realizowane - stwierdza.
Generał wyraził też nadzieję na coraz częstsze wybuchy składów amunicji czy składów paliw w obszarach okupowanych przez Rosję. - Każdy zniszczony skład amunicji należący do Rosjan to uratowane istnienia po stronie ukraińskiej. Mam tu na myśli: dzieci, kobiety czy osoby starsze, które w tej bezwzględnej wojnie umierają wskutek agresji ze strony Rosji - wyjaśnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Super Express" pytał też generała, czy jego zdaniem Wołodymyr Zełenski dobrze prowadzi wojnę. - Działania armii ukraińskiej są przemyślane. Proszę zwrócić uwagę, że Ukraina miała bardzo mało czasu, aby dokonać gruntownej modernizacji armii. Porównując obecny okres do 2014 r., można zaobserwować ogromny przeskok. Ukraińska armia jest zdolna do prowadzenia działań. Działa mądrzej od rosyjskich agresorów i potrafi wykorzystać nowoczesne uzbrojenie NATO.
Cios zadany Rosji
Wciąż nie wiadomo, co wydarzyło się 9 sierpnia w bazie lotniczej Saki na Krymie. Nie znamy przyczyny serii eksplozji, która wstrząsnęła lotniskiem. Jednak, jak informują źródła na Krymie, lotnisko, z którego przeprowadzano lotnicze ataki na Ukrainę, jest najprawdopodobniej znacznie uszkodzone. Świadczyć ma o tym fakt zwiększonej liczby lotów rosyjskich maszyn z bazy Belbek pod Sewastopolem.
Według ukraińskiej armii w wyniku eksplozji na lotnisku Saki zniszczonych zostało co najmniej dziewięć rosyjskich samolotów. Wybuchy miały uszkodzić też liczne budynki mieszkalne w Nowofedoriwce. Rosyjskie władze podają, że w wybuchach zginęła jedna osoba, a kilkanaście zostało rannych.
Eksplozje w bazie Saki miały wywołać panikę na Krymie i eksodus Rosjan z okupowanego od 2014 roku półwyspu. Już dwie godziny po ataku prowadzący z półwyspu na stały ląd most Krymski został zatkany samochodami z wyjeżdżającymi.
Źródło: Super Express
Czytaj też: