"Niewyobrażalny skandal". Mówi o problemie z karetkami, Orlen reaguje
W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia o tym, że przez "awarie" na Orlenie karetki mają problem z tankowaniem paliwa. Informację potwierdza m.in. pismo, które udostępnił burmistrz warszawskiej Woli, Krzysztof Strzałkowski. Koncern natychmiast odpowiedział na zarzuty przedstawiciela opozycji.
03.10.2023 | aktual.: 04.10.2023 07:59
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
Wielu komentatorów łączy niską cenę paliwa w Polsce z wyborami. Efekt? Kierowcy tankują na zapas. Orlen polecił swoim pracownikom wywieszać kartki o "awarii dystrybutorów". Paliwowy koncern zapewnia, że dostawy są realizowane na bieżąco, paliw nie brakuje.
Kilka dni temu w sieci pojawiły się informacje o karetkach, które nie miały gdzie zatankować paliwa. Głos w sprawie zabrał m.in. marszałek województwa zachodniopomorskiego. Mówił, że taki problem pojawił się w kilku powiatach.
"Kto odpowie karnie za to, że karetka zajęta szukaniem paliwa, nie dojedzie do pacjenta? Takie pytanie zadałem w moim ostatnim materiale wideo. Otrzymałem odpowiedź od Orlenu, że 'żadnych zgłoszeń bezpośrednio od służb ratunkowych nie było'" - poinformował na Twitterze samorządowiec Krzysztof Strzałkowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tego samego dnia, jako radny otrzymałem pismo napisane przez Meditrans Ostrołęka, skierowane do Orlenu. Orlen wiadomość otrzymał. Treść pisma zamieszczam w materiale" - dodał.
Z treści dokumentu wynika, że "karetka musiała przejechać 25km, by zatankować". "Przez 1,5 godziny…powtarzam…1,5 godziny, nie była ona dostępna dla pacjentów. To jest niewyobrażalny skandal i narażanie niewinnych ludzi na utratę zdrowia i życia. W związku z tym domagam się pełnym wyjaśnień od firmy Orlen oraz ujawnienia wszystkich podobnych przypadków" - skwitował Strzałkowski.
Na wpis polityka zareagowało biuro prasowe koncernu. "Podane przez Pana informacje są nieprawdziwe. W Myszyńcu funkcjonują dwie stacje ORLEN, w tym jedna franczyzowa. Na OBYDWU tych stacjach, oddalonych od siebie o 2 km, 2 października dostępny był olej napędowy! Powyższą sytuacje będziemy wyjaśniać bezpośrednio z podmiotem, będącym autorem załączonego pisma. Ponownie apelujemy o niekolportowanie fakenewsów" - wskazano w komunikacie.
W rozmowie z Wirtualną Polską przewodniczący Komisji Zdrowia Sejmiku Województwa Mazowieckiego opowiedział o szczegółach sprawy. Odniósł się też do oświadczenia Orlenu.
- Dyrektor Meditransu - w trosce o bezpieczeństwo pacjentów - napisał do Orlenu. Z tego, co wiem to nie ostatnie takie zdarzenie, bo dziś doszło do kolejnych takich incydentów - oznajmił.
- Nie wiem, co mnie w tym wszystkim najbardziej oburza. Pracuję z ratownikami medycznymi, dyrektorami Meditransu na Mazowszu od wielu lat. Nie mam powodu, by myśleć, że podają nieprawdę - podkreślił polityk.
Zaznaczył, że "oczywiście w Warszawie z tankowaniem jest trochę lepsza sytuacja niż w innych miejscowościach". - Ale na stacjach brakuje zwykłego diesla, czyli tego objętego umową, więc załogi muszą tankować paliwo premium, bo spieszą się do pacjentów, więc są dodatkowo obciążeni. Jutro otrzymam pismo, które warszawski Meditrans wysłał do Orlenu w tej sprawie. To jest żadna tajemnica i informacja publiczna - zaznaczył.
- Biuro prasowe Orlenu zarzuca mi, że to jest fake news. (...) Chciałbym dowiedzieć się, co według Orlenu jest fałszerstwem. Czy ten dokument? Otrzymałem go w ramach pełnienia mandatu radnego od Dyrekcji Meditransu Ostrołęka. A może załoga karetki dostała zbiorowej hipnozy? Albo trzecia opcja, że dyrekcja, która napisała o incydencie w piśmie mówi nieprawdę - powiedział. - Skoro dokument jest autentyczny, to co pisze Orlen można potraktować jak pomówienie - dodał.
Czytaj także:
Źródło: Twitter/Wirtualna Polska