Debata w PE. Prawicowe europosłanki bronią Polski
W Parlamencie Europejskim zorganizowano debatę ws. polskiej afery wizowej. Europosłowie mówili m.in. o "makabrycznym skandalu". Pojawiły się też jednak nieliczne głosy broniące Polski. - Bruksela próbuje wywrzeć presję na konserwatywny rząd w Polsce - stwierdziła reprezentująca Węgry Kinga Gal.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
Parlament Europejski rozpoczął we wtorek debatę zatytułowaną "Korupcyjna sprzedaż na dużą skalę wiz Schengen". Chodzi o polską aferę wizową. Wcześniej polski rząd został zapytany o tę sprawę, ale odpowiedzi wiceszefa MSZ Pawła Jabłońskiego Bruksela uznała za niewystarczającą - ustaliło RMF FM.
- PiS stworzył mafię wizową, która naruszyła fundamenty Polski i UE - powiedział w trakcie debaty Robert Biedroń. I dodał, że Polska stała się "pierwszym państwem rządzonym przez mafię". - Makabryczny skandal - oceniła sytuację z wizami europosłanka Roża von Thun.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afera wizowa. Posłanka KO komentuje doniesienia WP
Europosłanki bronią Polski
Polski broniła natomiast Irlandzka europosłanka Clare Daly. Polityk, która niegdyś zasłynęła z potępienia sankcji na Rosję, stwierdziła, że choć nie jest "fanką rządu polskiego", to uważa, że debata w PE jest wykorzystywana do ingerowania w kampanię wyborczą w Polsce i z wyjaśnianiem tej sprawy należało poczekać, lub przeprowadzić to w inny sposób.
W podobnym tonie wypowiedziała się niezrzeszona europosłanka Kinga Gal z Węgier. Jej zdaniem organizacja debaty ws. polskiej afery wizowej to "próba wpłynięcia na wynik wyborów w Polsce".
- Jeśli to miała być prawdziwa rozmowa, to moglibyśmy ją odłożyć na kolejną sesję plenarną, a tak Bruksela próbuje wywrzeć presję na konserwatywny rząd w Polsce, który sprzeciwia się przyjmowaniu kwot migrantów w ramach UE - przekonywała.
Afera wizowa. O co chodzi?
Piotr Wawrzyk, były sekretarz stanu w MSZ, był odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe. 31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał go z tej funkcji. Powodem decyzji - jak podał resort dyplomacji - był "brak satysfakcjonującej współpracy".
Prokuratura Krajowa poinformowała, że śledztwo, które prowadzi wraz z CBA, dotyczy nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Zaznaczyła przy tym, że zatwierdzona została mniej niż połowa tych wniosków. Badane nieprawidłowości dotyczą polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.
Jak ujawnił dziennikarz WP Patryk Słowik, powołując się na nieoficjalne źródła, kierownictwo MSZ musiało od dawna wiedzieć o wizowej korupcji. Z kolei Onet podał, że Wawrzyk miał pomagać swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych.
Czytaj również: Afera wizowa. Kaczyński: "Co więcej możemy zrobić?"