Kreml reaguje na panikę w Biełgorodzie. "Próba destabilizacji"
- Nasilone ataki na obwody rosyjskie wiążą się z próbą destabilizacji sytuacji w przededniu wyborów - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Drony spadły m.in. na rafinerię w obwodzie kałuskim. Na granicy obwodu biełgorodzkiego i kurskiego trwają walki z partyzantami. W Biełgorodzie co kilkadziesiąt minut wyją syreny.
Od rana trwają ataki na obwody Federacji Rosyjskiej, gdzie w piątek rozpoczęły się trzydniowe wybory prezydenckie. W nocy drony zaatakowały rafinerię w obwodzie kałuskim. Jednak najbardziej napięta sytuacja jest w regionach przygranicznych - obwodzie biełgorodzkim i kurskim.
- Nasilone ataki Sił Zbrojnych Ukrainy na obwody rosyjskie wiążą się z próbą destabilizacji sytuacji w przededniu wyborów - powiedział Pieskow.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od rana trwa ostrzał Biełgorodu i całego obwodu. Stoją za nimi partyzanci Legionu "Wolność Rosji", Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego oraz batalionu syberyjskiego.
Wcześniej partyzanci zaapelowali do mieszkańców, by ci natychmiast uciekli przygotowanym korytarzem humanitarnym.
Wybuchła panika. W czwartek wieczorem propagandowa telewizja Russia Today pokazała reportaż o ucieczce mieszkańców z przygranicznego regionu.
Korespondent informował o dziesiątkach samochodów, które pośpiesznie wyjeżdżają z miasta, ludziach, którzy "uciekają z Grajworonu". Donosił też o odgłosach walk, które toczą się gdzieś w pobliżu miasta.
Partyzanci otworzyli korytarze humanitarne, którymi Rosjanie mogli bezpieczenie uciec.
"Od chwili uruchomienia korytarza humanitarnego skorzystało z niego ponad 7,6 tys. pojazdów, którymi mieszkańcy Biełgorodu i Kurska opuścili swoje domy" - przekazał Legion w komunikacie opublikowanym w piątek rano.