Pracownik Streżyńskiej ujawnia, jak zniszczono jej ministerstwo. "Problem zaczął się, kiedy nie wstąpiła do partii"
Co miała na myśli była minister cyfryzacji pisząc o "4 miesiącach wysadzania Ministerstwa Cyfryzacji w powietrze"? - Streżyńska chciała pozostać bezpartyjnym ministrem rządu, po złości blokowano jej ustawy, a żaden z innych ministrów nie chciał z nią współpracować. Podczas rekonstrukcji, każdy koalicjant bronił swojej ministerialnej zagrody i postanowiono poświęcić właśnie ją - zdradza WP współpracownik byłej minister.
To ważna informacja dla tych, którzy akurat teraz stoją w gigantycznych kolejkach po nowy dowód osobisty. Gdyby uchwalono ustawę o mDokumentach nie byłoby kolejek, bo każdy z nas nosiłby dowód osobisty i dokumenty samochodu w telefonie komórkowym. Teraz coś dla tych, którzy wypełniają papierowe formularze przebierając nogami w kolejce do okienka. Nie byłoby tego, gdyby weszła ustawa o eUsługach w administracji. Zakładała, że jednym loginem zalogujemy się do ZUSu, Urzędu Skarbowego, czy gminy i załatwimy swoje sprawy z pomocą domowego komputera.
- To przykłady ustaw, które choć były gotowe i powstały w ministerstwie cyfryzacji nie wyszły z rządu. Były blokowane, gdyż minister jako bezpartyjna nie miała siły przebicia w radzie ministrów - mówi dalej współpracownik Streżyńskiej. Opowiada, że ilekroć Streżyńska żądała podjęcia jakichś działań od innych ministrów ci kompletnie ją ignorowali.
"Wysadzanie ministerstwa" miało polegać na torpedowaniu działań minister, robieniu jej na złość, podsycaniu plotek, że za chwilę wyleci z rządu.
Prawdziwy powód
Ciesząca się dobrymi opiniami Streżyńska miała oferty wstąpienia do rządzącej partii. W listopadzie przygarnąć chciał ją Jarosław Gowin, tworzący ugrupowanie Porozumienie. Nie przyjęła propozycji. - To wynika z jej charakteru. Ostentacyjnie podkreślała, że chce pozostać bezpartyjnym fachowcem - mówi dalej współpracownik. Sama minister mówiła, że jej niezależność jest uzgodniona z Jarosławem Kaczyńskim.
Okazuje się, że w rządzie takie osoby mają pod górkę. Streżyńska nie miała za sobą posłów potrzebnych do głosowań w Sejmie. Inni politycy w ostateczności załatwiali swoje kluczowe sprawy u prezesa Kaczyńskiego. Kiedy więc zabiegała o wyższe pensje dla twórców aplikacji, programistów i wielu ekspertów swojego ministerstwa, pieniądze się nie znalazły. Mimo to znaleźli się ideowcy gotowi pracować za mniej niż połowę rynkowej stawki. Po plotkach o likwidacji Ministerstwa Cyfryzacji i oni nabrali wątpliwości, czy to będzie praca na stałe, czy może tylko do rekonstrukcji.
Skrytykowała 500+
Czarne chmury zebrały się nad głową minister po wywiadzie w Radiu Zet w kwietniu 2017. - Zasadniczo uważam, że więcej powinniśmy stawiać na rozwój, niż na wydatki socjalne.(...) Powinniśmy najpierw zarobić na te wydatki i te decyzje korzystne dla społeczeństwa i dopiero później ich dokonywać - powiedziała. Wielu komentatorów stwierdziło, że to niedopuszczalna krytyka 500+, sztandarowego lub najważniejszego programu PiS.
Dlatego jesienią 2017 roku, kiedy decydowały się losy rekonstrukcji planowano rozszabrować Ministerstwo Cyfryzacji pomiędzy i inne resorty. Sprawy rejestrów miały iść do MSWiA, część zadań miało przejąć Ministerstwo Rozwoju. Anna Streżyńska mówiła wówczas, że to "głupi pomysł". Twierdziła, że efekty jej pracy są łakomym kąskiem dla innych ministrów, chcących podpisać się pod sukcesem. Przykład sukcesu to choćby szkoły podpięte do internetu 100 Mb/s.
- Projekty Ministerstwa Cyfryzacji czynią życie Polaków wygodnym i nowoczesnym, ale nie udałoby się ugrać tylu punktów u wyborców jak za pomocą 500+ czy Mieszkanie+. Nie wzbudzają takich emocji jak rejestr pedofilów utworzony w resorcie Ziobry - tłumaczy dalej współpracownik byłej minister. - Podczas rekonstrukcji rządu Gowinowcy, Ziobrowcy i Pisowcy zaczęli bronić swoich resortów jak chłop zagrody. Anna Streżyńska została sama - opisuje.
Sprawy cyfryzacji nadzoruje premier Mateusz Morawiecki. Co ciekawe, ostatnie raporty Ministerstwa Cyfryzacji brzmią jak jej testament - tyle zrobiłam, a tyle zostało do wykonania. Wylicza w nich, ile pieniędzy marnotrawią analogowe urzędy i dlaczego cyfryzacja idzie z takim oporem. Jej podziękowanie dla współpracowników opublikowane na Facebooku są jak lista napisów w smutnym filmie o jedynym bezpartyjnym ministrze rządu.