Polityczne trzęsienie ziemi w Ukrainie? Wybuchł mundurowy skandal
Mimo wielkiego zbliżenia do Zachodu Ukrainę nadal trawią olbrzymie problemy z korupcją i ustawianiem przetargów. Administracja prezydenta Wołodymyra Zełenskiego stara się walczyć z tym procederem, ale ostatnio sama stanęła przed oskarżeniem o zdefraudowanie pieniędzy podczas zakupów umundurowania.
01.09.2023 | aktual.: 02.09.2023 18:31
Ukraińcy sami szyją mundury, ale duże ilości zamawiają też w państwach NATO. Dotyczy to także wszelkiego wyposażenia - kamizelek taktycznych, hełmów, obuwia czy plecaków. Minęły już czasy, kiedy w walkach o Donbas można było zobaczyć Ukraińców w mundurach polskich, niemieckich czy brytyjskich, kupowanych w demobilu.
Obecnie Ukraińcy zamawiają własne wzory sortów mundurowych w zagranicznych szwalniach. W ostatnim czasie opracowano nawet krój żeńskiego munduru polowego. Kobiety słusznie narzekały, że męskie sorty mundurowe zwyczajnie nie pasowały: jeśli spodnie miały odpowiedni obwód w pasie, to były za wąskie w biodrach. Jeśli pasowały w biodrach, to były znacznie za duże w pasie. Od dwóch miesięcy Ukrainki otrzymują mundury odpowiednio skrojone do kobiecej sylwetki.
Ukraińcy zrobili ogromny postęp w rozwoju umundurowania i wyposażenia indywidualnego żołnierza. Pod tym względem są znacznie lepiej wyposażeni niż polscy żołnierze, którzy nadal nie posiadają zimowych kurtek, a w warunkach pokojowych jedna kamizelka przypada na kilku żołnierzy. Na ten niewątpliwy sukces padł jednak ostatnio cień.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarskie śledztwo
W piątek, 25 sierpnia, dziennik "Ukraińska Prawda" opublikował wyniki dziennikarskiego śledztwa, z którego wynika, że jesienią 2022 roku Ministerstwo Obrony podpisało umowę z turecką firmą na dostawę odzieży dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Pomiędzy podpisaniem zamówienia a jego odbiorem kurtki letnie na papierze stały się kurtkami zimowymi, które są trzykrotnie droższe. Armia miała jednak otrzymać w tej cenie letnie umundurowanie.
"Jednym z właścicieli tureckiej firmy, która otrzymała od Ministerstwa Obrony 30 milionów dolarów, a od której departament otrzymał 180 tys. kurtek letnich zamiast kurtek zimowych po kilkakrotnie wyższej cenie, był bratanek wiceprzewodniczącego prezydenckiej partii Sługa Ludu Giennadij Kasai" - czytamy w artykule Mychajła Tkacza.
Według źródeł Tkacza tylko w październiku-grudniu2022 roku firma Vector avia hava araçlari sprowadziła z Turcji do Ukrainy 233 tys. kurtek o wartości 20 mln dolarów i 202 tys. spodni o wartości 13 mln dolarów.
W reakcji na publikację szef resortu obrony Ołeksij Reznikow zaproponował zakład. Jeśli informacje się potwierdzą, Rezinkow obiecał podać się do dymisji. Jednak w przypadku, gdy zarzuty się nie potwierdzą, Tkacz i Anastazja Radina, deputowana Sługi Ludu i przewodnicząca Komitetu Antykorupcyjnego Rady Najwyższej Ukrainy, którzy odkryli rozbieżności w dokumentach, mają odejść z zawodu na trzy lata.
Jako arbitrów w zakładzie minister zaprosił Komisję Etyki Parlamentarnej Rady Najwyższej i Komisję Etyki Dziennikarskiej, a redakcje ukraińskich ukraińskich mediów jako obserwatorów.
Kwestia dokumentów
Na razie ukraińska prokuratura nie wszczęła śledztwa w sprawie tych doniesień. Według dokumentów, które pokazał na konferencji Reznikow, armii faktycznie zostały dostarczone zimowe sorty mundurowe.
- W związku z tym ich oskarżenia o dostawie kurtek letnich zamiast zimowych są nieprawdziwe. Całkowitą nieodpowiedzialnością jest pochopne publikowanie niezweryfikowanych informacji o dostawach Sił Zbrojnych Ukrainy w czasie wojny - podkreślił minister podczas konferencji prasowej.
Główne rozbieżności dotyczą jednak cen, jakie zostały opublikowane w dokumentach, co przyznał minister. Według Reznikowa ministerstwo zamówiło w Turcji 180 tys. zimowych kurtek w cenie po 86 dolarów za sztukę. I taka kwota znajduje się w ukraińskich dokumentach, które podpisali przedstawiciele tureckiej firmy. Z kolei w dokumentach, które Radina i Tkacz otrzymali z Turcji, cena ma wynosić 29 dolarów za sztukę.
Reznikow zasugerował, że być może producent umundurowania próbował uniknąć wysokich podatków, jakimi są obłożone eksportowane tekstylia. Minister dodał, że dziennikarz zignorował propozycję resortu, aby sprawdzić rzeczywiste koszty zakupu.
Kryzys wizerunkowy
Jest to kolejny dość poważny kryzys wizerunkowy wokół rządu Ukrainy. W styczniu tego roku do dymisji podał się wiceminister obrony Wiaczesław Szapowałow oraz były dyrektor departamentu zakupów resortu obrony Bohdan Chmielnicki, którzy zostali oskarżeni o korupcję podczas prowadzenia przetargu na zakup kamizelek kuloodpornych.
Mieli zdefraudować ok. 100 mln hrywien z kontraktu o wartości 130 mln hrywien. Kamizelki miały nie spełniać deklarowanej klasy ochrony. Obaj zostali w czerwcu aresztowani przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy.
Wówczas też pojawiły się informacje, że brali udział w zakupie "niskiej jakości kurtek i spodni zimowych, które nie spełniają wymagań użytkowania w warunkach zimowych w kontekście intensywnych działań wojennych".
Wartość kontraktu miała wynieść 900 mln hrywien, czyli ok. 25 mln dolarów. Pokrywałoby się to z doniesieniami Tkacza. Sprawa może więc mieć drugie dno. Faktycznie zimowe mundury zostały dostarczone, lecz nie nadawały się do użytkowania w zimowych warunkach, a ich jakość nie odpowiadała cenie.
Choć obaj prawdopodobni winowajcy już znajdują się za kratkami, to dla samego ministra Reznikowa jest to poważny problem wizerunkowy, który miał zostać już zażegnany po aresztowaniu Chmielnickiego i Szapowałowa.
To o tyle istotne, że w Ukrainie trwa debata nad przesunięciem wyborów parlamentarnych na czas po wojnie. Mundurowy skandal może okazać się kluczowym argumentem w walce politycznej.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski
Czytaj również: Zatopili ich. Rosjanie wpadli pod ukraiński ogień