Czarne chmury nad Zełenskim. Kłopoty mogą pokrzyżować plany Ukrainy

Okazuje się, że Ukraina nie przestała zmagać się z gigantycznym problemem korupcji w wojsku. Zjawisko wręcz przybiera na sile. - Takie zachowania korupcyjne powodują, że dzisiaj o wejściu Ukrainy do zachodnich struktur możemy zapomnieć. A na pewno odłożyć na wiele lat - mówi płk rez. Maciej Matysiak.

Prezydent Wołodymyr Zełenski od początku swojego urzędowania próbuje walczyć z problemem korupcji w armii
Prezydent Wołodymyr Zełenski od początku swojego urzędowania próbuje walczyć z problemem korupcji w armii
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/Office of the President of Ukraine HANDOUT
Sylwester Ruszkiewicz

– Odwołujemy wszystkich szefów obwodowych centrów uzupełnień. Ten system musi być kierowany przez ludzi, którzy doskonale wiedzą, czym jest wojna i dlaczego cynizm i przekupstwo podczas wojny stanowią zdradę. Są żołnierze, którzy byli na froncie lub nie mogą już leżeć w okopach z powodu utraty zdrowia lub kończyn, ale zachowali godność i nie są cynikami. I to właśnie im można powierzyć system rekrutacji poborowych – powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski po ostatnim posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Tysiące dolarów, żeby nie pójść na front

Według danych Państwowego Biura Śledczego przeciwko przedstawicielom obwodowych centrów uzupełnień ukraińskiego wojska wszczęto 112 spraw karnych, w 33 przypadkach wysunięto podejrzenia, a 15 osobom postawiono zarzuty. Przykładowo w Kijowie i dziesięciu innych regionach podczas 100 przeszukań centrów rekrutacyjnych ujawniono dowody sprzedaży zaświadczeń lekarskich, które gwarantowały, że poborowi nie nadają się do służby wojskowej. Pojawiły się też nieoficjalne informacje, że za niepójście do wojska, czyli de facto na front, trzeba było zapłacić 6-8 tys. dolarów.

Działania administracji Zełenskiego spotkały się jednak z krytyką opozycji w ukraińskim parlamencie. Wezwała go do upublicznienia kryteriów, według których komisarze wojskowi zostali zwolnieni; w tym nie tylko ci, którzy zwrócili na siebie uwagę za naruszenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak mówi Wirtualnej Polsce Bogusław Pacek, doktor habilitowany nauk wojskowych, generał dywizji Wojska Polskiego w stanie spoczynku, Ukraina wdrożyła zbyt mało systemowych działań, by sobie poradzić z korupcją.

"Problem w polityce wewnętrznej"

- Tzw. korupcja wojenna zżera dzisiaj Ukrainę. Dotyczy zarabiania przez różne osoby, w tym pośredników, odbiorców z różnych szczebli – wojskowych, cywilnych, i urzędniczych. Niestety, ale ukraińskie władze podjęły za mało systemowych działań. Te, które wdrożyli, są widoczne, ale sporadyczne. Mają bardziej działać uspokajająco na opinię publiczną państw Zachodu, niż realnie naprawiać sytuację w samej Ukrainie – mówi WP gen. Bogusław Pacek.

I jak dodaje, o ile prezydent Zełenski radzi sobie świetnie w polityce międzynarodowej, o tyle w polityce wewnętrznej ma coraz większy problem. Związany w dużej mierze właśnie z korupcją.

- Ukraina, żeby funkcjonować zgodnie z zachodnimi standardami, musi wypełnić trzy postulaty wypowiedziane przez amerykańskiego prezydenta Joe Bidena przed szczytem NATO w Wilnie. Mówiono o ewentualnym przyjęciu Ukrainy do Sojuszu. Padły wówczas trzy hasła: reformy polityczne, reformy gospodarcze i walka z korupcją. Wszystkie te zagadnienia się ze sobą łączą. W ukraińskie zjawisko korupcji są zamieszani politycy wysokiego szczebla. Gospodarka funkcjonuje w ramach niepisanych zasad korupcyjnych. Nadal bardzo dużo mają do powiedzenia oligarchowie, od których jest uzależniona spora grupa polityków – podkreśla były wojskowy.

Jego zdaniem Ukraina, choć stara się walczyć z korupcją, powołuje instytucje antykorupcyjne, zatrzymuje podejrzanych - musi walczyć jeszcze z mentalnością mieszkańców swojego kraju.

"Problem w zmianie mentalności"

- Mentalne przyzwyczajenie Ukraińców jest niestety czymś trwałym. Utrzymują się dzięki pensji i tego co dorobią sobie na boku lub pod stołem. Problem nie jest w aresztowaniu jednego czy drugiego urzędnika albo szefa komisji uzupełnień, ale w zmianie mentalności. Wymaga to bardzo radykalnych, powszechnych systemowych rozwiązań. A takich jeszcze nie było i nie ma – ocenia gen. Bogusław Pacek.

O mentalności mówi również płk rez. Maciej Matysiak, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ekspert fundacji Stratpoints.

- Ukraina nie weszła jak Polska na dynamiczną ścieżkę rozwoju gospodarczego, infrastrukturalnego i administracyjnego. Do 2004 r., do wybuchu Pomarańczowej Rewolucji i przez kolejne lata - nic z tym nie robiła. W Polsce też były łapówki w wojsku, płacono za odraczanie służby wojskowej, a komisje lekarskie brały pod stołem. Ale u nas to gruntownie zmieniono. A u nich mentalność postsowiecka pozostała. Przestrzegam przed idealizowaniem Ukrainy. Niestety to nadal kraj do cna skorumpowany – komentuje płk rez. Maciej Matysiak.

- Dlaczego w 2014 roku "zielonym ludzikom" z Rosji tak łatwo udało się wejść do Donbasu? Właśnie w dużej mierze przez korupcję. Stanowisko generalskie w ukraińskiej armii było do kupienia za ok 100-300 tys. dolarów. Dzięki temu później miało się wpływy w armii. Z kolei wysokiej rangą przedstawiciele ministerstwa obrony za łapówki sprzedawali nowy sprzęt. A zostawiali w armii stary. To była degeneracja na wszystkich szczeblach – dodaje Matysiak.

W jego ocenie takie zachowania korupcyjne w Ukrainie powodują, że dzisiaj o jej wejściu do NATO możemy zapomnieć.

"Zmiana będzie bolesna"

- A przynajmniej długo nie będzie to rozpatrywane. Co najwyżej Sojusz może dać zielone światło na działania kompatybilne, podobne jak wcześniej z Finlandią czy Szwecją. Co do wejścia do Unii Europejskiej, Ukraina wymaga radykalnych zmian. Nie wiemy, czy jest w stanie je wdrożyć, bowiem cały czas trwa wojna. A sytuacja wewnętrzna nie będzie sprzyjać prezydentowi Zełenskiemu. Ukraina powinna odciąć grubą kreską okres przeszłości i iść do przodu – uważa były wiceszef SKW.

Mimo wszystko w ocenie eksperta zmiana nie będzie szybko widoczna.

- Będzie bolesna. Gdyby Zełenskiemu udało się coś zrobić w trzy lata, byłoby super, w pięć lat będzie dobrze, ale to może być 10 kolejnych lat. Musi wyrzucać ludzi, odcinać ich koryta, robić czystki. Nie ma innego wyjścia – podsumowuje Matysiak.

Przypomnijmy, że pod koniec stycznia ukraińską opinią publiczną wstrząsnęła największa seria skandali korupcyjnych wśród władz. Efektem był szereg dymisji na kierowniczych stanowiskach w administracji państwowej. Afery te kompromitowały obóz władzy w oczach społeczeństwa i armii, a także Zachodu.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie