Mają 40 lat, polska armia je wycofała. W Ukrainie budzi podziw
W początkowym okresie wojny Polska przekazywała Ukrainie głównie stary sprzęt, który zalegał w magazynach. Potem przyszedł czas na najnowsze uzbrojenie. Jednak czterdziestoletnie granatniki Komar nadal sprawdzają się w walce.
20.08.2023 | aktual.: 20.08.2023 18:33
W pierwszych miesiącach wojny Ukraińcy przyjmowali wszelkie uzbrojenie, jakie sojusznicy zdecydowali się przekazać. Kiedy ważyły się losy Kijowa każda broń była przydatna. Brakowało zwłaszcza ręcznych wyrzutni pocisków przeciwpancernych i przeciwlotniczych.
Wówczas też na Ukrainę trafiły lekkie granatniki przeciwpancerne RPG-76 Komar. W Siłach Zbrojnych RP zostały wycofane po 33 latach służby w 2018 roku. Sprawdziły się podczas działań bojowych na misjach w Afganistanie i Iraku, jako lekka broń wsparcia w walkach na krótkim dystansie w terenie zurbanizowanym.
Głównym powodem wycofania był brak systemu samolikwidacji, który niszczyłby pocisk w przypadku nie trafienia w cel. Żeby je zastąpić minister Błaszczak w 2022 r. zakupił z półki wywodzące się z lat 60. XX w. Amerykańskie granatniki M72 EC Mk. I, których głównym zadaniem jest niszczenie pojazdów opancerzonych.
Z kolei Ukraińcy bardzo chwalą sobie Komary. Choć podobnie, jak żołnierze polskiego GROM nie używają ich w pierwotnym celu, jako granatnik przeciwpancerny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowe zadania
- Komar to broń obecnie niespełniająca wymagań jako podstawowy granatnik przeciwpancerny, ale nadal dość skuteczna jako broń pomocnicza czy do niszczenia umocnień polowych – zauważa pplk w st.spocz. Michał Sitarski, redaktor magazynu FragOut!.
- Zaletami są niski koszt produkcji, mała masa, rozmiary i prostota użycia. Wystarczy zaledwie minut do nauki obsługi. Wady - to ograniczona skuteczność głowicy i dość oryginalny sposób strzelania, choć bezpieczny przy zachowaniu zgodnym z instrukcją i stosowaniu ochronników – dodaje ekspert.
W rozmowach Ukraińcy podkreślają niewielką wagę i rozmiary granatnika. Komar waży zaledwie 2 kilogramy i ma rozmiary od 80 cm w pozycji złożonej do 120 cm w bojowej. Wedle danych producenta, głowica kumulacyjna kalibru 68 mm o masie 1,78 kg z odległości 150 metrów może zniszczyć cel ruchomy o pancerzu do 300 mm.
Komary były przeznaczone do niszczenia lekko opancerzonych pojazdów – transporterów piechoty i opancerzonych samochodów terenowych. Ukraińcy z powodzeniem stosowali je przeciwko transporterom Wojsk Powietrznodesantowych pod Buczą. Tego typu jednorazowe granatniki są wręcz niezastąpione w walkach miejskich, gdzie liczą się niewielkie rozmiary i relatywnie duża siła rażenia. Zwłaszcza przeciwko punktom ogniowym, ukrytym w budynkach.
Legenda miejskich twierdz
W ciągu trzech miesięcy ciężkich walk miejskich żołnierze 36. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej i Pułku Azow korzystali z Komarów. Ich ofiarą padł przynajmniej jeden transporter BMD, ale głównie służyły do likwidowania rosyjskich stanowisk ogniowych umieszczonych w budynkach.
Podobnie Ukraińcy wykorzystują Komary w Bachmucie od ponad roku walk. Oddziały szturmowe walczące w mieście używały polskich granatników w taki sam sposób, jak obrońcy Mariupola. Teraz wykorzystywane są przez żołnierzy 3. Samodzielnej Brygady Szturmowej, która walczy na wzgórzach na południowy-wschód od miasta. Wykorzystywane są do likwidowania umocnień polowych.
Kilkuosobowy oddział szturmowy składa się z zespołu ogniowego, którego każdy z żołnierzy niesie trzy-cztery lekkie granatniki i zespołu wsparcia. W zależności od zadania jeden udziela wsparcia drugiemu i odwrotnie. Znakomicie sprawdzają się w przypadku niszczenia umocnień podczas walki na niewielkim dystansie, a w przypadku napotkania lekkich pojazdów opancerzonych pozwala zlikwidować zagrożenie, albo przynajmniej zyskać czas, aby oderwać się od przeciwnika.
- Można wziąć dwa pod pachę. Pięć do plecaka i nawet się nie poczuje – mówił podczas zimowych walk o Chersoń jeden z ukraińskich żołnierzy.
Od kilku miesięcy nie pojawiały się informacje dotyczące użycia Komarów i można było przypuszczać, że zapasy przekazanego sprzętu już się skończyły. Okazało się jednak, że Ukraińcy nadal posiadają spore ilości RPG-76. W serwisie X (dawny Twitter) pojawiło się nagranie ze szkolenia ukraińskich żołnierzy z wykorzystania Komarów.
Ukraińcy pokazują tym samym, że nawet dość wiekowe uzbrojenie w odpowiednich warunkach może się sprawdzić. Wiedzą o tym choćby żołnierze polskich Wojsk Specjalnych, którzy nadal mają na stanie RPG-76.
Okazuje się, że broń z lat 70. XX wieku nadal całkiem dobrze radzi sobie na współczesnym polu walki. Co prawda nieco trudniej zniszczyć przy jej użyciu współczesny czołg, ale na nie Ukraińcy mają cięższy oręż.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski