Politycy PiS chcą, aby Szyszko lustrował i dekomunizował myśliwych

Zdaniem posłów PiS w Polskim Związku Łowieckim jest wielu byłych esbeków i ich tajnych współpracowników, więc trzeba go oczyścić. Tak się składa, że szef PZŁ Lech Bloch był zarejestrowany jako TW "Kazimierz". Z kolei w terenowych władzach w czasach PRL zasiadał minister środowiska Jan Szyszko, któremu jednak z tego powodu nic by nie groziło.

Politycy PiS chcą, aby Szyszko lustrował i dekomunizował myśliwych
Źródło zdjęć: © PAP
Jacek Gądek

28.03.2017 | aktual.: 28.03.2017 12:32

Z takim apelem do ministra środowiska Jana Szyszki zwrócili się posłowie z klubu Prawa i Sprawiedliwości: Jerzy Gosiewski, Zbigniew Biernat, Jan Duda, Krzysztof Maciejewski, Tadeusz Woźniak i Adam Ołdakowski.

Posłowie ci są przekonani, że wielu byłych funkcjonariuszy i współpracowników dawnych służb bezpieczeństwa PRL jest dziś członkami Polskiego Związku Łowieckiego. - Wyjątkowo niepokojącym jest duże prawdopodobieństwo, że ci właśnie myśliwi zajmują kluczowe stanowiska we władzach PZŁ, co, naszym zdaniem, nie powinno mieć miejsca - podkreślili.

Zdaniem posłów PiS minister Szyszko w ramach nadzoru nad PZŁ powinien wyeliminować z władz związku tych - jak piszą - niebezpiecznych myśliwych. - Wskazanym też byłoby rozważyć pełną lustrację wszystkich myśliwych, którzy posiadają broń. Myśliwi i współpracujący z nimi rolnicy i leśnicy powinni mieć wiedzę, kto może być niebezpieczny, kto był donosicielem czy funkcjonariuszem UB lub SB, kto brał pieniądze za gnębienie w Polsce ludzi walczących o wolną Polskę - podkreślili.

Wskazali oni jednocześnie, że jeśli wymagałoby to zmiany prawa, to Szyszko powinien o taką zadbać i to pilnie. Jak już pisaliśmy, posłowie PiS są też przekonani, że członkowie Polskiego Związku Łowieckiego, którzy mają broń, a w przeszłości byli TW bądź służyli w SB często działają teraz w Komitecie Obrony Demokracji i są niebezpieczni. Jednak na dowód powoływali się na słowa internetowego prowokatora.

- Panie Ministrze! Jakie przedsięwzięcia zamierza pan podjąć, by dokonać pełnej lustracji myśliwych i wyeliminować z władz Polskiego Związku Łowieckiego byłych funkcjonariuszy i współpracowników służb bezpieczeństwa PRL? - posłowie PiS żądają odpowiedzi od ministra Jana Szyszki.

O postulacie lustracji myśliwych wie Lech Bloch, przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego i Łowczy Krajowy. W czasach PRL został on zarejestrowany jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Kazimierz".

W rozmowie z Wirtualną Polską mówi: - Byłem zarejestrowany jako TW. Mam jednak dokument, który potwierdza, że nie było żadnej współpracy. Odmówiłem.

Dokument, na który się powołuje, publikujemy poniżej, po skanie jego zobowiązania do współpracy.

Obraz
© IPN
Obraz
© IPN
Obraz
© IPN

Bloch jest zatem przekonany, że jego nie dotknąłby pomysł posłów PiS. - Oczywiście, że nie. Mam na to dokumenty - podkreśla. Szef PZŁ na pytanie o to, czy lustrować i dekomunizować myśliwych, odpowiada: - Po kilkudziesięciu latach? Na moim przykładzie widać, jak można manipulować zarzutami o agenturalność. Trudno dziś powiedzieć, kto, jak i dlaczego. Rzeczy lustracyjne powinny rozstrzygać sądy.

Zapalonym i dziś najbardziej wpływowym myśliwym w Polsce jest z kolei minister środowiska prof. Jan Szyszko. Minister do PZPR nie należał, ale zasiadał w prezydium rady narodowej - komórce władzy terenowej zależnej od partii. Postulatu eliminacji takich osób żądanie posłów PiS nie obejmuje. Lech Bloch - jak pisała WP - razem z Janem Szyszko uczestniczył w słynnym już polowaniu na bażanty 11 lutego w Grodnie pod Toruniem. Ptactwo najpierw wychodowano, a potem z klatek wypuszczano pod lufy myśliwych.

lustracjajan szyszkoprawo i sprawiedliwość
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (158)