Politycy PiS chcą, aby Szyszko lustrował i dekomunizował myśliwych
Zdaniem posłów PiS w Polskim Związku Łowieckim jest wielu byłych esbeków i ich tajnych współpracowników, więc trzeba go oczyścić. Tak się składa, że szef PZŁ Lech Bloch był zarejestrowany jako TW "Kazimierz". Z kolei w terenowych władzach w czasach PRL zasiadał minister środowiska Jan Szyszko, któremu jednak z tego powodu nic by nie groziło.
Z takim apelem do ministra środowiska Jana Szyszki zwrócili się posłowie z klubu Prawa i Sprawiedliwości: Jerzy Gosiewski, Zbigniew Biernat, Jan Duda, Krzysztof Maciejewski, Tadeusz Woźniak i Adam Ołdakowski.
Posłowie ci są przekonani, że wielu byłych funkcjonariuszy i współpracowników dawnych służb bezpieczeństwa PRL jest dziś członkami Polskiego Związku Łowieckiego. - Wyjątkowo niepokojącym jest duże prawdopodobieństwo, że ci właśnie myśliwi zajmują kluczowe stanowiska we władzach PZŁ, co, naszym zdaniem, nie powinno mieć miejsca - podkreślili.
Zdaniem posłów PiS minister Szyszko w ramach nadzoru nad PZŁ powinien wyeliminować z władz związku tych - jak piszą - niebezpiecznych myśliwych. - Wskazanym też byłoby rozważyć pełną lustrację wszystkich myśliwych, którzy posiadają broń. Myśliwi i współpracujący z nimi rolnicy i leśnicy powinni mieć wiedzę, kto może być niebezpieczny, kto był donosicielem czy funkcjonariuszem UB lub SB, kto brał pieniądze za gnębienie w Polsce ludzi walczących o wolną Polskę - podkreślili.
Wskazali oni jednocześnie, że jeśli wymagałoby to zmiany prawa, to Szyszko powinien o taką zadbać i to pilnie. Jak już pisaliśmy, posłowie PiS są też przekonani, że członkowie Polskiego Związku Łowieckiego, którzy mają broń, a w przeszłości byli TW bądź służyli w SB często działają teraz w Komitecie Obrony Demokracji i są niebezpieczni. Jednak na dowód powoływali się na słowa internetowego prowokatora.
- Panie Ministrze! Jakie przedsięwzięcia zamierza pan podjąć, by dokonać pełnej lustracji myśliwych i wyeliminować z władz Polskiego Związku Łowieckiego byłych funkcjonariuszy i współpracowników służb bezpieczeństwa PRL? - posłowie PiS żądają odpowiedzi od ministra Jana Szyszki.
O postulacie lustracji myśliwych wie Lech Bloch, przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego i Łowczy Krajowy. W czasach PRL został on zarejestrowany jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Kazimierz".
W rozmowie z Wirtualną Polską mówi: - Byłem zarejestrowany jako TW. Mam jednak dokument, który potwierdza, że nie było żadnej współpracy. Odmówiłem.
Dokument, na który się powołuje, publikujemy poniżej, po skanie jego zobowiązania do współpracy.
Bloch jest zatem przekonany, że jego nie dotknąłby pomysł posłów PiS. - Oczywiście, że nie. Mam na to dokumenty - podkreśla. Szef PZŁ na pytanie o to, czy lustrować i dekomunizować myśliwych, odpowiada: - Po kilkudziesięciu latach? Na moim przykładzie widać, jak można manipulować zarzutami o agenturalność. Trudno dziś powiedzieć, kto, jak i dlaczego. Rzeczy lustracyjne powinny rozstrzygać sądy.
Zapalonym i dziś najbardziej wpływowym myśliwym w Polsce jest z kolei minister środowiska prof. Jan Szyszko. Minister do PZPR nie należał, ale zasiadał w prezydium rady narodowej - komórce władzy terenowej zależnej od partii. Postulatu eliminacji takich osób żądanie posłów PiS nie obejmuje. Lech Bloch - jak pisała WP - razem z Janem Szyszko uczestniczył w słynnym już polowaniu na bażanty 11 lutego w Grodnie pod Toruniem. Ptactwo najpierw wychodowano, a potem z klatek wypuszczano pod lufy myśliwych.