Polak z Królewca skarży się na sankcje. Jeden zakaz najbardziej komplikuje życie
Witold Kowalczyk, przedsiębiorca z Królewca, apeluje do polskich urzędników o złagodzenie sankcji polegających na zakazie wjazdu do Polski aut osobowych zarejestrowanych w Rosji. - Uderza to w posiadaczy Kart Polaka oraz polskich mieszkańców obwodu. Mają prawo swobodnie przekraczać granicę, ale nie mogą skorzystać z własnego auta - tłumaczy.
- To wstyd, że ludzie, którzy uzyskali Kartę Polaka, a mieszkają w obwodzie królewieckim, stali się gorszym sortem. Akurat ja mogę sobie pozwolić na swobodną podróż do Polski, bo jestem menedżerem w dużej firmie. W przypadku osób z Kartą Polaka sankcja i bariery finansowe właściwie uniemożliwiają im utrzymywanie kontaktów z krajem - mówi WP Witold Kowalczyk.
- W samym Królewcu i obwodzie pozostało może kilkanaście polskich rodzin. Największą grupę, może nawet 3 tys. osób, stanowią posiadacze Karty Polaka. To osoby o polskim pochodzeniu, repatrianci z byłych środkowoazjatyckich republik ZSRR. Wiele tych rodzin mieszka częściowo w Rosji, a częściowo już w Polsce - opisuje Kowalczyk.
- Znam wielu z nich, to są porządni ludzie. Nie ma sensu utrudniać im życia sankcjami - podkreśla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak działa kara dla osób z Kartą Polaka
Chodzi o zakaz wjazdu na terytorium UE nawet prywatnych aut z rosyjskimi tablicami rejestracyjnymi. Szef MSWiA Mariusz Kamiński ogłosił to 17 września. Takie sankcje wprowadziły Litwa, Łotwa i Estonia, a także Niemcy, Finlandia i Norwegia. Sankcje mają być dotkliwe dla obywateli rosyjskich. Jak informowaliśmy, pomimo napaści na Ukrainę, część Rosjan wyobrażała sobie, że będzie nadal podróżować po Europie jako turyści i "zakupowicze".
Witold Kowalczyk w imieniu Polaków i osób z Kartą Polaka napisał listy do kilku instytucji m.in. ministerstw oraz do biura Koalicji Obywatelskiej. Przekonuje, że kara jest bez sensu, ponieważ rodowici Rosjanie i tak od 2020 roku nie mogą w celach turystycznych wjeżdżać do Polski.
Ograniczenia w ruchu granicznym z Rosją najpierw wynikały z epidemii COVID-19, a teraz są związane z wojną w Ukrainie. Według rozporządzenia MSWiA osoby z Kartą Polaka mogą swobodnie wjechać do Polski, podobnie Rosjanie - członkowie mieszanych małżeństw polsko-rosyjskich oraz ich dzieci. Jednak od września nie mogą podróżować najtańszym sposobem, czyli własnym autem.
- Rosjanie mieszkający za granicą przejeżdżają w samochodach z niemieckimi, francuskimi i podobnymi rejestracjami. Służby nic nie mogą na to poradzić. W przypadku posiadaczy Karty Polaka kara obowiązuje, a przecież te osoby deklarują przynależności do polskiej narodowości i kultury - tłumaczy przedsiębiorca.
Uważa, że Polscy urzędnicy powinni stworzyć wyjątek od zakazu wjazdu rosyjskim autem. Takie wyjątki dla swoich obywateli (posiadaczy aut zarejestrowanych w Rosji) stworzyły Norwegia, Finlandia i Estonia.
Stanowisko MSWiA. Zakaz wynika z unijnych przepisów
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji pytane przez WP o sprawę Polaków z Królewca odpowiada: "Przepisy dotyczące tego zakazu zostały wprowadzone na podstawie prawa UE - artykułu 3 i rozporządzenia Rady (UE) nr 833/2014 z 31 lipca 2014 r. dotyczącego środków ograniczających w związku z działaniami Rosji destabilizującymi sytuację na Ukrainie. Natomiast zmiana tych regulacji może być podjęta wyłącznie na poziomie Unii Europejskiej" - piszą urzędnicy.
"Egzekwowanie tego zakazu znajduje się w kompetencji Krajowej Administracji Skarbowej" - dodają.
"Nie ma znaczenia, czy pojazdy są wykorzystywane do celów prywatnych czy komercyjnych, pod warunkiem że pojazdy te są objęte kodem CN wymienionym w załączniku i pochodzą z Rosji lub są z niej wywożone. Podkreślić należy, że przedmiotem zakazu jest pojazd, zarejestrowany w Rosji, posiadający rosyjskie tablice rejestracyjne. Nie ma znaczenia narodowość i przynależność państwowa kierowcy lub właściciela takiego pojazdu" - piszą urzędnicy z Ministerstwa Finansów.
WP skontaktowała się też z byłym dyplomatą z Królewca, który przyznaje, że sprawa osób z Kartą Polaka jest trudna. - Zaświadcza ona o przynależności do narodu polskiego, ale nie jest obywatelstwem. Więc mówimy o obywatelach Rosji. Tak to zostało głupio skonstruowane już w 2007 roku - komentuje.
- Nasz głos jest ignorowany. Polscy urzędnicy, włączając służbę konsularną, nie chcą wychylić się poza koniunkturalną narrację - podsumowuje Witold Kowalczyk.
61-letni Kowalczyk przyjechał do Królewca w 2006 roku. Jak wyjaśnia, był wtedy specjalistą od zarządzania kryzysowego i spraw wschodnich. Poproszono go o reorganizację firmy należącej do międzynarodowego operatora logistycznego. - Kontrakt skończył się tak, że założyłem rodzinę i zostałem tu do dziś. Wszystko, co mam, jest tutaj, więc jestem z Królewca. Kaliningradiec, jak to mówią miejscowi - przedstawia się rozmówca WP.
Ma polskie obywatelstwo. Jego dzieci mają podwójne paszporty. Sam posiada auto na królewieckich numerach. Kiedy jedzie do Polski, zamawia transport z granicy.
Wyraźny wzrost ruchu samochodów
W 2023 roku ruch osób na jedynym czynnym polsko-rosyjskim przejściu w Grzechotkach (woj.warmińsko-mazurskie) wzrósł o 61 proc. w stosunku do "wojennego roku" 2022. Ruch samochodów osobowych zwiększył o 102 proc. - wynika ze statystyk Straży Granicznej.
Granicę z obwodem królewieckim przekroczyło 546 tys. osób (dane styczeń-październik). Z tego jedynie 117 tys. to Polacy. 137 tys. podróżnych było Rosjanami, a 291 tys. to pozostali obcokrajowcy. Rozmówcy WP z Królewca oceniają, że ta ostatnia grupa to nikt inny jak Rosjanie, tylko z unijnymi paszportami, wśród których najwięcej jest "rosyjskich Niemców".
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, zakaz ruchu rosyjskich aut sprawił, że niczym "króliki z kapelusza" wyskoczyły firmy oferujące podróż do Królewca z Gdańska lub Olsztyna. Kierowcami często są Białorusini (niemający problemów wizowych), którzy ogłaszają się w serwisie Telegram. Tani kurs autem osobowym na odpowiednich tablicach rejestracyjnych kosztuje 50 euro od pasażera albo 200 euro za auto.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski