"Wracajcie na piechotę". Rosjanie upokarzani na granicach
Zakaz wjazdu rosyjskich samochodów do Polski oraz krajów UE to najważniejszy - obok podwyżek cen paliw - temat w Królewcu. Rosjan szczególnie upokorzyli litewscy celnicy. - Zostawcie samochody i wracajcie do domu na piechotę - poradzili podróżnym, kotłującym się w kolejce na granicy.
"Antonie Andriejewiczu, przyślijcie śmigłowiec. Chcemy wrócić do domu!" - taką wiadomość przeznaczoną dla gubernatora obwodu królewieckiego przekazali w mediach społecznościowych Rosjanie, którzy jako pierwsi doświadczyli zakazu wjazdu samochodem osobowym na rosyjskich tablicach na terytorium UE. Afera wybuchła 13 września, gdy Litwa jako pierwsza zarządziła obostrzenie. Rosjanie zostali zatrzymani przy próbie wjazdu z Białorusi - właśnie na Litwę.
Gubernator, jak dotąd, nie skomentował sprawy. Jedynie rosyjska ambasada na Litwie ogłosiła, że pomoże obywatelom, którzy utknęli w samochodach przed unijnymi granicami. Na czym ta pomoc będzie polegać? Nie wiadomo. Wobec zamknięcia granic dla aut na rosyjskich tablicach ich kierowcy musieliby wyjechać z Białorusi do Sankt Petersburga (omijając też Łotwę i Estonię) i tam wjechać na pokład promu kursującego po Bałtyku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Afera wywróciła PiS z rytmu". Opozycja skorzysta?
Polska wprowadziła zakaz. Rosjanie nawet nie podjeżdżają
- W pierwszej dobie obowiązywania zakazu wjazdu rosyjskich samochodów do Polski na przejściach granicznych z obwodem królewieckim zawrócono jedno auto - poinformowała mjr Mirosława Aleksandrowicz, rzeczniczka prasowa warmińsko-mazurskiej Straży Granicznej. Polska wprowadziła zakaz ruchu rosyjskich aut o północy 17 września. Jak wyjaśniła Aleksandrowicz, Rosjanie zorientowali się już, jak działa zakaz i poza jednym wspomnianym przypadkiem nie wjeżdżają na polską stronę przejścia. - Auta będą zawracane, nawet jeśli kierowca samochodu nie jest obywatelem Federacji Rosyjskiej - dodała.
Wcześniej Rosjanie mogli przejeżdżać granicę na podstawie wizy wydanej w związku z wykonywaniem w Polsce pracy, nauką lub z powodów rodzinnych. Według rzeczniczki jest też grupa mieszkańców obwodu królewieckiego mających niemieckie obywatelstwo i posiadających auta zarejestrowane w tym kraju. Ich zakaz nie obejmuje. Ruch na dwóch czynnych polsko-rosyjskich przejściach w woj.warmińsko-mazurskim to około 1,7-2 tys. osób dziennie.
Burza w Królewcu. Wspominają kiełbaski z Biedronki
Po tym, jak Polska dołączyła do państw, które wprowadziły zakaz wjazdu, media z Królewca podsumowały to poradniczymi tekstami: "Samochodem już nigdzie nie pojedziecie". Sprawa wzbudziła ogromne emocje w rosyjskojęzycznych serwisach społecznościowych.
- Rozpaczać nie będziemy. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, ale chciałbym usłyszeć komentarz naszych władz, o tym, jak będziemy dalej żyć. Jeżdżę tam i z powrotem na wizie pracowniczej, dostarczam deficyty (przyp. red. - produkty, których brakuje w królewieckich sklepach), takie, które nie są objęte sankcjami, ale nawet ja nie chcę zostać bez pracy. Rządzący nie doświadczą niedostatków, ale pytanie pali. Jeszcze nie zapomnieliśmy smaku kiełbasek z Biedronki - czytamy w komentarzu na popularnym blogu "Bursztynowy Kaliningrad".
Przypomnijmy, że część mieszkańców obwodu królewieckiego ozdabiała swoje samochody literą "Z", manifestując poparcie dla rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Pierwsze auta skonfiskowane Rosjanom
Zakaz wjazdu do UE aut zarejestrowanych w Rosji wynika z opublikowanych 8 września wytycznych Komisji Europejskiej dotyczących sposobu wprowadzania sankcji gospodarczych wobec Rosji. Wcześniej zakazem wjazdu były objęte tylko samochody ciężarowe. 12 lipca zakaz wprowadziła Łotwa, dzień później Litwa. Dołączyła także Estonia, której minister spraw zagranicznych ogłosił - "rosyjskie samochody nie powinny cieszyć się przywilejami wolności".
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski