Kaliningrad. Mieszkańcy żądają przejazdu przez Polskę jako turyści. Polski rząd odpowiada
Wygląda na to, że obietnica gubernatora Kaliningradu, jakoby już załatwił otwarcie granic z Polską i Litwą, to tylko kiełbasa wyborcza przed głosowaniem na szefa władz regionu. Według stanowiska polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie ma obecnie możliwości wydawania wiz turystycznych Rosjanom.
Mieszkańcy Kaliningradu, z których część nadal choruje za "Z-manię" (otwarcie manifestują poparcie dla wojny w Ukrainie), chcą swobody podróżowania przez Polskę i Litwę. Chcieliby móc odwiedzać swoje rodziny w tzw. dużej Rosji albo spędzić wakacje za granicą, czyli tej lepszej reszcie świata bez sankcji.
Gubernator Obwodu Kaliningradzkiego Anton Alichanow w odpowiedzi na uporczywe pytania mieszkańców ogłosił w serwisie Telegram, jakoby w tym tygodniu miałoby dość otwarcia granic. Sprawa rzekomo została już załatwiona z rosyjskim MSZ. Przypomnijmy, że przejścia graniczne: Gronowo i Gołdap są zamknięte od czasu epidemii COVID-19. Przez Bezledy koło Bartoszyc (woj. warmińsko-mazurskie) ruch praktycznie się nie odbywa, bo w związku z wojną nasz konsulat w Kaliningradzie ograniczył wydawanie wiz Rosjanom.
Przyjmiemy turystów z Rosji? MSZ odpowiada
Zapytaliśmy Ministerstwo Spraw Zagranicznych, czy zdaje sobie sprawę z obietnic gubernatora Kaliningradu i czy rzeczywiście spodziewane jest otwarcie granic dla ruchu turystycznego. Z odpowiedzi MSZ wynika, że nic z tego nie będzie.
"W związku z (...) wprowadzonymi przez władze rosyjskie utrudnieniami w działaniu urzędów konsularnych, działalność, jaką prowadzą te urzędy, musiała zostać ograniczona i dostosowana do możliwości kadrowych i organizacyjnych. Jeżeli chodzi o obszar spraw wizowych, to działalność urzędów konsularnych skoncentrowana została na obsłudze wizowej tych cudzoziemców, do których zastosowanie mają przepisy dot. szczególnej procedury lub szczególnego traktowania w zakresie dostępu do procedur wizowych, wynikające z regulacji prawnych lub priorytetów polskiej polityki. (...) Do kategorii uprawnionych nie należą osoby zamierzające podróżować w ruchu turystycznym" - czytamy w odpowiedzi biura prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Urzędnicy wyjaśniają, że utrudnienia polegają na ograniczeniu liczby personelu dyplomatyczno-konsularnego w polskich placówkach na terenie Federacji Rosyjskiej. MSZ wylicza też osoby, które mogą liczyć na priorytetowe traktowanie. Są to Rosjanie będący małżonkami lub dziećmi obywateli polskich, dyplomaci i ich rodziny, cudzoziemcy posiadający prawo pracy w Polsce, a także kierowcy pojazdów służących do przewozu towarów.
Jak dowiaduje się WP, decyzja w sprawie otwarcia zamkniętych w trakcie epidemii COVID-19 przejść granicznych zależy od ministra MSWiA. Nawet gdy zostaną teoretycznie otwarte (16 maja kończy się stan epidemii w Polsce), to pozostanie kwestia wydawania wiz tylko nielicznym osobom z listy priorytetowej.
Rosjanie chcą podróżować. Blogerzy radzą, aby przebierać się za Ukraińców
Tymczasem gubernator Kaliningradu Anton Alichanow zdążył już udzielić wywiadów rosyjskim mediom. - Ludzie po prostu chcą podróżować - mówił w jednym z nich. Tłumaczył, że Polska i Litwa nie mogą ograniczać ruchu do strefy Schengen. Oba kraje wstępując do Unii Europejskiej, obiecały swobodę podróży i przewozów towarów pomiędzy odseparowanymi częściami Rosji. Przypomniał, że Litwa wcześniej (czyli przed wojną - przyp. red.) zezwalała na wjazd turystom z Rosji z ważną wizą Schengen, uzyskaną po negatywnym wyniku testu PCR.
Możliwe, że obietnica o otwarciu granic wynika z kampanii wyborczej gubernatora. Zadeklarował, że wystartuje w wyborach na szefa regionu, planowanych na 11 września 2022 roku. 45 proc. mieszkańców Obwodu Kaliningradzkiego obawia się izolacji regionu od kontynentalnej części Rosji (dane sondażu dziennika "Rosijskaja Gazeta"). Po drożyźnie i strachu przed rzekomym wkroczeniem polskiego wojska to główny powód trosk.
Z doniesień kaliningradzkich kanałów serwisu Telegram wynika, że część mieszkańców obwodu otwarcie popiera wojnę z Ukrainą. Nazywane jest to "Z-manią", która objawia się ozdabianiem prywatnych aut symbolem Z. W czasie święta 9 maja w Kaliningradzie sprzedawano na straganach skarpetki oznaczone literami Z i V oraz podobnie oznakowane "wojenne pączki". Te znaki wykorzystywały oddziały rosyjskie, które najechały Ukrainę.
- Jadąc do Polski najlepiej zamazać flagę Rosji i symbol RUS na tablicy rejestracyjnej. Dobrze jest kupić żółte i niebieskie ubrania albo szaliki, by w razie czego mówić, że popiera się Ukrainę - doradzali niedawno na Telegramie blogerzy z Kaliningradu.
Czytaj też:
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski