Poezja i cyrk na Wiejskiej [OPINIA]
Poezja Broniewskiego mnie też zachwyca, ale w odróżnieniu od Edwarda Siatki wyciągam z niej zupełnie inne wnioski. I choć chętnie zacytowałbym ją także polskim politykom, to z całą pewnością w innym kontekście - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Donald Trump wywrócił stolik, Władimir Putin i jego otoczenia triumfują, a Ukraińcy naprawdę zaczęli się - znowu - bać. Europa potrzebuje szybkiej ścieżki do tego, by zachować zdolności obronne, bo nikt nie wie, czy USA będą w stanie zapewnić nam bezpieczeństwo.
Kolejne kable na Bałtyku zostają przerwane, a to może oznaczać przygotowanie do innych, o większej skali działań Federacji Rosyjskiej przeciwko NATO i Polsce. To wszystko mogłoby rodzić wrażenie, że polscy politycy wezmą się w garść i choć na moment spróbują (jak to miało miejsce w pierwszych dniach po agresji rosyjskiej na Ukrainę) zawiesić najbardziej gorące spory.
Nic jednak z tego, bo cyrk na Wiejskiej działa nadal. Jeden poseł - z Konfederacji - tak najwyraźniej przejął się sytuacją, że postanowił się napić i w stanie kompletnego gruzu stawił na sali sejmowej (w piątek poseł przeprosił i przyznał, że walczy z chorobą alkoholową). Inny - w rzeczywistości przedpolitycznej nauczyciel historii - postanowił, jak twierdzi, popisać się znajomością polskiej poezji, bo mu nerwy puściły. Geopolityka mogła więc przyspieszyć, ale to przecież nie oznacza, że polscy politycy cokolwiek zmienią. Jeśli ktoś na to liczył, to był naiwny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersyjne zachowania w Sejmie. "Należy to po prostu potępić"
Każdy by za to wyleciał, ale nie poseł
Zacznę jednak nie od poezji, a od posła Ryszarda Wilka i jego widocznych problemów z alkoholem. To coś, na co zwyczajnie nie powinno być zgody w polskim Sejmie. Gdybym przyszedł do RMF FM czy RMF24 wyraźnie napruty i w tym stanie zaczął prowadzić program, to byłoby to moje ostatnie wystąpienie w radiu.
Nikt nie zastanawiałby się, jak mnie ukarać, zwyczajnie straciłbym pracę. Gdy poseł przychodzi do pracy, do której został wybrany i za którą społeczeństwo mu płaci - w stanie, który uniemożliwia mu normalne chodzenie - to następnego dnia może z powrotem pełnić swoją funkcję. Mam świadomość, że chroni go immunitet, ale warto przypomnieć, że ma on zapewniać posłowi wolność od nacisków politycznych, a nie wolność do upijania się.
Rozumiem, że to nie jest zwykła praca, ale nie mogę nie zadać pytania, dlaczego poseł nie jest karany w adekwatny sposób za to, co każdy inny pracodawca ukarałby pracownika wylaniem z pracy? Dlaczego poseł może wykonywać odpowiedzialną pracę pod wyraźnym wpływem alkoholu? I nie, nie uspokaja mnie informacja, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia będzie teraz sprawdzał, czy da się wprowadzić do Sejmu alkomaty.
Jeśli tak jest, to znaczy, że marszałek ma świadomość, iż to nie była jednostkowa sytuacja i że posłowie (przynajmniej niektórzy) uchwalają prawo, dyskutują nad nim i pracują po pijaku. To zaś mnie nie uspokaja, szczególnie, że akurat oni - ci, którzy biorą diety - upijają się za nasze. I za nasze - w stanie ograniczonej świadomości - zajmują się naszą przyszłością. Inna rzecz, że teraz już nie zaskakuje, dlaczego taką niechęcią wśród polityków cieszy się pomysł nocnej prohibicji na stacjach benzynowych…
Miłośnik poezji wznosi okrzyki
Ale dość już złośliwości. Teraz czas na zanurzenie się w świecie poezji Władysława Broniewskiego, co zaproponował nam poseł Edward Siarka z PiS. Koalicja rządowa sugeruje oczywiście, że jego okrzyk był wezwaniem do przemocy, a nawet groźbą karalną wobec premiera.
- Dla mnie jest oczywiste, że w tej sytuacji prokuratura powinna wszcząć postępowanie. To najzwyczajniej są groźby karalne - mówił minister sprawiedliwości Adam Bodnar, komentując słowa Siarki, który miał krzyczeć w odniesieniu do premiera Tuska: "Kula w łeb".
Sam poseł Siarka wprawdzie przeprasza, ale odpowiada, że jego słowa to odwołanie do wielkiej polskiej poezji. "Władysław Broniewski - Bagnet na broń: '...Za tę dłoń podniesioną nad Polską - kula w łeb!'". Tym, którzy nie znają poezji Broniewskiego wyjaśniam, że moje pokolenie recytowało ten tekst na szkolnych akademiach. W emocjach wracają znajome frazy, które mogą bulwersować. "Przepraszam" - napisał na portalu X.
Partyjni koledzy posła także nie widzą problemu i przekonują, że nic się nie stało, choć sam poseł Zbigniew Ziobro, gdy okrzyki były wznoszone, zaprotestował. - Może nie aż tak daleko - powiedział. A gdy poseł Siarka - na wyraźną prośbę wicemarszałek Sejmu Doroty Niedzieli - przeprosił, dodał - już jakby na "drugą nóżkę": - Czasami padają słowa zbyt daleko idące, pan poseł powiedział słowo "przepraszam", ale te słowa mają swoje podstawy w działaniach i czynach.
Poseł Siarka i jego zdolności interpretacji
Nie będę mnożył przymiotników (choć też uważam, że wypowiedź była skandaliczna i haniebna), a zamiast tego spróbuję potraktować wyjaśnienia posła Siarki na poważnie. Tak jak on, znam wiersz Broniewskiego, recytowałem go jeszcze w szkole średniej i potrafię to zrobić do chwili obecnej. I jeśli traktować poważnie wyjaśnienia posła Siarki - z pierwszego zawodu nauczyciela historii - to trzeba powiedzieć, że kompletnie nie zrozumiał on poezji Broniewskiego. "Bagnet na broń" powstał bowiem przed II wojną światową i miał zagrzewać Polaków - niezależnie od ich poglądów politycznych - do walki o niepodległość, do sprzeciwu wobec prób jej odebrania.
Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz – Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom,
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą –
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń! Trzeba krwi!
Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
obca dłoń ich też nie przekreśli,
ale krwi nie odmówi nikt:
wysączymy ją z piersi i z pieśni.
Cóż, że nieraz smakował gorzko
na tej ziemi więzienny chleb?
Za tę dłoń podniesioną nad Polską –
kula w łeb!
I gdyby poseł Siarka swoje okrzyki o "kuli w łeb" kierował w kierunku Putina, to można by powiedzieć, że postępuje zgodnie z intencjami autora wiersza. Tyle że tak nie było. On krzyczał to w kierunku polskiego premiera.
Wyjaśnienia posła, który - jak rozumiem, gdy pisał swój wpis na portalu X - już nieco ochłonął, też pokazują, że nadal nie zrozumiał on wiersza, który miał cytować. Tak się bowiem składa, że Broniewski wskazywał, że obrona przed agresorem jest ważniejsza niż rachunki krzywd (bardzo przed wojną realne, jeśli przypomni się, jak sanacja traktowała ówczesną opozycję), i że nawet pobyt w więzieniu nie może nikogo skłonić do tego, by zdradzić Polskę. Ona jest najważniejsza.
Broniewski nie wzywał do strzału w łeb sanacyjnych urzędników czy rządzących wówczas Polską "pułkowników". Kierunek walki był jasno wskazany. I albo poseł Siarka tego nie wiedział, nie dostrzegł, nie zrozumiał wiersza (co nie najlepiej świadczy o jego zdolności do czytania ze zrozumieniem i podważa jego zdolność do pełnienia funkcji poselskich) albo wykręca się od odpowiedzialności w dość mało inteligentny sposób i wciska nam kit.
Powiedzmy Putinowi, co rzekł Cambronne
Ale pozostając przy Broniewskim. Polscy politycy - także obecnie - powinni wiedzieć, kto i co jest naprawdę zagrożeniem egzystencjalnym dla Polski. Rosja, która nie odniosła wciąż wielkich sukcesów na froncie, obecnie - także dzięki wsparciu, jakie otrzymała (przynajmniej werbalnie) od Trumpa, jasno formułuje swoje postulaty. Polska - może nie jako pierwsza, ale w bliskiej odległości - jest na jej krótkiej liście celów, a odwrócenie kierunku zmian geopolitycznych może nam bardzo zaszkodzić.
Jeśli więc ktoś chce koniecznie cytować Broniewskiego, to powinien raczej przypominać o autentycznym, a nie wymyślonym znaczeniu jego słów. Jest to obecnie - a kolejne wydarzenia geopolityczne bardzo boleśnie o tym przypominają - coraz bardziej potrzebne.
Warto też przypomnieć tym wszystkim politykom, którzy wojnę partyjną nakręcają, którzy wznoszą okrzyki o "kuli w łeb" albo skupiają się na szukaniu haków na przeciwników i na nieustannym eskalowaniu emocji wobec przeszłości, że tego rodzaju gra - choć oczywiście wzmacnia twarde elektoraty obu partii - jednocześnie służy głównie Putinowi. A to on jest zagrożeniem, któremu powinniśmy się przeciwstawić. Tak, by móc kiedyś rosyjskim żołdakom, jeśli przyjdą oni kiedykolwiek pod polskie drzwi, przypomnieć "co rzekł Cambronne, i powiedzieć to samo nad Wisłą".
A tego, co rzekł Cambronne, nie będę tu pisał (każdy może to wam sprawdzić), żeby jakiś inny polityk nie zdecydował się rzucić tym słowem w kierunku swojego przeciwnika, a potem zasugerować, że zrobił to z miłości do Broniewskiego.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".