I tylko Polski żal [OPINIA]

Na tym spektaklu zyskują wszyscy. I Zbigniew Ziobro, i Telewizja Republika, i inne media, i komisja śledcza, i zwolennicy szybkich rozliczeń. I tylko Polski żal. Polski, której sytuacja geopolityczna się pogarsza - pisze Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski.

Zbigniew Ziobro w TV Republika
Zbigniew Ziobro w TV Republika
Źródło zdjęć: © East News | Marysia Zawada/REPORTER
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Spektakl trwa. My, dziennikarze, mamy o czym mówić, co transmitować i co komentować. Oglądalność wszystkich mediów z całą pewnością wzrosła.

Jest news, jest obrazek, a odbiorcy mogą się oburzać lub zachwycać, w zależności od tego, jakie kto ma poglądy. Telewizja Republika już może odtrąbić sukces, bo nie tylko jej oglądalność dzisiaj wzrosła niepomiernie, nie tylko jest na ustach wszystkich, ale i pobiła na głowę swojego głównego konkurenta, czyli telewizję wPolsce24. A do tego na dłuższą metę to ona osiąga pozycję lidera opinii prawej strony.

Zbigniew Ziobro też ugrał swoje (a nawet więcej), bo nie tylko zagrał na nosie służbom, ale i zaprezentował spektakl, a jednocześnie stawił się na komisję. Jest - po swojej stronie - bohaterem. Nie ucieka, podporządkowuje się decyzjom, a jednocześnie je ośmiesza. Sukces jest.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przesłuchanie Ziobry. "My go po krzaczorach szukać nie będziemy"

Każdy ma swój zysk

Ale myliliby się ci, którzy uznają, że druga strona ma powody do niezadowolenia. I ona - choć policja jest w bardzo trudnej sytuacji - może, przy pewnym wysiłku narracyjnym, przedstawić to jako dowód na to, jak prawa strona traktuje prawo, jak niezbędne są działania prowadzące do zatrzymywania i stosowania aresztów wobec polityków PiS, jak bardzo istotne jest surowe postępowanie i szybsze rozliczanie, i jak bardzo konieczne jest stosowanie mechanizmów "demokracji walczącej" w obecnej sytuacji.

Donald Tusk i Rafał Trzaskowski będą mieli mocne argumenty na rzecz konieczności przejęcia prezydentury, by dokończyć reformę (politycy PiS powiedzieliby: deformację) systemu sprawiedliwości.

Wyborcy obecnej koalicji, i to nawet ci, którzy mają dość indolencji tej ekipy, mają mocny dowód, że pewne rzeczy trzeba dokończyć, a to bez prezydenta jest niemożliwe.

Jest wreszcie działanie Ziobry i części mediów świetnym powodem do wzmacniania "kordonu sanitarnego" wokół prawicowych mediów (co wbrew pozorom im też się opłaca), ale i dyscyplinowania koalicjantów, którzy chcieliby za bardzo fikać. Długoterminowo więc to się opłaca i Koalicji Obywatelskiej.

Komisja ds. Pegasusa też pokazała zdecydowanie i surowość. Choć wiedziała, że Zbigniew Ziobro, który zapewne miał przygotowany już dalszy scenariusz działania, wchodzi już do Sejmu, zdecydowała się zamknąć posiedzenie i wnioskować o trzydziestodniowy areszt dla Ziobry.

Zdecydowanie i surowość to jednak tylko jeden z zysków, bo innym jest uniknięcie rozgrywania dalszego ciągu gry Zbigniewa Ziobry, który - co oczywiste - był do niej odpowiednio przygotowany.

Spójne narracje, dwie Polski

Spektakl będzie więc trwał. Nikt się nie cofnie.

PiS ma swoją narrację i jej nie zmieni. Trybunał Konstytucyjny uznał, że komisja jest nielegalna, nie można przed nią zeznawać (co swoją drogą jest bardzo opłacalne, bo pomaga uniknąć zeznań w kwestii podsłuchów, która nie jest dla nikogo wygodna). A politycy, którzy odmawiają zeznań, są w istocie obrońcami konstytucji i demokracji. I tylko czekać, aż ktoś sięgnie po zapas koszulek z napisem "Konstytucja" z poprzedniego okresu, żeby sprzedać je politykom i aktywistom innej opcji.

Ani kroku wstecz nie zrobi też koalicja, bo uznanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego oznaczałoby uznanie jego ważności i ruinę ich narracji, wedle której sąd ten zwyczajnie nie istnieje, a jedynym, co można zrobić, nie jest mianowanie nowych sędziów na zwolnione już miejsca i czekanie na powolne uzdrowienie sytuacji, ale… reset TK, powołanie go na nowo, co obecnie uniemożliwia prezydent Andrzej Duda, który stoi na stanowisku, że nie ma ku temu żadnych powodów.

Trybunał Konstytucyjny nie jest zresztą jedyną instytucją publiczną, która znajduje się w sytuacji "kota Schreodingera" z fizyki kwantowej, który jest i nie jest równocześnie. Identycznie taką samą sytuację mamy z częścią Sądu Najwyższego, czy z częścią z sędziów. Oni są sędziami albo nimi nie są, a wszystko w zależności od tego, kto ich obserwuje. Pełny relatywizm albo polityka kwantowa.

Taka "kwantowa polityka" wszystkim politykom się opłaca. To dzięki niej nie trzeba - to z jednej strony - spełniać obietnic wyborczych, ani nawet prowadzić skutecznego rozliczania (bo przecież się nie da, bo pseudo-trybunały to uniemożliwiają).

Druga strona nie musi zaś tłumaczyć się z tego, co w jej przypadku było niewątpliwymi nadużyciami, działaniami pozaprawnymi, bo zawsze możne dowodzić, że to wszystko tylko fikcja, której oni nie ulegną. I tak się to kręci.

Pociąg geopolityczny odjeżdża

I to wszystko byłoby nawet bardzo zabawne, szczególnie gdyby spoglądać na to z boku, z bezpiecznego budynku jakiejś zachodniej ambasady. Tyle że mój punkt obserwacyjny jest inny.

Tu doskonale widać, że okienko geopolitycznych i politycznych możliwości się zamyka. Donald Trump zmienił reguły, zaczął twardą grę, w której liczyć się będą tylko interesy amerykańskie, sytuacja jest dynamiczna także w Niemczech i Francji, a to wszystko oznacza, że Polska powinna prowadzić aktywną grę, by chronić swoje interesy. Ale… zamiast to robić, skupiona jest absolutnie na wojence wewnętrznej.

Wojenka ta, i tego też trzeba mieć świadomość, będzie do cna wykorzystana przez innych. Sytuacja, w której nie jest jasne, kto ma orzekać o ważności wyborów prezydenckich, w której jedni uznają, a drudzy nie istnienie komisji, w której były minister sprawiedliwości oskarża obecnego o łamanie prawa, jest nie tylko raportowana do innych państw, ale też będzie przez nieprzychylne nam państwa wykorzystana do osiągania swoich interesów.

A my, zajęci kolejnym medialny spektaklem, nawet tego nie zauważymy. I tylko Polski żal, gdy obserwuje się ten spektakl. Spektakl, który będzie trwał. Dlaczego? Bo wszystkim - poza Polską - się opłaca.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (277)