"Wszystkiego nie ochronimy". Ekspert o wzroście poziomu morza
O tym, co czeka Gdańsk, Gdynię czy Sopot w związku ze wzrostem poziomu morza i kiedy dla mieszkańców może nadejść potencjalne zagrożenie opowiedział prof. Jacek Piskozub z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - Problem zostawimy następnym pokoleniom - podkreśla.
Jak wyjaśnia w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prof. Jacek Piskozub z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie, większość obecnie żyjących ludzi "może spać spokojnie". - Wzrost poziomu morza to powolny proces - mówi i dodaje, że "jest to problem, który zostawimy następnym pokoleniom. Z powodu tego, co teraz robimy, poziom morza będzie się podnosił jeszcze paręset lat".
Mówiąc o konkretnych miastach przekazał, że "jeśli ktoś lubi Gdańsk, to musi sobie uświadomić, że ciężko będzie utrzymać centrum miasta nad powierzchnią wody".
Porównał też polskie miasto do Wenecji, podkreślając, że być może niektóre miejsca w centrum Gdańska przybiorą wygląd podobny do tamtejszego, a "partery budynków pozostaną puste".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Humbak utknął przy brzegu. Moment akcji ratunkowej na Bałtyku
Morze Bałtyckie. "Na plażę będzie się chodziło przez wał"
Zapytany o to, czemu morze się podnosi, ekspert poinformował, że są tego dwa powody - m.in. ocieplanie wody. - Wzrost temperatury powoduje wzrost poziomu, to rozszerzalność termiczna wody - podał. Drugim, ważniejszym powodem, są topiące się lodowce i lądolody.
Dopytywany o kolejne miasta, przekazał, że na najbliższe parędziesiąt lat Sopot jest bezpieczniejszy niż Gdańsk. - Wszędzie są tam plaże z wydmami, skanalizowano rzeczki, wyprowadzono je rurami do morza, wystarczy dodać pompy i będziemy mogli w Sopocie przetrwać za wydmami i szuwarami - dodał.
W dobrej sytuacji ma też być Gdynia, wyłączając jednak okolice portu. - Zagrożone są wszystkie urządzenia portowe, ale to dotyczy całego świata - wskazał ekspert.
Na pytanie o to, jaka jest wizja na przyszłość, podsumował: - Po paru katastrofach, jaka partia nie byłaby u władzy, pójdzie po rozum do głowy i wyda olbrzymie pieniądze, powstaną wrota u ujścia Wisły i pewnie w Świnoujściu. Do tego wydmy zostaną podwyższone, staną betonowe ściany, ochraniające wszelką możliwą zabudowę - powiedział, dodając, że "na plażę będzie się chodziło przez wał albo mur po schodkach".
- Tak już jest w niektórych miejscach w Holandii. A potem - za 100, może 150 lat - nastąpi moment, w którym trzeba będzie się zastanowić, które tereny trzeba opuścić - powiedział, podkreślając: - Wszystkiego nie ochronimy.
Czytaj też:
Źródło: Gazeta Wyborcza