Rosną emocje wokół Krymu. "Ich uderzenie zostanie po prostu złamane"

Czy odbicie Krymu, prognozowane przez Kyryło Budanowa maksymalnie na koniec czerwca, jest możliwe? Eksperci, z którymi rozmawiała WP, są sceptyczni. - Ukraińcy wiele razy pokazali, że nie ma rzeczy niemożliwych. Musieliby jednak całością sił uderzyć w kierunku Krymu - mówi płk Maciej Matysiak.

Ciężkie walki w Ukrainie. Zdjęcie ilustracyjne
Ciężkie walki w Ukrainie. Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | ARIS MESSINIS
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

Szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Kyryło Budanow ponownie prognozuje, kiedy miałoby dojść do odbicia Krymu. W rozmowie z dziennikarzem "New Voice" zapewnił, że ukraiński plan wyzwolenia okupowanego półwyspu jest stopniowo realizowany, a siły zbrojne wejdą na Krym wiosną tego roku. To oznacza, że do walk musiałoby dojść najpóźniej w czerwcu.

Agencja Unian zauważa, że wcześniejsze przewidywania szefa ukraińskiego wywiadu wojskowego się sprawdzały. Pod koniec października ubiegłego roku mówił on, że wyzwolenie Chersonia potrwa do końca listopada.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Ukraińcy nie będą mieć takiego potencjału"

Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, nie mają w sobie aż tak dużych pokładów optymizmu. Gen. Waldemar Skrzypczak mówi wprost: nie ma na to szans. - Siły zgrupowań rosyjskich, które znajdują się na terenie wschodniej Ukrainy, są tak duże, że trudno będzie Ukraińcom je pokonać. Szczególnie, że Rosjanie mają tam przewagę - zaznacza były dowódca Wojsk Lądowych.

W jego ocenie "nie ma realnych szans, by w wyniku operacji lub kontrofensywy (która ma małe szanse, by dojść do Krymu) to osiągnąć". - Ukraińcy muszą szukać innego rozwiązania. Na pewno nie jest nim to, by przebić się na Krym, bo - ze względu na rosyjską obronę - ich uderzenie zostanie po prostu złamane - podkreśla wojskowy.

I dodaje: - Z wojskowego punktu widzenia deklaracje Budanowa są mało realne. Życzyłbym Ukraińcom, by udało im się to osiągnąć, ale moim zdaniem nie będą mieć takiego potencjału. To, co mówi Szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, jest myśleniem życzeniowym, oderwanym od rzeczywistości.

"Dla Rosjan utrata Krymu jest niemożliwa do wyobrażenia"

Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints i były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w rozmowie z WP podkreśla, że choć sam nie wierzy w prognozy Budanowa, "Ukraińcy wiele razy pokazali, że nie ma rzeczy niemożliwych". - Musieliby jednak całością sił uderzyć w kierunku Krymu. A to kwestia sił i środków. Gdyby Ukraińcy je mieli, nie czekaliby tak długo. Skoro nie robią tego, muszą gromadzić zapas, bo go najwyraźniej nie mają - dodaje.

- To nie jest sztuka przejść na Krym i go odbić. Sztuką jest go utrzymać, przejść do obrony, bo przeciwnik zacznie działać - wylicza pułkownik.

W jego ocenie narracja o ataku jest taka, ponieważ Krym jest ważnym propagandowo elementem dla Władimira Putina.

- Dla Rosjan utrata Krymu jest niemożliwa do wyobrażenia. To jest tak duży symbolizm, że Putina byłoby stać na wiele, by ten teren utrzymać - ocenia.

Płk Matysiak podkreśla, że chciałby, żeby przewidywania Budanowa miały odzwierciedlenie w rzeczywistości, ale rozsądek mówi co innego. - Dla Ukrainy ważniejsze są wschód i południe - przypomina.

- Porównałbym Krym do Obwodu Kaliningradzkiego. To taka sama baza lądowa, morska, lotnicza, militarna. Krym ma swoją wartość militarną, ale i propagandową. Rosjanie zawsze jeździli tam na wakacje. To tak, jakby zabrać nam Międzyzdroje czy Kołobrzeg - podkreśla.

Należy dodać, że Rosjanie mimo wszystko przygotowują się do obrony Krymu. Na najnowszych zdjęciach satelitarnych widać, że wykopywane są tam potężne pozycje obronne, co oznacza jedno. Rosjanie umacniają okolicę dróg i szklaków prowadzących wewnątrz Krymu. Prace prowadzone są również na plażach.

Szef rosyjskiej administracji okupacyjnej na Krymie Siergiej Aksjonow informował z kolei, że wszystko jest pod kontrolą i posiada wystarczającą ilość żołnierzy, by "odeprzeć ukraiński atak".

Przypomnijmy, że aneksja Krymu przez Rosję, czyli nielegalne przyłączenie przez Federację Rosyjską terytorium Ukrainy do tego kraju, miało miejsce w 2014 roku w drodze użycia siły zbrojnej. Od tego czasu Krym pozostaje pod pełną kontrolą rosyjską.

Ważnym wydarzeniem w kontekście Krymu był 8 października. Wówczas na Moście Krymskim doszło do eksplozji. W jej wyniku częściowo zawaliła się jedna z dwóch jezdni mostu drogowego. Spłonął też pociąg z cysternami paliwa na sąsiadującym moście kolejowym, a ruch na przeprawie został na pewien czas wstrzymany. Władimir Putin nakazał powołanie specjalnej komisji "w związku z sytuacją kryzysową na Moście Krymskim".

Most Krymski, zbudowany w 2018 roku nad wodami Cieśniny Kerczeńskiej, łączy okupowany Półwysep Krymski z rosyjskim Krajem Krasnodarskim. Połączenie jest wykorzystywane przez Kreml do transportu żołnierzy i sprzętu wojskowego.

Czytaj też:

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjakrym
Wybrane dla Ciebie