PO zniknęła ze sceny politycznej. Tusk przedstawił nową partię
W sobotę odbyła się konwencja zjednoczeniowa, podczas której Platforma Obywatelska, Nowoczesna i Inicjatywa Polska połączyły siły pod sztandarem Koalicji Obywatelskiej. - My się nazywamy Koalicja Obywatelska, bo jako Koalicja Obywatelska wygrywaliśmy już wybory i wygramy następne wybory - mówił premier ze sceny. Donald Tusk wykorzystał również okazję, aby skrytykować Jarosława Kaczyńskiego.
W sobotę w południe w Warszawie ruszyła konwencja krajowa PO, na której rozpocznie się proces tworzenia nowego ugrupowania wraz z Nowoczesną i Inicjatywą Polska. Podczas wydarzenia przedstawiona została nazwa nowej partii.
- Jak my się od dzisiaj nazywamy? My się nazywamy Koalicja Obywatelska, bo jako Koalicja Obywatelska wygrywaliśmy już wybory i wygramy następne wybory - powiedział premier Tusk na zakończenie swojego wystąpienia. - Niczego nie musimy wymyślać, żadnych sztuczek, tylko prawda, tylko siła, tylko dobro - dodał.
Jaką partią będzie KO? Zdecydowana odpowiedź premiera
Przeczytaj także: Szłapka ostro o rządach PiS. "Zamach Kaczyńskiego na Polskę"
Tusk o przełomie 2020: "Zerwaliśmy kurtynę hipokryzji"
Premier wrócił również do roku 2020 i przygotowań do wyborów.
- Powiedzieliśmy, że jesteśmy gotowi zerwać kurtynę kłamstw, obłudy, hipokryzji. To my jako pierwsi po wielu latach postanowiliśmy nazywać rzeczy po imieniu. Korupcję - korupcją, kradzież - kradzieżą, autorytaryzm - autorytaryzmem - mówił Tusk.
Przeczytaj także: Kaczyński krytykuje zmianę nazwy PO. "My o Polsce, oni o sobie"
Tusk o sile zjednoczenia
Premier odwołał się do doświadczeń historycznych, wskazując na uniwersalną zasadę, która płynie zarówno z Solidarności, jak i z ostatnich lat walki politycznej.
- Nie ma ważniejszej lekcji, niż że dobrzy ludzie, jeśli są zjednoczeni, są nie do pokonania. Nie chodzi o taki romantyczny idealizm, jak słowa naszego papieża, "zło dobrem zwyciężaj". Ale polityka to nie jest romantyczny idealizm. To jest praktyka. Dobro musi zwyciężać zło, ale musi być silne. W polityce dla słabych nie ma litości. Ludzie dobrzy muszą być zjednoczeni - mówił Tusk.
Przeczytaj także: Kulisy konwencji PiS. Kaczyński chciał programu, ale nie krytyków. Partia szykuje się na kampanię
Wspominając wicemarszałka Bogdana Borusewicza, premier wskazał na analogię między dawnymi podziałami a obecną strategią przeciwników.
- Widzę też Bogdana Borusewicza, więc zawsze wtedy wracam pamięcią do naszych pierwszych spotkań, kiedy rodziła się ta wielka Solidarność. Od tego momentu każdego roku było widać bardzo wyraźnie, że jeśli dobrzy ludzie są zjednoczeni, jeśli Polacy są zjednoczeni, to stać ich na rzeczy wielkie. Jeśli zaczynają się dzielić, jeśli zaczynają rozdrabniać swoje idee, swoje siły, to przegrywają. Tak było z pierwszą Solidarnością. Pamiętamy bardzo dokładnie, kto rozwalał tę solidarność, kto niszczył autorytet polskiego przywódcy Lecha Wałęsy. Bo to są dokładnie ci sami ludzie, którzy dzisiaj także robią wszystko, aby skłócić polski naród, aby skłócić Polskę z sojusznikami - mówił Tusk.
Przeczytaj także: Koalicja PiS i Konfederacji? Tak, ale bez kluczowych polityków
Tusk z apelem do uczestników kongresu
Premier skierował bezpośredni apel do uczestników kongresu, podkreślając ich kluczową rolę w budowie przyszłości Polski. - Polska zasługuje na silnych, zdeterminowanych ludzi zjednoczonych tą jedną wielką ideą Polski dobrobytu, Polski suwerennej, Polski wolnych Polaków. To wy jesteście tego gwarantami. Nikt tego za was nie zrobi. Chodzi o rzeczy wielkie - mówił Tusk.
Szef rządu ostrzegł też, że obecna konfrontacja polityczna nie straciła na znaczeniu i dotyczy fundamentalnych wartości. - Nie możecie dać sobie wmówić, że ta wielka konfrontacja, ten wielki spór się skończył albo stracił swoje znaczenie. Jest wręcz przeciwnie. Dzisiaj się jednoczymy, pokazujemy, że tu nie chodzi tylko o walkę o władzę, o przyszłe wybory. Nie, tu chodzi o absolutnie fundamentalne rzeczy. To, czy Polska będzie państwem suwerennym, czy Polacy utrzymają wolność, tę wywalczoną w 1989 roku, wbrew zagrożeniom, wbrew manipulacjom i naciskom z zewnątrz i od wewnątrz - zapewnił premier.
Przeczytaj także: Radosław Sikorski odpowiada Kaczyńskiemu. "Nie grożą nam"
Tusk ostro do Kaczyńskiego: "Francja wróg, Rosja musiała"
Znaczną część swojego wystąpienia Tusk poświęcił krytyce słów, jakie padły dzień wcześniej na kongresie Prawa i Sprawiedliwości. Premier oskarżył Jarosława Kaczyńskiego o prorosyjską narrację i budowanie "zimnej wojny z Zachodem".
- On widzi we Francji głównego wroga. No ktoś by naprawdę mógł pomyśleć, że coś nie gra. Ale to nie o to chodzi. Ja wiem, że trudno niektórym jest przyjąć do wiadomości, że tu się toczy bardzo serio gra. Nie na złośliwości, tylko na to, czy Polska obroni swoją niepodległość, swoją suwerenność i swoją drogę do dobrobytu. Można by sądzić, że gdyby oni odzyskali władzę, to te fortyfikacje, te zapory drogowe, te setki kamer, tysiące żołnierzy i straży granicznej - oni chcieliby pewnie postawić na granicy Polski z resztą Europy. Przecież tak naprawdę o tym jest ich narracja - mówił Tusk.
Tusk przywołał wypowiedzi współpracowników Kaczyńskiego. - Tam opublikowano jakieś inne genialne tezy o tym, jak Rosja to musiała zaatakować Ukrainę, bo zgniły Zachód do tego doprowadził. To pan Wildstein wymyślił. To są te ich oficjalne dokumenty i papiery. Oni naprawdę na siłę szukają coraz częściej usprawiedliwienia dla agresji rosyjskiej przeciw Ukrainie - mówił Tusk.
Tusk ostrzegł przed przeniesieniem "rosyjskiego modelu" władzy do Polski, nawiązując do wypowiedzi polityków opozycji. - Ten model rosyjski to jest nie tylko zagrożenie czołgami rosyjskimi czy dronami rosyjskimi, to jest także zagrożenie, które wytwarzają tacy ludzie jak Kaczyński, Bąkiewicz i cała reszta tej ferajny. Oni chcą budować model, w którym polityk staje się oligarchą. Partia staje się monopartią i wszystkie działania przeciwko własnemu państwu są nakierowane po to, aby ci, którzy rządzą, mieli koncesję na bezkarną kradzież - ostrzegał szef rządu.
Przeczytaj także: "Coś się staruszkowi pomyliło". Tusk wprost o "wrogu" Kaczyńskiego
Symboliczna data kongresu i polskie sukcesy
Tusk wyjaśnił wybór daty kongresu - dzień po prezentacji programu PiS – jako symboliczne tło dla kontrastu między jednością a podziałami. - Nie ma lepszej scenerii, nie ma lepszego tła do tego, o czym my dzisiaj mówimy, niż to, co wczoraj popłynęło z ust naszych przeciwników politycznych. Bo oni powiedzieli wprost to, o co im chodzi - mówił Tusk, dodając, że jedynym celem PiS jest odzyskanie władzy.
Donald Tusk przypomniał też słynne hasło Lecha Wałęsy z 1980 roku, kontrastując ówczesny sceptycyzm z dzisiejszymi danymi gospodarczymi. - Lech Wałęsa powiedział: "zbudujemy drugą Japonię". Z ręką na sercu powiem wam, też się trochę śmiałem w 1980 roku. Japonia wydawała się szczytem nowoczesności, symbolem czegoś, co jest właściwie nieosiągalne. Czytamy dzisiaj dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego, nie naszego biura, nie pana ministra Andrzeja Domańskiego, tylko międzynarodowej instytucji, że właśnie w tych dniach przeganiamy Japonię, jeśli chodzi o dochód narodowy per capita na głowę. Wolni Polacy umieją budować dobrobyt, wolni Polacy umieją budować silne państwo - ocenił Tusk.
Przeczytaj także: Republika pokazała przemówienie Tuska. Napisali o "przepoczwarzaniu"
Tusk o rozliczeniach PiS
Tusk tłumaczył się również z tempa, w jakim rozliczani są politycy PiS. - Rozmawiałem wczoraj z prezydentem Macronem i mówiłem, że widziałem ten obraz, kiedy były prezydent Sarkozy idzie do więzienia. Zapytałem Macrona, ile to trwało. On mówi do 10 lat w sumie, a sam proces chyba pięć lat. A ja słyszę dzisiaj bardzo dużo pretensji i sam mam czasami pretensje, że w ciągu dwóch lat nie pozamykali się tych wszystkich, którzy Polskę doprowadzali do tego stanu, z jakiego ją dzisiaj odbudowujemy - mówił Tusk.
- Jeszcze niedawno ci, którzy kradli, byli ministrami, prezesami, szefami agencji państwowych. A dzisiaj muszą uciekać i się boją. Wolę żyć w państwie, gdzie złodziej się boi, a nie sprawuje władzę - dodał Tusk.