Piotr Woźniak-Starak poszukiwany. Świadek o szczegółach wypadku na jeziorze Kisajno

Piotr Woźniak-Starak wciąż nie został odnaleziony. - Ta łódź już od godz. 2 w nocy zachowywała się w sposób nieprzewidywalny - informuje mężczyzna, który właśnie o tej porze zgłosił sprawę pod numerem alarmowym 112. Podkreśla, że służby zjawiły się dopiero dwie godziny później.

Piotr Woźniak-Starak poszukiwany. Świadek o szczegółach wypadku na jeziorze Kisajno
Źródło zdjęć: © East News
Patryk Osowski

Piotr Woźniak-Starak w niedzielę nad ranem miał wypaść z motorówki do jeziora Kisajno. Świadek zdarzenia w rozmowie z Radiem ZET podkreśla, że dziwne zachowanie łodzi obserwował razem z kolegą już od godz. 2 w nocy. To wtedy poinformowali służby, że może dziać się coś niepokojącego.

- W końcu dostrzegliśmy przez lornetkę, gdzieś z odległości 1-2 km kręcącą się w kółko łódź na dość ciasnym łuku jeziora Kisajno, tak jakby miała zablokowany ster kierunku, zablokowaną manetkę gazu, jakby nikt jej nie kontrolował – informuje mężczyzna chcący zachować anonimowość.

Zdradza jednak, że razem ze znajomym odnieśli wrażenie, że osobom na motorówce mogło się coś stać, lub ich maszyna mogła ulec awarii. Właśnie dlatego około godz. 3 w nocy znów powiadomili służby. Nie mieli jednak pojęcia co mogło się stać, a tym bardziej, że chodzi o Piotra Woźniaka-Staraka.

- Po upływie kilkudziesięciu minut dźwięk łodzi zaczynał słabnąć. Zauważyliśmy, że widzimy tylko jedno światło burtowe. Gdy łódź się kręciła, było widać światło czerwone i zielone, a po zgaśnięciu silnika, było widać tylko czerwone światło oraz to, że silnik nie pracuje - podkreśla w rozmowie z Radiem ZET.

Mężczyzna zdradza, że nie słyszał ludzi, ani jakiegokolwiek wołania o pomoc. Z dużej odległości na jeziorze Kisajno przez około dwie godziny docierał do niego po prostu jednostajny dźwięk pracującego silnika. Świadek informuje, że około godz. 4 na miejscu zjawili się ratownicy MOPR, a gdy zaczęło się robić jasno, także policja. Zapewnia, że informacja, iż to rybacy nad ranem odnaleźli dryfującą na jeziorze Kisajno łódkę jest nieprawdziwa. – Całe zdarzenie zgłosiliśmy dwie godziny wcześniej. Nie było prędkiej reakcji - zaznacza.

Piotr Woźniak-Starak poszukiwany trzecią dobę. Trudny teren

Piotr Woźniak-Starak, który w niedzielę w nocy wypadł za burtę motorówki, jest nadal poszukiwany. Do akcji na jeziorze Kisajno włączyła się Grupa Specjalna Płetwonurków RP. To elita nurków specjalizujących się w poszukiwaniach ofiar utonięć. - Akcja jest trudna, wykorzystujemy jednak najnowocześniejszy sprzęt, m.in. sonary i echosondy, dający duże możliwości znalezienia ciała - informuje Wirtualną Polskę Maciej Rokus z GSP RP.

To trzeci dzień poszukiwań. We wtorek rano na jezioro Kisajno wypłynęły jednostki straży pożarnej z Giżycka i Mrągowa oraz łodzie Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Do sprawdzenia następnej części akwenu, gdzie zaginął Piotr Woźniak-Starak, wyruszyli płetwonurkowie oraz załogi policyjnych łodzi z sonarami. We wtorek w poszukiwaniach biorą udział również pracownicy firmy detektywistycznej, których wynajęła rodzina 39-latka.

W poniedziałek linię brzegową przeczesywało 40 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Z ustaleń reporterów WP wynika, że na Mazury wysłano również śmigłowiec Komendy Głównej Policji.

Piotra Woźniaka-Staraka szuka także MOPR. - W niedzielę o godz. 4 rano nasi ratownicy popłynęli na miejsce z policją. Prowadziliśmy czynności i znaleźliśmy kobietę, która wypadła z łodzi. O godz. 8:30 strażacy rozpoczęli poszukiwania zaginionego mężczyzny przy użyciu sonarów. Na miejscu były też śmigłowce – relacjonuje z kolei w rozmowie z Wirtualną Polską Zbigniew Kurowicki, prezes Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. MOPR podobne akcje w tym miejscu prowadziło wielokrotnie. Prezes MOPR mówi nam, że jezioro w miejscu poszukiwań może mieć od 3 do około 15 metrów głębokości.

Wybrane dla Ciebie