Prezes się nie spodziewał. Głosowali na PiS, teraz zmieniają zdanie
Na finał prawie kampanii wyborczej Jarosław Kaczyński wybrał Chełm - bastion PiS i miejsce, które w partii ma jednego faworyta wśród polityków. Prezes PiS skończył przedwyborczy objazd po Polsce, a prezydent Andrzej Duda może ogłaszać termin wyborów. W najbliższym tygodniu dowiemy się, kiedy pójdziemy głosować. Możliwości jest kilka.
5 tys. maskotek - zwierzątek, 25 tys. zestawów kredek i ołówków, 5 tys. piórników, 30 tys. balonów - tak w liczbach mają wyglądać prezenty wyborcze, które PiS w ostatnich tygodniach rozdawał podczas objazdów po Polsce. A wszystko to za publiczne pieniądze.
Wydarzenia promujące program "Rodzina 800+" finansowało Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej. Koszt? Nieznany. Resort go nie ujawnia. Niebawem jednak (część - gdyż komitety wyborcze mają sztuczki, by nieco naginać przepisy) wydatki na kampanię będą jawne.
Wydarzenie pod tytułem "Z miłości do Polski" zamknęło sierpniowy objazd partii po Polsce. To Chełm był ostatnim miastem, który prezes Jarosław Kaczyński odwiedził. Na spotkaniu nie brakowało kiełbasy - tej prawdziwej i tej tzw. "wyborczej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tylko zwolennicy
W wypadku Chełma nawet przeciwnicy PiS pojawili się na niedzielnym pikniku zorganizowanym przez partię rządzącą. Byli też tacy, którzy przestawili wierzyć w obietnice Jarosława Kaczyńskiego. To tylko potwierdza sondażowe przewidywania: o wygraną gwarantującą spokojne i samodzielne rządzenie będzie ciężko.
Mimo, że oficjalny start pikniku organizatorzy zaplanowali na godzinę 14, to namioty z logiem Prawa i Sprawiedliwości pojawiły się w chełmskim parku Polan już z samego rana. Festyn - trzeba powiedzieć to wprost - budził bardzo duże zainteresowanie okolicznych mieszkańców.
I nie powinno to dziwić.
PiS na finał tej części wyborczego wyścigu wybrał Chełm - miasto, w którym partia wygrywa od lat. W 2019 roku na PiS głosowało tu 59 proc. wyborców. PiS zgarnął 8 z 12 mandatów dla tego okręgu. To stąd do Sejmu dostał się Jacek Sasin, szef Ministerstwa Aktywów Państwowych. Zgarnął co piąty oddany głos, w sumie blisko 100 tys. Chełm można nazwać "bastionem PiS" i jednocześnie "małym księstwem Jacka Sasina".
Pytania do Kaczyńskiego
I dowodem są właśnie wyniki wyborów. Kolejny kandydat PiS zgarnął cztery razy mniej głosów. Posłanka Beata Strzałka, która dostała się do Sejmu, zdobyła nieco ponad 7 tys. głosów. Na posłów i prezesa PiS długo czekał komitet powitalny.
Na posłów i prezesa PiS długo czekał komitet powitalny.
- Siedzimy na ławce i czekamy aż przyjadą tutaj politycy. Gdybym mogła, to zadałabym pytanie prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. W Chełmie zostały same starsze osoby. Młodzi ludzie nie mają tu pracy i perspektyw. W urzędach panują układy - ktoś odchodzi na emeryturę, a na jego miejsce zaraz pojawia się rodzina. Moja córka martwi się o przyszłość. Jak mnie nie stać na wszystkie leki, to co mam jej powiedzieć? 800+, czy 13. emerytura nie będą potrzebne, jak każdy będzie miał dobrą pracę - mówi pani Ania, której przytakiwały koleżanki Helena i Danuta.
Kobiety jednak zgodnie przyznały. - W wyborach i tak zagłosujemy na PiS. Bo jak PO dojdzie do władzy, to będzie jeszcze gorzej - mówiły.
Jeszcze przed oficjalną częścią festynu, dla rodzin przygotowano różnego rodzaju gry i zabawy, Było też około 20 stoisk z poczęstunkiem przygotowanym przez lokalne koła gospodyń wiejskich.
Jak pisaliśmy na WP, dla organizatora okazały się one wizerunkowym problemem. Według oficjalnych zapowiedzi jedzenie miało być za darmo. W rzeczywistości panie będące za stołami pobierały niewielkie opłaty. Chleb ze smalcem kosztował do 4 do 10 złotych, podobnie ciasta, czy bigos.
- Głupio wyszło, skoro to piknik mający przekonać wyborców, a oni nam nie zapłacili - mówiła w rozmowie z WP jedna z kobiet. Po interwencji mediów, organizatorzy obiecali paniom zwrot kosztów, a jedzenie - zgodnie z zapowiedziami - stało się darmowe.
Mieszkańcy Chełma i goście, mogli więc cieszyć się kiełbasą z grilla. Oczywiście nie zabrakło też tak zwanej "kiełbasy wyborczej".
- Lubelszczyzna to ważny dla nas region. Porwała nasze serca, jest tu zielono i pięknie. Chełm leży 25 kilometrów od Ukrainy, bardzo ważnego teraz miejsca. Te wybory będą najważniejsze od 1989 roku - mówili posłanka Anna Pieczątka i rzecznik PiS Rafał Bochenek, którzy otworzyli oficjalną część pikniku.
Mocne przemówienie Kaczyńskiego
O tym, że najbliższe wybory będą kluczowe mówił też podczas swojego wystąpienia prezes Jarosław Kaczyński. Wicepremier przekonywał, że stawką będzie to, jaki język będzie używany w debacie publicznej.
- Czy ma to być polityka ośmiu gwiazdek, oparta na ludzkim nieszczęściu? - pytał. Oczywiście politykę na nieszczęściu mają organizować jego konkurenci polityczni.
Prezes stwierdził też, że "w Unii Europejskiej nagminnie łamane jest prawo. Jego zdaniem, zwykle przeciwko Polsce i polskim interesom. - Opiera się na traktatach, które są łamane przez Komisie Europejską i TSUE - wymieniał. Lider PiS mówił także o bezpieczeństwie Polski w kontekście wydarzeń na Ukrainie i Białorusi.
Jego słowa na bieżąco komentował minister edukacji Przemysław Czarnek, który w przeciwieństwie do większości polityków nie stał na scenie, tylko pod - tuż obok mieszkańców Chełma. Staliśmy niedaleko, więc słyszeliśmy jak komentował, że "prezes mocno mówi".
"Nie chciałbym, żeby wygrali wybory"
Okazało się, że na pikniku pojawili się nie tylko twardzi zwolennicy PiS.
- Dalej niech obiecują i mówią jak było kiedyś. Nie chciałbym, żeby wygrali kolejne wybory. Ja się pytam: gdzie są spełnione obietnice? Miała powstać kopalnia i o tym nagle zapomnieli? W Chełmie miały być inwestycje, a jakoś ich nie widzę - skomentował wystąpienie jeden z obecnych mężczyzn. Jak dodał, nie wie jeszcze, na kogo będzie głosować.
Wśród uczestników imprezy były też inne osoby, które przyznawały, że nie popierają i nie będą popierać działań obecnego rządu. Nie mówili jednak wprost, że zagłosują na opozycję. Większość twierdziła, że jest niezdecydowana. Nie chcieli też podawać swoich imion i pozować przed aparatem.
Nie wierzą Tuskowi
Zupełnie inaczej reagowali zwolennicy partii Jarosława Kaczyńskiego.
- Dwiema rękami będziemy głosować za PiS. Jak Tuska zobaczę w telewizji, to mnie brzuch od razu boli. Ten rząd musi zostać, bardzo dużo dla Polski zrobili i dali. Jak opozycja wygra, to wszystko pozabierają, będzie bieda. Opozycja kłamie. Póki ten rząd jest, to czujemy się bezpiecznie, aby Tusk nie rządził - mówią zgodnie Bernadetta i Jeremi. W deklarację Donalda Tuska, że żadne programy społeczne nie zostaną odebrane, po prostu nie wierzą.
Okres "prawie kampanii wyborczej" prawdopodobnie w poniedziałek zakończy prezydent Andrzej Duda. Wraz z ogłoszeniem terminu wyborów rozpoczyna się w Polsce legalny wyścig po wyborców. Co to zmienia? Z partyjnych wydarzeń trzeba się będzie już rozliczać. Pojawiają się limity wydatków dla wszystkich komitetów wyborczych, a sprawozdania poniesionych wydatków muszą trafiać do Państwowej Komisji Wyborczej.
W nich muszą znaleźć się koszty spotów wyborczych (z podziałem na poszczególne media, takie jak radio, telewizja, internet oraz dzienniki i czasopisma), koszt produkcji plakatów wyborczych, ulotek czy sponsorowanych materiałów w mediach społecznościowych oraz koszt spotkań wyborczych. A w tym jest i wynajmowanie sal, organizacja sprzętu nagłaśniającego i finansowanie chociażby darmowych kiełbasek dla przyszłych wyborców.
Miliony na kampanię
PiS na kampanię prezydencką Andrzeja Dudy wydał 28 mln zł. PO na kampanię Rafała Trzaskowskiego wyłożyło 9,5 mln zł - a wcześniej 7,8 mln zł na start Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. W grze są więc milionowe wydatki.
To kwestie formalne. Gdy znana jest data wyborów, ruszają również inne terminy - czas na zarejestrowanie komitetów wyborczych, a później czas na przygotowanie list i konkretnych nazwisk. Andrzej Duda na wskazanie daty wyborów ma czas do 14 sierpnia.
W grze są tylko cztery terminy - każdy wypada oczywiście w dzień wolny od pracy, czyli niedzielę. Prezydent może wybierać z takich dat jak: 15 października, 22 października, 29 października lub 5 listopada.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski