Oni wiedzą, co mógł czuć Jarosław Kaczyński
Lech i Jarosław Kaczyński byli najbardziej znanymi bliźniakami w Polsce. Po tragicznej śmierci prezydenta jego brat powiedział, że życie dla niego już się skończyło. – Więź, która łączy rodzeństwa bliźniacze jest niewyobrażalna – opowiada Anna, mama bliźniąt. Jak przyznaje w jej rodzinie doszło do podobnej tragedii. Znawca bliźniąt - prof. Witold Malinowski, również opowiedział nam o historii tragicznie rozdzielonych rodzeństw.
Zobacz także: Hekatomba w PiS
Zobacz także: Żegnamy wspaniałych Polaków
Jedno ciało, dwie osobowości
Bracia Kaczyńscy urodzili się 18 czerwca 1949 roku. Jarosław przyszedł na świat o 45 minut wcześniej. Choć wydawać by się mogło, że rodzeństwa bliźniacze są identyczne, w praktyce wiele ich dzieli – głównie osobowość. Na ogół bliźnięta, które urodziły się wcześniej są bardziej zdecydowane, przebojowe i dominujące.
Tak było i w tym przypadku – to o Jarosławie mówiono, że jest bardziej stanowczy, zdecydowany w wypowiadaniu sądów, a nawet wprost - że kieruje bratem. Sam Lech Kaczyński przyznał kiedyś w wywiadzie dla „Polityki”, że brat jest od niego lepszy w tworzeniu idei, koncepcji, programów. Jest także lepszym mówcą i polemistą. Jednocześnie oceniał, że ma większą od brata umiejętność nawiązywania kontaktów.
Różniły ich też poglądy polityczne. Bogdan Borusewicz przyznał w „Gazecie Wyborczej”, że Lech Kaczyński był bardziej „lewicowy” od brata. Lech Kaczyński wolał jednak określenie, że „brat jest bardziej na prawo od niego”.
To do brata dzwonił chwilę przed śmiercią
Nie we wszystkim się zgadzali, ale łączyła ich nierozerwalna więź. 10 kwietnia o 8.20, na krótko przed swoją śmiercią, prezydent dzwonił do brata, aby powiedzieć, że wszystko idzie zgodnie z planem. Co czuł Jarosław Kaczyński, gdy dowiedział się, że to była jego ostatnia rozmowa z bratem? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy, a odpowiedź jest tym trudniejsza, że zginął jego brat bliźniak. – Moje życie już się skończyło – miał powiedzieć tuż po tragedii.
Anna z Warszawy, mama Piotra i Pawła, 17-letnich bliźniąt dwujajowych, doskonale rozumie, co mógł czuć Jarosław Kaczyński. Choć jej synowie na co dzień toczą nieustające spory, w trudnych sytuacjach trzymają się razem.
Paweł nie reagował na nic, ocknął się dzięki bliźniakowi
Jak zachowują się bracia, gdy dochodzi do niespodziewanych wydarzeń w ich życiu? Pani Anna przypomina sobie dwa trudne momenty w życiu synów. – Kiedy Paweł miał 2,5 roku z zachorował na zapalenie płuc i trafił do szpitala. Przez kilka dni miał wysoką temperaturę – ok. 40 stopni i w pewnym momencie przestał reagować na to, co się do niego mówi. Patrzył tępo w sufit i było coraz gorzej. Któregoś dnia lekarz zapytał, czy mogłabym przywieźć drugiego syna. Gdy Piotr usiadł na łóżku Pawła i przywitał się z nim, ten nagle się ocknął – opowiada mama bliźniąt.
Po tym, co się stało lekarz poprosił, aby zdrowy syn położył się w jednej sali i poleżał kilka dni z Pawłem, aby ten mógł szybciej wyzdrowieć. - Momentalnie spadła mu gorączka, był chętny do współpracy. Nie spodziewałam się takiej reakcji – przyznaje Anna.
Kilka lat później, gdy Paweł skończył 9 lat wydarzył się wypadek. Przewrócił się na rowerze i złamał nogę. Połamał się tak nieszczęśliwie, że wymagał kilku operacji. Po jednej z nich nie mógł się wybudzić. Próbowaliśmy wszystkiego, mówiłam do niego, śpiewałam, nic nie działało - mówi mama.
Wtedy przypomniała sobie historię sprzed lat. - Pojechałam po zdrowego syna, któremu wcześniej nic nie mówiłam o wypadku, bo bałam się, że będzie to strasznie przeżywał. Piotr podszedł do łóżka nieprzytomnego brata i powiedział: „Obudź się, bo bez ciebie nie złożę modelu mercedesa”. Nagle Paweł się odezwał: „Zacznij od sklejania podłogi”. To był dla nas szok – przypomina sobie pani Anna.
Chciał skoczyć z dachu, by czuć to samo
Jak dodaje, zawsze gdy coś złego się działo, bracia wzajemnie to odczuwali. – Gdy Paweł leżał w szpitalu ze złamaną nogą, Piotrek wstał w nocy i powiedział, że Pawłowi chce się pić, ale nie ma mu kto podać wody. Poza tym cały czas był osowiały. Chciał też skoczyć z dachu, by złamać nogę i znaleźć się w szpitalu razem z bratem – mówi mama.
W rodzinie pani Anny to nie pierwszy przypadek rodzeństwa bliźniaczego. Babcia pani Anny – Maria miała siostrę bliźniaczkę – Helenę. – Do dziś pamiętam wspomnienia cioci Heleny, która opowiadała, że gdy babcia Maria rodziła dzieci, ona również to odczuwała – za każdym razem miała skurcze podobne do porodowych - opowiada.
Najgorszy dla Heleny był jednak moment śmierci siostry. – Gdy babcia zmarła, ciocia Helena nie mogła dać sobie z tym rady. Krótko potem trafiła do szpitala psychiatrycznego i pół roku później zmarła – opowiada Anna. W jednej chwili mówią to samo
Andrzej Osowiecki, student z Warszawy też doskonale rozumie, jak silna więź łączy bliźnięta. Do momentu pójścia na studia praktycznie nie rozstawał się ze swoim bratem bliźniakiem - Markiem - na krok. – Mieliśmy wspólne ubrania, czytaliśmy te same książki i filmy, siedzieliśmy w jednej ławce. Często zdarzało się, że w jednej chwili myśleliśmy i mówiliśmy to samo – opowiada Andrzej.
Ich drogi rozeszły się na studiach. Andrzej poszedł na dziennikarstwo, Marek wybrał prawo. - To wtedy, po raz pierwszy w życiu, wyjechałem bez Marka. Wcześniej byliśmy nierozłączni – mówi Andrzej. Choć ma jeszcze kilka lat starszą siostrę, to przyznaje, że więzi jakie łączą go z bratem bliźniakiem są zupełnie inne, zdecydowanie mocniejsze.
Rację przyznaje mu 32-letni Marcin Hec z Dolnego Śląska, który rzadko widuje się ze swoim bratem bliźniakiem. – Mój brat jest marynarzem i pływa po całym świecie. Staramy się mieć jednak ze sobą bliski kontakt i dzwonimy do siebie. Trudno określić, co nas łączy, to coś niesamowitego. Bratu-bliźniakowi można powiedzieć wszystko czego nie powiedziałoby się żonie czy matce. To jemu powierzam największe tajemnice – mówi Marcin Hec.
Czy bliźniak coś przeczuwa, gdy jego „połówce” dzieje się coś złego? – Ja nigdy czegoś takiego nie czułem, może dlatego, że mężczyźni nie podchodzą tak emocjonalnie do wielu spraw – żartuje.
O tym, że bliźnięta czują podobnie i kiedy jednemu z rodzeństwa coś się dzieje, drugie odczuwa podobnie, jest wiele teorii. Wiele bliźniąt, jak np. Andrzej i Marek, nie ma takich doświadczeń. - Wielokrotnie pytałem brata, czy miał jakieś przeczucia, że może dziać mi się jakaś krzywda, zawsze mówił, że nie - opowiada Andrzej.
Co na to specjaliści? Jak do tej pory naukowcy nie potwierdzili tej teorii w żadnych badaniach. Według niektórych uczonych współodczuwanie może się pojawiać równie dobrze między rodzeństwami niebliźniaczymi, podobnie zresztą jak między małżonkami, czy przyjaciółmi znającymi się od lat.
"Kiedy umarł mu bliźniak, czuł się jak po amputacji"
Prof. dr hab. Witold Malinowski, prezes Polskiego Towarzystwa Gemeliologicznego uważa jednak, że teorie o wyjątkowej empatii bliźniąt mają swoje uzasadnienie. - U bliźniąt jednozygotycznych badanie EEG mózgu są bardzo podobne, co oznaczałoby, że ich mózgi pracują na tych samych częstotliwościach, dlatego potrafią porozumiewać się telepatycznie. Można powiedzieć, że jeden jest klonem drugiego - podkreśla profesor.
Dodaje, że ostatnio miał do czynienia z mężczyzną, któremu zmarł brat bliźniak. - Ten, który zmarł miał trzeci zawał serca, a jego brat, który przeżył miał dwa zawały. Dziś żyje tylko dlatego, że po śmierci brata poszedł do szpitala i powiedział, że zaraz i on umrze. Po badaniu EKG okazało się, że wszystko jest w porządku. Mężczyzna jednak nalegał, aby pozostawić go w szpitalu. Dwa dni później rzeczywiście miał zawał i przeżył tylko dlatego, że przyjęto go na oddział. Potem opowiadał mi, że brat przychodzi do niego w nocy, ma z nim stały kontakt, porozumiewają się. Gdy zapytałem jak bliski mu był, powiedział, że poświęciłby życie żony i dzieci, aby wrócił. Śmierć bliźniaka była dla niego jak amputacja części ciała - podsumowuje prof. Malinowski.
Za pomoc w realizacji materiału dziękuję Stowarzyszeniu na Rzecz Bliźniąt "Podwójny Uśmiech"