Obrońcy praworządności ostrzegają przed wypłatą unijnych pieniędzy za wszelką cenę. "Przymykanie oczu rozsadzi Unię"
Zielone światło Komisji Europejskiej dla polskiego Krajowego Planu Odbudowy niepokoi środowisko prawników, którzy w ostatnich latach bronili praworządności. Ci, którzy sprzeciwiali się kolejnym zmianom w wymiarze sprawiedliwości, forsowanym przez obóz władzy, przestrzegają Unię Europejską przed przymykaniem oczu na "pozorowane zmiany" w uchwalonej przez Sejm ustawie. Senat wprowadził do niej blisko 30 poprawek, które najprawdopodobniej zostaną odrzucone przez posłów.
Wizyta Ursuli von der Leyen w Warszawie to efekt zatwierdzenia polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Szefowa Komisji Europejskiej odwiedzała wszystkie stolice krajów, których plany odbudowy były akceptowane. Spotkanie z prezydentem i premierem nie oznacza jednak, że unijne pieniądze automatycznie trafią do Polski.
- Mam nadzieję, że Unia Europejska nie da się nabrać na ten pic na wodę. Na to, co wyprawia koalicja rządząca. To nie jest żadne wykonywanie wyroków europejskich - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską sędzia Piotr Gąciarek. Członek stowarzyszenia sędziów polskich Iustitia ma nadzieję, że kwestia praworządności "nie będzie porozumieniem ponad głowami tych, którzy jej bronią". - Wówczas Komisja Europejska, ciało polityczne, zlekceważyłaby wyroki swojego sądu - Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – dodaje.
Sędzia podkreśla, że "walka o praworządność się nie skończyła" i Komisja Europejska powinna zaskarżyć do TSUE przepisy dotyczące nowej Krajowej Rady Sądownictwa. - Zmiany, które przyjął Sejm, są pozorne. To jest tak, jakbyśmy dziurę w burcie łatali tekturą na klej szkolny, a nie solidną łatą z żelaza - mówi.
Zdaniem Gąciarka, bez powołania legalnej KRS i uczciwego systemu dyscyplinarnego, nie uda się naprawić praworządności. - Albo mamy sędziów powołanych w uczciwym postępowaniu, albo mamy sędziów z klucza politycznego jak w Rosji. Jeśli Komisja Europejska przymknie na to oko, to w taki sposób rozsadza się Unię Europejską od środka. Mam nadzieję, że wypłaty wielkich pieniędzy nie zaczną się zanim polskie władze tego nie naprawią - dodaje.
Polscy sędziowie piszą do Komisji Europejskiej
Stanowisko sędziego Gąciarka nie jest odosobnionym głosem. W liście przesłanym do Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego niezależne stowarzyszenia sędziowskie zwracają uwagę, że to nowa KRS jest źródłem wszystkich problemów. Sędziowie sugerują, że zmiana nazwy Izby Dyscyplinarnej na Izbę Odpowiedzialności Zawodowej to próba wprowadzenia w błąd opinii publicznej i Komisji Europejskiej.
"Jako polscy sędziowie po raz kolejny zwracamy się do Państwa z apelem o podjęcie działań zmierzających do przywrócenia praworządności w Polsce oraz zagwarantowania obywatelom Polski i innych państw członkowskich prawa do niezależnego sądu. (…) Uważamy, że konieczne jest zainicjowanie postępowania przeciwnaruszeniowego przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w celu wyegzekwowania europejskich standardów wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, zgodnych z Konstytucją RP, zapewniających realny udział samorządu sędziowskiego, transparentnych, a tym samym gwarantujących wybór sędziów" - czytamy w piśmie.
Stowarzyszenia sędziowskie piszą też, że społeczeństwo oczekuje od polskiego rządu wypełnienia zaleceń Komisji Europejskiej płynących z wyroków TSUE i ETPCz. "Polki i Polacy chcą realnego przywrócenia praworządności w Polsce. Warunkiem koniecznym jest doprowadzenie do zmian w KRS w sposób wyżej wskazany. Samo pudrowanie skrajnie wadliwego systemu dyscyplinarnego niewiele w tej kwestii zmieni. Nie można przywrócić rządów prawa walcząc jedynie ze skutkami, a nie z przyczynami kryzysu" - podkreślono.
Zielone światło to nie przelew
Wizyta Ursuli von der Leyen w Polsce nie oznacza, że miliardy euro natychmiast popłyną do Polski. Rząd będzie mógł liczył na wypłatę pierwszej i kolejnych transz tylko wtedy, jeśli spełnione zostaną warunki zapisane w tzw. kamieniach milowych. Obejmują one szereg zapisów dotyczących między innymi transformacji energetycznej, ale również zmian w wymiarze sprawiedliwości.
Czasu na ich wdrożenie pozostało niewiele. Władze zobowiązały się, że do końca czerwca zlikwidowana zostanie Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, zreformowany zostanie system dyscyplinowania sędziów, którzy nie będą mogli być karani za treść orzeczeń czy kierowanie pytań prejudycjalnych. Oraz że do pracy przywróceni zostaną sędziowie, którzy zostali zawieszeni m.in. za kwestionowanie statusu sędziów powołanych na wniosek nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
Ustawa, która likwiduje Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego i częściowo zmienia system dyscyplinarny, wyszła właśnie z Senatu z licznymi poprawkami. Zakładają one m.in., że wszystkie orzeczenia Izby Dyscyplinarnej uznaje się za nieważne, jej członkowie nie będą mogli przejść w stan spoczynku i pobierać dożywotniego uposażenia z tego tytułu, a w nowo tworzonej Izbie Odpowiedzialności Zawodowej mogliby zasiadać wyłącznie sędziowie z co najmniej siedmioletnim stażem.
O ostatecznym kształcie ustawy zdecydują posłowie. Najbardziej prawdopodobne jest, że zmiany zaproponowane przez Senat zostaną przez nich odrzucone, a ustawa będzie podpisana przez prezydenta. Dopiero wówczas przekonamy się, czy przyjęta nowelizacja zostanie uznana za wypełnienie "kamieni milowych".
Według wiceministra infrastruktury Marcina Horały ok. 4 mld euro powinno trafić do Polski w trzecim kwartale tego roku. – Teraz ten projekt trafi do Rady Unii Europejskiej do zatwierdzenia. Kiedy to nastąpi, projekt wpłynie do Polski. Wówczas my musimy dokonać korekty naszej uchwały o KPO, żeby zaimplementować skutki tych rozmów i tego kompromisu. W tym czasie trwają uzgodnienia techniczno-formalne odnośnie m.in. wzorów dokumentów do rozliczeń – powiedział na antenie Polskiego Radia.
Nie wszyscy w rządzie są przekonani, że unijne miliardy trafią do nas szybko. Sceptyczny jest m.in. Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i środowiska z Solidarnej Polski. W programie "Tłit" WP polityk nie wykluczył kolejnego przeciągania liny między Warszawą a Brukselą. – Pytanie, czy dalej nie będzie elementów szantażu. Sądzę, że one będą i w dłuższej perspektywie mogą pojawiać się kolejne warunki wobec Polski. Podchodzę [do tych wypłat – red.] z dystansem – stwierdził Ozdoba.
Komisja Europejska ma również inne narzędzia, by rozliczać kraje członkowskie z tego, czy są praworządne. Służy do tego zatwierdzony przez TSUE mechanizm "pieniądze za praworządność". Państwo, które naruszy zasady państwa prawnego, musi się liczyć z uruchomieniem tej procedury.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski