Mówią o panice na Krymie. "Niszczymy porty i lotniska"
Oczekując na wyzwolenie spod rosyjskiej okupacji, niszczą sprzęt wojskowy, podpalają składy amunicji oraz atakują porty i lotniska przeciwnika. Polska Agencja Prasowa dotarła do działającego na zajętym przez Rosjan Krymie oddziału partyzanckiego, który przedstawia się jako Krymskie Mewy Bojowe.
"Lokalnie paliliśmy samochody i pojazdy wojskowe z raszystowskimi (rosyjskimi) symbolami wojennymi. Były również eksplozje na dużą skalę: Sewastopol, Armiańsk, Jałta, Dżankoj, Symferopol, Eupatoria, Bałakława, Belbek. W większości są to składy wojskowe, lotniska, składy paliw, porty morskie i lokalizacje sprzętu wojskowego rosyjskich sił zbrojnych" - mówią "Mewy" w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Krymskie Mewy Bojowe
Twierdzą, że jest ich prawie tysiąc i nie są jedyną formacją ukraińskiego podziemia na półwyspie. W ich szeregach znajdują się Ukraińcy i krymscy Tatarzy. Udało się z nimi skontaktować za pośrednictwem zaufanego i sprawdzonego źródła, związanego z Siłami Zbrojnymi Ukrainy. Krymskie Mewy odpowiedziały na pytania PAP pisemnie.
"Krymskie Bojowe Mewy są oddziałem partyzanckim. Nasz główny trzon sformował się po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na pełną skalę, ale jest wśród nas wielu takich, którzy byli aktywni i stawiali opór od 2014 roku, od początku okupacji półwyspu" - wyjaśniają.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ogromny pożar w Rosji. Kule ognia nad rafinerią w Krasnodarze
"Wierzymy, że Ukraina wyzwoli półwysep"
"Pomimo życia pod okupacją nasi ludzie cały czas wykazywali aktywne proukraińskie stanowisko: uczestniczyli w procesach okupantów nad naszymi obywatelami i rozpowszechniali prawdziwe informacje o przebiegu wydarzeń. Cały czas wierzyliśmy i wierzymy, że Ukraina wyzwoli półwysep" - podkreślają.
Krymskie Mewy Bojowe jako jednostka ruchu oporu zawiązała się wiosną ubiegłego roku. Jej członkowie tłumaczą, że ich praca w dużej mierze opiera się na współdziałaniu z zaangażowanymi w sprawy ukraińskie obywatelami oraz szybkości, która pozwala ukryć się przed wrogiem.
Cel? "Destabilizacja możliwości okupantów"
Większość należących do ruchu "Mew" mieszka bezpośrednio na Krymie. Inni musieli opuścić półwysep ze względów bezpieczeństwa. Jeszcze inni po prostu podróżują na Krym z części kontynentalnej Ukrainy.
Na początku partyzanci zajmowali się wojną informacyjną. Rozpowszechniali plakaty, wzywające okupantów i kolaborantów do ucieczki do Rosji. Następnie zaangażowali do walki "utalentowanych hakerów", którzy włamywali się na konta osobiste Rosjan i ich wspólników i zastraszali ich znalezionymi tam informacjami.
"Mamy wiele celów, ale zwracamy szczególną uwagę na te działania okupantów, które wzmacniają reżim okupacyjny i prześladują naszych obywateli. Część naszej pracy obejmuje fizyczne działania mające na celu destabilizację możliwości okupantów" - podkreślają.
Panika wśród Rosjan
Krymskie Mewy Bojowe chwalą się, że ich aktywność wzbudza panikę wśród okupantów i kolaborantów, którzy po głośnych akcjach decydują się na ucieczkę z Krymu.
"Z drugiej strony sporządzamy także listy osób, które popełniły przestępstwa przeciwko naszym obywatelom. Jest to ważne dla przyszłości, ponieważ wszyscy oni muszą stanąć przed wymiarem sprawiedliwości" - deklarują.
"Mewy" mówią również, że cieszą się dużym wsparciem wśród nastawionych proukraińsko mieszkańców Półwyspu Krymskiego.
"Mamy duże wsparcie. Często otrzymujemy słowa wdzięczności w wiadomościach na naszych profilach społecznościowych. Oczywiście, każda nasza akcja oporu budzi dodatkową nadzieję w obywatelach Ukrainy. Dlatego jesteśmy bardzo zwięźli w naszych działaniach informacyjnych, nigdy nie składamy pustych obietnic i mówimy o działaniach po fakcie. To buduje do nas zaufanie" - twierdzą.
Zaznaczają jednocześnie, że w swoich akcjach nigdy nie lekceważą możliwości rosyjskich służb bezpieczeństwa czy też armii przeciwnika.
Odbicie Krymu z rąk Rosjan
Pytani o przygotowania do wyzwolenia Krymu spod rosyjskiej okupacji, partyzanci ujawniają, że gromadzą informacje na temat lokalizacji sił przeciwnika oraz sprzętu, a także monitorują nastroje mieszkańców półwyspu.
Według "Mew" rosyjskie władze okupacyjne w oczekiwaniu na kontrofensywę Sił Zbrojnych Ukrainy nasilają represje wobec ludności cywilnej na Krymie.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski