PolitykaNieprawidłowości przy liczeniu głosów. Kto za nie odpowiada?

Nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Kto za nie odpowiada?

Wyniki wyborów parlamentarnych 2019. Politycy wydają się ich nie akceptować, chcą liczyć głosy jeszcze raz. Jeśli Sąd Najwyższy przyzna im rację, możliwe jest powtórzenie wyborów. Co więcej, za nadużycia przy obliczaniu głosów można pójść do więzienia.

Nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Kto za nie odpowiada?
Źródło zdjęć: © East News | Krzysztof Kaniewski/REPORTER
Anna Kozińska

Politycy Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości złożyli protesty do Sądu Najwyższego. PiS chce, by jeszcze raz policzono głosy w sześciu okręgach. Jeśli okaże się, że doszło do nieprawidłowości, niewykluczone jest powtórzenie wyborów. Czy poza tym możliwe są inne konsekwencje?

Za liczenie głosów (które według polityków mogło zostać źle przeprowadzone) odpowiadają obwodowe komisje wyborcze. Liczą one, w zależności od liczby mieszkańców w danym obwodzie, od 7 do 15 osób, czyli kilkaset tysięcy w całym kraju. Przewodniczący komisji otrzymują 500 zł, ich zastępcy - 400 zł, a członkowie - 350 zł diety.

Nad pracami obwodowych komisji wyborczych nadzór sprawują okręgowe komisje. Kiedy zapytaliśmy o możliwe konsekwencje nieprawidłowości policzenia głosów, PKW odesłała nas do SN, a Sąd z powrotem do Komisji. Odpowiedzi udzieliła nam natomiast Anna Godzwon, ekspertka od prawa wyborczego.

- Jeżeli ktokolwiek mógł wpłynąć na wynik wyborów - dostawiać krzyżyki albo dosypać puste karty, żeby było więcej głosów nieważnych - mogło to się zdarzyć tylko i wyłącznie na poziomie komisji obwodowych. Do okręgowych docierają już tylko protokoły z komisji obwodowych, one nie mają styczności z kartami do głosowania - podkreśla Godzwon.

Jak dodaje, konsekwencje mogłyby być wyciągane tylko na drodze karnej. - Gdyby doszło do popełnienia przestępstwa (z rozdziału 31 Kk) przez któregoś z członków komisji, które polegałoby na wypaczeniu woli wyborców, dostawieniu krzyżyków, wtedy groziłaby mu odpowiedzialność karna.

W Kodeksie karnym jest mowa o karze pozbawienia wolności do lat trzech.

Kto w związku z wyborami do Sejmu, do Senatu, wyborem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, wyborami do Parlamentu Europejskiego, wyborami organów samorządu terytorialnego lub referendum: 1) sporządza listę kandydujących lub głosujących, z pominięciem uprawnionych lub wpisaniem nieuprawnionych, 2) używa podstępu celem nieprawidłowego sporządzenia listy kandydujących lub głosujących, protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych, 3) niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia protokoły lub inne dokumenty wyborcze albo referendalne, 4) dopuszcza się nadużycia lub dopuszcza do nadużycia przy przyjmowaniu lub obliczaniu głosów, 5) odstępuje innej osobie przed zakończeniem głosowania niewykorzystaną kartę do głosowania lub pozyskuje od innej osoby w celu wykorzystania w głosowaniu niewykorzystaną kartę do głosowania, 6) dopuszcza się nadużycia w sporządzaniu list z podpisami obywateli zgłaszających kandydatów w wyborach lub inicjujących referendum - podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Kodeks karny, rozdział 3, artykuł 248

"O matematycznej pomyłce nie ma mowy"

Czy można źle policzyć głosy, podać w protokole inne dane? - Gdyby komisja popełniła jakąkolwiek matematyczną pomyłkę przy liczeniu (źle policzyła karty wydane i karty wyjęte z urny; nie będzie się zgadzać liczba kart nieważnych w podziale na karty puste i podwójne krzyżyki), to przy wprowadzaniu danych do protokołu system komputerowy to wyłapie - zwraca uwagę Godzwon.

Taka sytuacja blokuje całą wyborczą procedurę. - Jeżeli komisja takiego błędu nie poprawi, to nie może wydrukować protokołu, co oznacza, że nie może go powiesić na drzwiach lokalu komisji obwodowej (nie może powiesić ręcznie przygotowanego protokołu, tylko wydruk z systemu). A jak nie może powiesić, to nie może skończyć pracy. Przewodniczący nie może wtedy wziąć wydruku i pójść z nim do komisji wyższego szczebla, by go złożyć - zaznacza ekspertka.

Trwa weryfikowanie protestów wyborczych

Protesty wyborcze analizuje teraz Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Do środy rano wpłynęły 62 protesty wyborcze. Jak wygląda tryb postępowania z protestami wyborczymi?

Jak tłumaczył w Radiu Zet sędzia Michał Laskowski, rzecznik Sądu Najwyższego, najpierw każdy z nich oddzielnie rozpoznaje wyznaczonych trzech sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Po rozpatrzeniu protestu wydają oni postanowienia, które trafiają następnie pod obrady pełnego składu Izby. Dopiero na ich podstawie wydawana jest uchwała o stwierdzeniu ważności lub nieważności wyborów w całości lub w poszczególnych okręgach.

Jakie są szanse na to, że protesty zostaną uznane za zasadne? - Protesty PiS są mało konkretne. Głosów nieważnych wcale nie było wyjątkowo dużo, to była średnia polska. Niewielka różnica w ilości głosów nie jest podstawą, musi być jakiś konkret, żeby przyjąć protest do rozpoznania. (...) Nie chce przesądzać, ale takie protesty do tej pory nie były rozpoznawane. To musi być coś niezwykłego, żeby podważać wynik wyborów - mówił w Radiu Zet Laskowski.

Z kolei były szef PKW w rozmowie z WP ocenił, że nie wyobraża sobie ponownego liczenia głosów. Nie wyklucza z kolei zarządzenia powtórzenia wyborów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (719)