Protesty ws. wyborów do Senatu. PiS przyznaje się do błędu we wnioskach

Protesty ws. wyborów do Senatu. PiS przyznaje się do błędu we wnioskach

Protesty ws. wyborów do Senatu. PiS przyznaje się do błędu we wnioskach
Źródło zdjęć: © East News | Adam STASKIEWICZ
Michał Wróblewski
23.10.2019 12:51, aktualizacja: 23.10.2019 18:03

W sprawie protestów dotyczących wyborów do Senatu Prawo i Sprawiedliwość popełnia błędy, które całą "operację" stawiają w złym świetle. Ludzie z PiS odpowiedzialni za składanie skarg tłumaczą nam: błędy się zdarzają. Te wykorzystać może opozycja. Ale politycy PiS w rozmowie z WP przekonują, że "omyłki" nie wpłyną na ważność wniosków do Sądu Najwyższego.

Partia rządząca, wnioskując o ponowne przeliczenie głosów, odwołuje się do artykułów Kodeksu wyborczego, które odnoszą się nie do Senatu, a do... Sejmu.

Jedna ze skarg PiS oparta jest bowiem na naruszeniu przepisu dotyczącego głosowania na listy sejmowe – wynika z analizy uzasadnień przedstawionych przez ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego – Rzeczywiście, zaszła drobna pomyłka – przekazuje WP biuro prasowe PiS.

– Nie wpłynie to na zasadność złożonych protestów – przekonują nasi rozmówcy z PiS.

PiS: "Omyłka pisarska"

Niektórzy wskazują jednak na niewłaściwą podstawę prawną protestów PiS. "Protest dotyczący wyborów do Senatu, oparty o naruszenie przepisów ws. wyborów do Sejmu, jest jak próba odebrania prawa jazdy na samochód w oparciu o naruszenie przepisów dotyczących prawa jazdy na motocykl" – napisał w mediach społecznościowych Tomasz Skory, dziennikarz zajmujący się tematyką sądowniczą.

O co chodzi? Sprawdziliśmy.

Komitet Wyborczy PiS opiera swoje protesty ws. okręgów senackich na naruszeniu art. 227 Kodeksu wyborczego, mówiącego o sposobie zaznaczania swojego wyboru na kartach do głosowania.

Szkopuł w tym, że art. 227 Kodeksu dotyczy sposobu głosowania w wyborach do Sejmu. O sposobie zaznaczania wyboru kandydata do Senatu mówią zaś artykuły 268 i 269 Kodeksu wyborczego. To ewentualnie ten artykuł można byłoby naruszyć w wyborach do Senatu.

Wskazanie błędnej podstawy prawnej przez PiS, w opinii samych polityków tej partii, nie będzie miało wpływu na rozpoznanie protestów. Tyle że osłabia ich moc.

Sąd Najwyższy póki co nie chce wypowiadać się na ten temat – rzecznik SN sędzia Michał Laskowski wskazuje, że najpierw do protestów PiS muszą odnieść się Państwowa Komisja Wyborcza, Prokurator Generalny i właściwe komisje wyborcze.

Jak przekazuje pełnomocnik wyborczy PiS Krzysztof Sobolewski: "W proteście nie trzeba wskazywać numerów artykułów, tylko postawić zarzuty. Omyłka wkradła się rzeczywiście z art. 227, a nie 268. Jest to oczywista omyłka pisarska i nie ma ona znaczenia dla merytorycznej treści protestu, z którego wynika jasno, że oprotestowujemy wyniki do Senatu i procedurę z tym związaną".

Opozycja: PiS torpeduje wybory

Jak informowaliśmy w WP, pełnomocnik Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość złożył sześć protestów wyborczych ws. wyborów do Senatu. Dotyczą one okręgów nr 100 (Koszalin), nr 75 (Katowice), nr 12 (Toruń), nr 92 (Konin), nr 95 (Kalisz), nr 96 (Kalisz). PiS wnioskuje o ponowne przeliczenie głosów, podnosząc – jak przekazał w komunikacie Sąd Najwyższy – zarzut naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego, polegający na "niewłaściwym zakwalifikowaniu głosów jako nieważne, podczas gdy głosy te powinny zostać uznane za ważne".

Krótko mówiąc: PiS chce oględzin, porównania z protokołami, przeliczenia głosów i – co więcej – możliwości wypowiedzenia się przed sądem przez przedstawicieli PiS.

Kodeks wyborczy jasno mówi: "wnoszący protest powinien sformułować w nim zarzuty oraz przedstawić lub wskazać dowody, na których opiera swoje zarzuty".

Analitycy wskazują, że gdyby PiS miało faktyczne podstawy do składania protestów, powinno było to zrobić od razu po wyborach – przedstawiając opinii publicznej jasne i klarowne powody. Dziś wiadomo właściwie tylko tyle, że PiS uważa, iż głosy oddawane w wyborach senackich w wielu przypadkach miałyby być niesłusznie kwalifikowane jako nieważne. PiS wytypowało kilka okręgów, gdzie różnica głosów była najmniejsza. I w przypadku tych okręgów właśnie złożono protesty do Sądu Najwyższego.

Chodzi m.in. o dodatkowe krzyżyki na kartach wyborców, którzy głosowali na kandydatów PiS. Dwa krzyżyki przy nazwiskach różnych kandydatów powodują, że głos staje się nieważny. Wedle PiS dużo jest kart uznanych za nieważne właśnie z tego powodu. "Wiadomym jest, że, potencjalnie, powyższa przyczyna nieważności głosu jest najczęstszym i najprostszym sposobem ewentualnych naruszeń w kwalifikowaniu głosów jako ważnych lub nieważnych” – pisze we wniosku do SN pełnomocnik PiS Krzysztof Sobolewski.

Jak dodaje: "Niewątpliwe różnica w ilości głosów w całym okręgu jest na tyle znikoma, iż może uchodzić za pewien margines błędu, czy to w kwalifikowaniu głosów jako ważnych lub nieważnych, czy też błędów pisarskich w protokole, jak również zwykłych omyłek rachunkowych. Różnica głosów stanowi bowiem mniej niż ćwierć procenta wszystkich oddanych głosów w przedmiotowych wyborach" – napisał pełnomocnik.

Jak przekonuje Sobolewski – uwzględnienie wniosku "nie kłóci się żadnej mierze z procedurą wyborczą", "ma na celu wyłącznie zweryfikowanie i potwierdzenie poprawności ustalenia wyników głosowania".

– Oni nie mają prawa tego robić. Protest wyborczy można złożyć z powodu popełnienia przestępstwa lub naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego. Chęć ponownego przeliczenia głosów w okręgach, gdzie PiS przegrał, nie jest podstawą do złożenia protestu – kwitują te "zabiegi" politycy opozycji. Borys Budka mówi WP: – PiS kwestionuje liczenie głosów, a PO zgłasza swoje uwagi z powodu domniemanych naruszeń Kodeksu wyborczego. Nasze protesty są protestami o silnej argumentacji prawnej. A PiS po prostu torpeduje wybory.

Czekanie na Sąd

Krajowe Biuro Wyborcze poinformowało nas, że nie chce wypowiadać się ws. złożonych przez partie protestów. Odsyła do Sądu Najwyższego.

Zgodnie z procedurą, SN zwraca się do Państwowej Komisji Wyborczej o wyjaśnienia i materiały w sprawie protestów. Następnie PKW przygotowuje i przyjmuje stanowisko w sprawie zgłoszonych protestów.

Sąd Najwyższy rozpatruje protesty w składzie trzech sędziów w postępowaniu nieprocesowym i wydaje opinię w formie postanowienia w sprawie protestu. Może skierować rozpoznanie protestu na rozprawę. Po rozpoznaniu protestu wydaje opinię w sprawie zasadności zarzutów i ewentualnie ws. tego, czy miały wpływ na wynik wyborów. Po rozpoznaniu wszystkich protestów – na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz opinii w sprawie protestów – SN w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyborów. Rozstrzygnięcie musi zapaść nie później niż w 90. dniu po dniu wyborów.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (793)
Zobacz także