Wybory do Senatu. Są kolejne wnioski PiS do Sądu Najwyższego. Jarosław Kaczyński idzie na całość
PiS chce ponownego przeliczenia głosów w sześciu okręgach senackich. W tej sprawie partia rządząca złożyła cztery kolejne wnioski do Sądu Najwyższego, który rozstrzyga o ważności wyborów. Skargi PiS w ramach wyborczych protestów dotyczą już nie tylko okręgów nr 75 i 100, ale też okręgów nr 12, 92, 95 i 96.
To taktyczny manewr obliczony na wywołanie chaosu – słychać w kuluarach. PiS bowiem Senat przegrało. – Jeśli sąd pozbawi mandatów senatorów opozycji i dostaniemy je my, będzie "wojna" – mówi jeden z polityków partii Jarosława Kaczyńskiego. Inni zapewniają: to normalna procedura. – Z prawa do skargi mógł skorzystać każdy komitet wyborczy – podkreślają politycy PiS.
– Wiemy, po co była reforma w Sądzie Najwyższym – przekonuje z kolei w rozmowie z WP Cezary Tomczyk (PO). – PiS chciał zmienić SN tak, by protesty wyborcze czy sprawy dotyczące wyborów były rozstrzygane na korzyść władzy.
Nasz rozmówca dodaje: – Jeśli się okaże, że PiS przy pomocy Sądu Najwyższego będzie chciało zmienić wyniki wyborów parlamentarnych, to będziemy mieli koniec demokracji w Polsce.
Wybory do Senatu. "Targi idą ciężko"
Partia rządząca – jak poinformowała PAP w poniedziałek po południu – chce jeszcze raz liczyć głosy m.in. w okręgu numer 75, gdzie wygrała kandydatka Lewicy Gabriela Morawska-Stanecka. Zdobyła ponad 64 tysiące głosów. Jej konkurent z PiS – senator poprzedniej kadencji Czesław Ryszka – zdobył prawie 62 tysiące głosów. Kolejny okręg (nr 100), gdzie PiS chce powtórnego przeliczenia głosów, to Koszalin, gdzie kandydat niezależny Stanisław Gawłowski – z cichym poparciem Koalicji Obywatelskiej – wygrał z kontrkandydatem z ugrupowania Kaczyńskiego zaledwie 360 głosami.
Informacje o kolejnych wnioskach PiS dotarły do nas w poniedziałek wieczorem. Skargi partii rządzącej w ramach wyborczych protestów dotyczą okręgów nr 12 (Grudziądz), 92 (Konin), 95 i 96 (Kalisz).
Jak można usłyszeć w sejmowych kuluarach, to taktyczny ruch PiS, mający na celu wywołanie zamieszania wokół izby wyższej, w której dziś – nieoczekiwanie – PiS ma mniejszość (48 na 100 senatorów). – "Targi" idą ciężko – przyznaje jeden z polityków partii rządzącej. – Centrala już wie, że nie da się ściągnąć żadnego senatora-elekta opozycji na naszą stronę – dodaje.
Z naszych rozmów wynika, że PiS pogodziło się z tym, że do żadnych transferów w Senacie na linii opozycja-PiS nie dojdzie. – A na pewno nie w najbliższym czasie – wieszczą nasi rozmówcy.
Dlatego postawiono na "chaos". Mimo że czołowi politycy PiS zapewniają, że nie ma we wnioskach do Sądu Najwyższego nic dziwnego. – Przeanalizowaliśmy wyniki senackie i w kilku okręgach ta analiza wykazała, że są anomalie polegające na dużo wyższej niż w innych okręgach liczbie głosów nieważnych, takie, które przewyższały różnice głosów między kandydatami – powiedział w poniedziałek zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel w rozmowie z dziennikarzami.
Jak podkreślił poseł-elekt podczas briefingu: – Nie negujemy wyników wyborów. Jeżeli wszystko jest w absolutnym porządku, to zostanie to potwierdzone przez Sąd Najwyższy. Chyba lepiej, żeby ci senatorowie mieli mocny mandat, a nie kwestionowany przez kogoś przez najbliższe cztery lata – stwierdził wicerzecznik PiS.
Wyniki wyborów. "Nieudane łowy"
Co na to sami zainteresowani? Stanisław Gawłowski przekazał WP, że PiS postanowiło wrócić do hasła: "nieważne jak głosują, ważne kto liczy głosy". – Nie zgadzają im się liczby, nie idą "łowy", więc próbują manipulować wyborami. To jest skandal – mówi były sekretarz generalny PO, dziś senator-elekt.
Jak dodaje: – PiS złożyło kolejne cztery wnioski do SN, bo wiedzieli, że z moim okręgiem "przegrzali". Chcieli to rozwodnić.
Jego kolega Michał Kamiński (również senator-elekt) mówi nam w Sejmie, że "w Polsce rozpoczęła się procedura niszczenia wyborów". – Robią to nie poprzez obrzydliwe propozycje korupcyjne dla senatorów, a poprzez próby zakwestionowania mandatu od wyborców metodami administracyjnymi. Mają to robić ludzie, których w tym celu powołał w Sądzie Najwyższym obecny układ władzy – uważa polityk PSL (niegdyś w PiS i PO). Jak dodaje: – To jest koniec demokracji.
Protesty ze strony PiS do SN wpłynęły w piątek, kolejne cztery w poniedziałek. Rozpatrzy je Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego w trzyosobowym składzie. Sąd Najwyższy ma 90 dni od daty wyborów na rozpoznanie protestów i wydanie uchwały o ważności wyborów.
– Czekamy na rozstrzygnięcie i nie nam debatować i dywagować o tym, jakie to będzie rozstrzygnięcie. Nie nam wchodzić w kompetencje SN. Czekamy na to rozstrzygnięcie. Mieliśmy takie prawo i skorzystaliśmy z tego – powiedział pełnomocnik wyborczy PiS Krzysztof Sobolewski w poniedziałek wieczorem.
Wszystkie komitety startujące w wyborach mają 7 dni od daty oficjalnego ogłoszenia wyników wyborów na złożenie protestów wyborczych.
Michał Wróblewski
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl