Niemcy chcą wydalić niedoszłych azylantów. Polska też będzie miała problem
Niemcy przyspieszą deportację niechcianych imigrantów. Wydalani będą azylanci łamiący prawo i ludzie, których wnioski odrzucono. Wśród nich znajdzie się wielu Czeczenów. Trafią do Polski.
Zaostrzenie przepisów ułatwiające deportację azylantów, którzy złamali prawo, bądź ich wnioski zostały odrzucone zapowiedział minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer w wywiadzie dla dziennika "Bild". Ostrą wypowiedź ministra sprowokowały wydarzenia w bawarskim miasteczku Amberg.
Czterech pijanych nastolatków z Syrii, Afganistanu i Iranu 29 grudnia zaczepiało i atakowało przechodniów. Dwanaście osób zostało lekko poszkodowanych. Sprawcy zostali zatrzymani i czekają na rozprawę.
Koniec z wyrozumiałością
Minister Seehofer, który stoi na czele bawarskiej CSU, już kilka tygodni wcześniej zapowiadał zmianę przepisów. Równocześnie Niemcy rozważają wznowienie deportacji uchodźców z Syrii, którzy weszli w konflikt z prawem. Z końcem 2018 r. wygasło porozumienie wszystkich landów, aby na rok całkowicie powstrzymać się od odsyłania Syryjczyków do kraju.
Rządy Bawarii i Saksonii już wcześniej chciały wznowić deportację twierdząc, że sytuacja w Syrii na tyle się uspokoiła, aby uchodźcy niechciani w Niemczech mogli bezpiecznie wrócić do swojej ojczyzny. Zmiany przepisów mocno uderzą w Czeczenów, którzy do Niemiec dostali się przez Polskę.
Decyzje podjęte na poziomie ONZ spowodowały, że wszyscy obywatele Syrii uciekający przed wojną domową mają prawo ubiegać się o schronienie za granicą. Z kolei w przypadku Czeczenów, każdy wniosek jest rozpatrywany indywidualnie, a azylant musi udowodnić, że zbiegł przed grożącymi mu prześladowaniami.
Z tego powodu od lat spada liczba Czeczenów, którym Niemcy udzielają azylu. Obecnie mniej niż co dziesiąty wniosek jest rozpatrywany pozytywnie. Uchodźcy, którym odmówiono ochrony lub wnioskodawcy, którzy złamali prawo, mają być wydaleni za granicę. Zgodnie z obowiązującą w Unii Europejskiej konwencją dublińską niedoszli azylanci są wydalani do pierwszego kraju Wspólnoty, do którego wjechali.
Czeczeni boją się Polski
Niewielu Czeczenów przyleciało bezpośrednio do Niemiec. W większości uciekinierzy z kaukaskiej republiki najpierw trafili do Polski, gdzie zostali zarejestrowani i złożyli pierwsze wnioski azylowe. Z Polski ludzie ci bez przeszkód, pojechali dalej na Zachód i po kolejnych 6 miesiącach wystąpili o azyl w Niemczech. Dlatego teraz Niemcy odstawiać ich będą za Odrę.
Czeczeni, którym grozi deportacja z Niemiec obawiają się Polski, gdzie szanse na uzyskanie azylu są minimalne. Boją się, że grozi im los Azmata Bajdujewa odesłanego z Warszawy do Moskwy i dalej do Groznego. Mężczyzna podejrzewany o związki z islamistami został następnie uprowadzony – najprawdopodobniej przez ludzi prezydenta Ramzana Kadyrowa.
Według planów ministra Seehofera, rząd federalny będzie rezerwował miejsca w samolotach dla deportowanych azylantów bez podawania nazwiska wydalanego człowieka. Dzięki temu miejsce nie przepadanie, nawet jeżeli pierwotny pasażer ucieknie i będzie się ukrywał.
Rząd chce też wprowadzić obowiązek meldowania się na noc mieszkańców ośrodków dla azylantów czy potwierdzenia otrzymania pocztowego nakazu deportacyjnego. Dzięki temu pozamykane zostaną luki w systemie azylowym i ograniczona opieszałość władz, która obecnie pozwala nielegalnym imigrantom czy niedoszłym azylantom całe lata żyć w Niemczech pomimo braku prawa pobytu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl