Nie trzeba jechać nad morze. "Paragon grozy" z Nysy
"Nie trzeba jechać nad Bałtyk, żeby zapłacić drogo" - napisał do nas pan Waldemar, który w jednej z restauracji przy Jeziorze Nyskim zapłacił aż 262 zł za obiad dla trzech osób.
27.06.2022 | aktual.: 27.06.2022 22:47
Wakacje 2022 zainaugurowane, a wraz z nimi nadciągnęły "paragony grozy", które stały się wręcz symbolem wypoczynku w Polsce. Tegoroczne wyjazdy mogą być dla Polaków szokujące, bo powszechna inflacja doprowadziła do wzrostu cen w turystycznych miejscowościach.
O ile "paragony grozy" zwykle kojarzą się z wypoczynkiem nad Bałtykiem - w końcu najwięcej Polaków w okresie letnim wybiera właśnie wyjazd nad morze - o tyle wiadomość pana Waldemara wysłana do nas poprzez platformę #dziejesię jest dowodem na to, że drożyzna czai się wszędzie.
Nie trzeba jechać nad morze. "Paragon grozy" z Nysy
Pan Waldemar w ubiegły weekend wybrał się na wypoczynek nad Jeziorem Nyskim. Po wizycie w jednym z lokali doszedł do wniosku, że "nie trzeba jechać nad Bałtyk, żeby zapłacić drogo". Jak ocenił, obiad dla trzech osób został "trochę dziwnie policzony".
"Trzy porcje ryby, trzy surówki, trzy porcje frytek, jedna zupka. Dwa półlitrowe piwa lane i napój dla kierowcy, czyli mnie" - przekazał czytelnik Wirtualnej Polski.
Na otrzymanym paragonie możemy jednak dostrzec jedną porcję ryby, surówki i frytek. Również piwo zostało policzone pojedynczo. Najważniejsza w tym wszystkim jest jednak kwota końcowa. Pan Waldemar zapłacił aż 262 złote!
Jak podkreślił nasz czytelnik, lokal mieścił się na przedmieściach Nysy, niedaleko wejścia na ośrodek i plażę nad Jeziorem Nyskim. W upalne dni wypoczywa tam mnóstwo ludzi, ale przy obecnych cenach część z nich może zrezygnować z zakupu posiłku.
W ubiegły weekend otrzymaliśmy też "paragon grozy" ze Świnoujścia, gdzie pan Krzysztof zapłacił za gofra z dodatkami 35 zł. Z kolei w Międzyzdrojach mały kawałek dorsza kosztował jednego z naszych czytelników aż 39 zł. Za kilogram popularnej ryby trzeba byłoby zatem zapłacić aż 99 zł.
Czytaj także: