Prokuratura wciąż bada sprawę ochrony Antoniego Macierewicza przez Żandarmerię Wojskową

Po odwołaniu Antoniego Macierewicza ze stanowiska ministra obrony narodowej w styczniu 2018 roku, polityk – już jako poseł Prawa i Sprawiedliwości – przez kolejne pięć lat korzystał z ochrony Żandarmerii Wojskowej.

Do grudnia 2023 roku miał do dyspozycji służbową limuzynę z uzbrojonym kierowcą, a także osobistego ochroniarza. Według ustaleń resortu obrony, samochód w tym czasie przejechał ponad 378 tysięcy kilometrów, zużywając 46 tysięcy litrów paliwa o łącznym koszcie około 230 tysięcy złotych. Po doliczeniu wynagrodzeń żołnierzy, koszt całej operacji mógł sięgnąć kilku milionów złotych - podaje "Rz".

Decyzję o przyznaniu ochrony podpisał 1 lutego 2018 roku ówczesny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Jak ujawnił wiceminister Cezary Tomczyk (KO), to sam Macierewicz wystąpił z wnioskiem o ochronę "w celu zapewnienia bezpieczeństwa osobistego" po odejściu z resortu.

Choć PiS utrzymywał, że decyzja miała podstawy prawne, kontrowersje budzi fakt, że rozporządzenie, na które się powoływano, zostało wydane dopiero dziesięć miesięcy po przyznaniu ochrony.

Żandarmeria Wojskowa w odpowiedzi dla "Rzeczpospolitej" stwierdziła, że działała zgodnie z obowiązującymi przepisami, a ochrona była realizowana na podstawie rozporządzenia z 28 grudnia 2018 roku dotyczącego osób objętych ochroną ŻW.

Ministerstwo Obrony Narodowej podkreśla jednak, że obecnie nie ma podstaw do żądania zwrotu pieniędzy.

Podstawa do żądania naprawienia szkody powstanie dopiero po ustaleniach prokuratora prowadzącego postępowanie o przekroczeniu uprawnień przez byłego ministra obrony – przekazał resort w odpowiedzi na pytania dziennika.

Według informacji podanej przez rzecznika Prokuratury Krajowej Przemysława Nowaka, śledztwo wciąż jest w toku. Nikomu nie przedstawiono zarzutów.

Antoni Macierewicz jest obecnie posłem. W ubiegłym roku stracił prawo jazdy po serii wykroczeń drogowych ujawnionych przez media.

źródło: Rzeczpospolita