Nawrocki patronem "paktu senackiego" PiS i Konfederacji? Sprzeczne sygnały i głos z Pałacu
Otoczenie prezydenta dystansuje się od twierdzeń Sławomira Mentzena, jakoby to Karol Nawrocki powinien wziąć na siebie odpowiedzialność za pomoc w tworzeniu "paktu senackiego" PiS i Konfederacji przed wyborami parlamentarnymi. - Mentzen mówi o wykluczeniu z tego sojuszu Jarosława Kaczyńskiego, a to z automatu przekreśla sens rozmowy na ten temat - słyszymy w otoczeniu głowy państwa.
Po tym, jak w Wirtualnej Polsce ujawniliśmy plan części ważnych polityków PiS, by stworzyć z Konfederacją w 2027 r. prawicowy "pakt senacki" i "odbić" Senat koalicji rządzącej w kolejnych wyborach parlamentarnych, temat nie schodzi z medialnej agendy. Odnoszą się do niego kolejni politycy - zarówno PiS, jak i Konfederacji.
O pomyśle stworzenia "paktu" ciepło wyrażają się politycy formacji Jarosława Kaczyńskiego. Zarówno ci z młodszego pokolenia partii - jak Tobiasz Bocheński czy Janusz Cieszyński - jak i nieco starszego, jak Przemysław Czarnek czy Jacek Sasin.
Wszyscy jednak oczekują jednego: że Sławomir Mentzen, który od kilku tygodni mocno krytykuje prezesa PiS, przeprosi go i "wykaże się większą pokorą" i "dojrzałością". Ten o przeprosinach nie chce słyszeć i co rusz przekonuje, że to nie on, a Jarosław Kaczyński jest problemem. I największą przeszkodą w stworzeniu potencjalnego porozumienia przedwyborczego.
W Radiu Zet Mentzen - pytany o doniesienia WP - przyznał, że "z Jarosławem Kaczyńskim dogadywać się nie zamierza, bo to nie jest człowiek, który dotrzymuje umów, i z którym warto rozmawiać". Nie wycofał się ze swoich ocen, że Kaczyński to "polityczny gangster", który "niszczy" swoich kolejnych koalicjantów.
Pytany o te słowa prezes PiS na konferencji prasowej uznał - mówiąc o Mentzenie - że "jeżeli ktoś cierpi na jakieś niedostatki, powinien najpierw się doprowadzić do dobrego stanu i dopiero przejść do polityki". Stwierdził przy tym, że obecność Mentzena w polityce jest "nieporozumieniem". A to już ubodło jednego z liderów Konfederacji.
- Jarosław Kaczyński bez przerwy powtarza, że nie chce z nami rozmawiać, że nie będzie żadnej koalicji z nami, obraża nas, kłamie na nasz temat, więc nie wydaje mi się, żebym chciał rozmawiać na temat paktu senackiego z Kaczyńskim - powiedział Mentzen.
Prezes PiS się odwinął. - Łączenie tego rodzaju propozycji z obraźliwymi występami pokazuje tylko jedną rzecz - że obecność pana Mentzena w polityce jest jednak nieporozumieniem - oświadczył.
Ale "pakt senacki" wciąż jest aktualnym pomysłem. Tyle że… obwarowanym pewnymi warunkami.
Do gry - zdaniem Mentzena - musiałby wejść prezydent. - Gdyby Karol Nawrocki był gospodarzem paktu senackiego, szerokich sił prawicowych, byłoby to bardzo ciekawe rozwiązanie - powiedział w Radiu Zet.
Co na to Pałac Prezydencki?
- To miłe, jeżeli politycy różnych stron widzą w prezydencie Nawrockim człowieka, który łączy, a nie dzieli. Do wyborów parlamentarnych jednak są dwa lata, więc mówienie dziś o tym, że pan prezydent miałby być "patronem" czy "gospodarzem" sojuszu, który jeszcze nawet nie powstał, jest nieco chybione - mówi dyplomatycznie jeden z prezydenckich ministrów. Inny dodaje bardziej dosadnie - że "wciąganie" głowy państwa w partyjne rozgrywki na prawicy jest nie na miejscu. - Zwłaszcza jeśli robi to Mentzen, który obraża prezesa Kaczyńskiego na każdym kroku - mówi nam człowiek z otoczenia Karola Nawrockiego.
Co ciekawe, również niektórzy politycy PiS dystansują się od scenariusza, wedle którego to prezydent miałby patronować "paktowi senackiemu". - Prezydent ma obowiązki prezydenta, a do nich na pewno nie należy tworzenie większości parlamentarnej. Od tego są partyjni liderzy. A liderem prawicy pozostaje Jarosław Kaczyński - przekonuje Wirtualną Polskę polityk z władz PiS.
Tym samym daje do zrozumienia, że to prezes, a nie prezydent, wciąż jest głównym rozgrywającym na polskiej scenie politycznej po jej prawej stronie. - To muszą być uzgodnienia między liderami partyjnymi. Pan prezydent liderów partyjnych nie zastąpi - przyznał w radiowej "Jedynce" poseł Jacek Sasin.
W PiS można też usłyszeć, że sojusz z Konfederacją w przyszłych wyborach (a właściwie po nich) jest możliwy, ale bez Mentzena. Bo tak jak pisaliśmy w WP, Kaczyński nie wyobraża dziś sobie współpracy z liderem Nowej Nadziei. - Chodzi tylko o Sławka. Z resztą sobie poradzimy - uśmiecha się jeden z polityków PiS.
Nie tak dosłownie - ale jednak - przyznają to oficjalnie niektórzy politycy PiS. - Dzisiaj mamy ewidentny problem Sławomira Mentzena, który nie myśli w ogóle o możliwości budowania rządów dla Polski, tylko mu tam gdzieś ten Jarosław Kaczyński przeszkadza - stwierdził Przemysław Czarnek w Polsat News. I kolejny raz wezwał Mentzena, by przeprosił.
Na Konfederacji nie robi to większego wrażenia. - Powiedzmy sobie szczerze, jak ktoś jest na musiku i ktoś nie ma z kim rządzić, to nie jest to Konfederacja, tylko Prawo i Sprawiedliwość - powiedział Wirtualnej Polsce poseł Przemysław Wipler.
Nie potwierdza jednak, że toczą się kuluarowe rozmowy o ewentualnej współpracy na wybory parlamentarne w 2027 roku między oboma partiami. Taką formą współpracy właśnie miałby być prawicowy pakt senacki, zgodnie z którym PiS i Konfederacja wystawiłyby w części okręgów wyborczych do Senatu wspólnych kandydatów. Tak, by uniknąć wzajemnej rywalizacji, która ułatwiłaby zdobycie mandatu senackiego kandydatowi "Koalicji 15 października".
- Są u nas zwolennicy takiego pomysłu, bo mimo że rząd Tuska traci poparcie, to Konfederacja rośnie. I to jej kandydaci mogą pokonać kandydatów PiS w wyborach do Senatu. Zatem lepiej się dogadać, niż wzajemnie wyniszczać - twierdzi jeden z posłów PiS.
Kolejny mówi podobnie: - Mimo że rząd Tuska słabnie, to my po kolejnych wyborach możemy mieć mniej senatorów, bo Konfederacja zyskała na sile. I trzeba będzie się dogadać.
Dla Kaczyńskiego Mentzen pozostanie jednak przeciwnikiem politycznym. Dlatego pomysłem alternatywnym jest próba rozbicia Konfederacji i ewentualnie stworzenie sojuszu z częścią tej formacji - bez Mentzena.
Są jednak i tacy w PiS, którzy są gotowi Mentzenowi "dać jeszcze szansę". To wspomniany poseł Czarnek. - Jeśli przeprosi i pójdzie po rozum do głowy - powiedział były minister edukacji w Radiu Plus.
Co na to ludzie Mentzena? - Sławomir Mentzen za mówienie prawdy przepraszać nie musi - ucina Przemysław Wipler.
Wojna polityczna rozkręca się
Jarosław Kaczyński zakazał nawet swoim politykom spotykania się z politykami "Konfy" na mniej formalnych spotkaniach.
W połowie września lider PiS wprost stwierdził, że wiązanie Prawa i Sprawiedliwości z Nową Nadzieją, której szefem jest Sławomir Mentzen, jest "kompletnym nieporozumieniem". - My jesteśmy po przeciwnych stronach barykady - podkreślał Jarosław Kaczyński.
Na innych spotkaniach w sierpnia i wrześniu przekonywał, że realizacja programu Konfederacji to droga do zniszczenia państwa i rozbicia społeczeństwa. - Konfederacja głosi coś takiego, co by doprowadziło do tego, że Polska by się natychmiast rozpadła, gdyby próbować to zrealizować - powiedział Kaczyński w Krakowie.
I wymieniał: "płatna służba zdrowia", "płatna oświata", "totalna prywatyzacja". - Jeżeli ktoś wymyśliłby, jak zlikwidować państwo polskie, to właśnie tą drogą - przekonywał.
Kaczyński nazwał ostatnio Mentzena "politycznym dzieciakiem". Podważa publicznie jego kompetencje, drwi z jego doświadczenia, a także przestrzega polityków PiS przed mówieniem o potencjalnym sojuszu z liderem Nowej Nadziei.
Co na to Konfederacja? - Widzimy wyraźnie, że po okresie prób "przytulania" Konfederacji przez PiS, które umiarkowanie tej partii wyszły, Jarosław Kaczyński wybrał "powrót do starego" - czyli niszczenie wszystkiego, co jest na prawo od PiS. To jest metoda, którą Kaczyński stosuje od dekad: niszczenie prawicowej konkurencji - powiedział Wirtualnej Polsce poseł Konfederacji Michał Wawer.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski