"Na razie płynę sama na swojej łódeczce". Hanna Gill-Piątek dla Wirtualnej Polski
- Będę posłanką niezrzeszoną - mówi w pierwszej rozmowie z mediami po odejściu z Polski 2050 Szymona Hołowni posłanka Hanna Gill-Piątek. Parlamentarzystka nie wyklucza, że rozpocznie współpracę z Koalicją Obywatelską. Zaznacza jednak, że żadna propozycja ze strony KO nie została złożona. - Dziś koledzy z Polski 2050 roznoszą takie plotki po mediach. Może sami tęsknią do Platformy, bo ciągle tylko zajmują się Donaldem Tuskiem? - mówi nam Gill-Piątek.
Hanna Gill-Piątek dostała się do Sejmu w 2019 r. jako przedstawicielka Wiosny Roberta Biedronia. Startując z listy SLD w okręgu łódzkim, otrzymała 14 442 głosy. We wrześniu 2020 roku złożyła rezygnację z członkostwa w klubie parlamentarnym Lewicy i w partii Wiosna. Dołączyła po tym do formacji Szymona Hołowni. W listopadzie 2020 została wiceprzewodniczącą Polski 2050 i przewodniczącą koła parlamentarnego tej partii. 8 lutego 2023 ogłosiła rezygnację z członkostwa w ugrupowaniu Polska 2050.
Michał Wróblewski, Wirtualna Polska: Dlaczego odeszła Pani z Polski 2050 Szymona Hołowni?
Hanna GIll-Piątek, posłanka niezrzeszona: Po 2,5 roku wspólnej pracy nasze drogi się rozeszły. Wiele razem osiągnęliśmy, cieszę się z tego, co udało się zbudować. Zostawiam tam duży kawałek siebie i będę kibicować w przyszłości. Ale nie widzę się w ścisłej współpracy wyłącznie z PSL. Po prostu nie mieszczę się w tym projekcie, co nie znaczy, że źle mu życzę. Przeciwnie. Trzymam kciuki za Szymona, ma prawo do swoich wyborów i ja te wybory szanuję.
Co jest złego w PSL?
Nie oceniam źle pracy polityków tej partii. Chodzi o poglądy. Blok ludowo-konserwatywny, który tworzy się po prawej stronie i zapewne stworzy listy wyborcze, nie jest miejscem, w którym mogłabym realizować obietnice złożone swoim wyborcom. Wiem też, że politycy PSL uważali, że jestem obciążeniem i moje progresywne poglądy są przeszkodą w drodze do ewentualnej współpracy. Poseł Marek Sawicki po moim odejściu z Polski 2050 podsumował to pięknie: "Baba z wozu, koniom lżej".
Gdzie będzie Pani realizować swoje obietnice?
To nie jest opowieść o przesiadaniu się z jednej do innej partii, tylko o szerszym obrazie. Dla mnie najważniejsze jest to, co wydarzy się po wyborach i jak ma wyglądać Polska po Kaczyńskim. Istnieje duże ryzyko, że jeśli opozycja pójdzie do wyborów zbyt rozdrobniona i nawet wygra, to PiS po raz trzeci będzie rządził. Wtedy to Kaczyńskiemu prezydent Andrzej Duda powierzy misję tworzenia rządu, a ten ma sposoby, żeby wyjmować łyżeczką co słabsze wisienki z opozycyjnego tortu. Już to zresztą widzieliśmy w tej kadencji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jedyne zagrożenie dla PiS". Były polityk partii rządzącej mówi wprost
Dołączy Pani do Koalicji Obywatelskiej?
Decyzja o odejściu z Polski 2050 była dla mnie niezwykle trudna. Także w wymiarze osobistym. Proszę dać mi czas na refleksję, dzięki której będę mogła konkretnie odpowiedzieć na pytanie dotyczące wyboru mojej dalszej drogi. Dziś jest ostatnia chwila, żebyśmy przekroczyli partyjne podziały i pomyśleli o tym, w jakiej konfiguracji iść do wyborów, tak, żeby mieć pewność, że nie skażemy Polaków na trzecią kadencję PiS. Tylko jak najsilniejszy blok opozycyjny - nawet bez Lewicy - może zablokować Kaczyńskiemu drogę do utrzymania władzy. A tylko tak będzie można zrealizować "wspólną listę spraw do załatwienia", o której mówi Szymon Hołownia.
Rozumiem. Czyli powrót do klubu Lewicy Pani wyklucza, ale nie wyklucza Pani dołączenia do Koalicji Obywatelskiej.
Będę posłanką niezrzeszoną. Gdy odeszłam z klubu Lewicy, mogłam realizować swoje projekty i być aktywną parlamentarzystką. Pisałam interpelacje, podejmowałam interwencje, naprawiłam kilka spraw. I nadal zamierzam to robić. Nie jestem też "przyspawana" do politycznych stołków, mogę zajmować się pracą poza parlamentem - publicystyką, rozwojem samorządów, pomagać miastom w rewitalizacji. Mam wrażenie, że byłam w tym dobra. Polityka to nie jest mój jedyny zawód, do którego jestem przywiązana.
Nie myślała Pani, żeby rozpocząć współpracę z najsilniejszą partią opozycyjną?
Jeszcze za wcześnie na snucie spekulacji. Co się wydarzy, czas pokaże. Teraz nie muszę być przyporządkowana do żadnej partii. W najbliższym czasie skoncentruję się na bieżących pracach sejmowych, prowadzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Miast pod moim kierownictwem i pisaniu pracy dyplomowej o specustawie mieszkaniowej.
Gdyby otrzymała Pani propozycję dołączenia do KO i otrzymania miejsca na liście wyborczej, skorzystałaby Pani?
Teraz płynę sama na mojej łódeczce. Oczywiście ta łódka płynie w tym samym kierunku, co wielkie frachtowce opozycji. Będę obserwować sytuację. Wszystkie ścieżki są otwarte.
Zapytam inaczej: czy KO złożyła już Pani propozycję? Donald Tusk zadzwonił z zaproszeniem?
Widzę, że dziś koledzy z Polski 2050 roznoszą takie plotki po mediach. Może sami tęsknią do Platformy, bo ciągle tylko zajmują się Donaldem Tuskiem? Proszę mnie już tym tematem nie męczyć. Skupmy się na tym, jak wygrać wybory i co będzie po nich.
Odpowiedzi na te pytania należą się wyborcom. Kandydowała Pani do Sejmu z list Lewicy, później dołączyła Pani do Polski 2050, a teraz odchodzi i mówi o potrzebie stworzenia jak najsilniejszego bloku przeciwko PiS. Stworzenia takiego bloku chce Koalicja Obywatelska.
Polityka to odpowiedzialność i są pewne momenty, kiedy mimo wszystko trzeba dokonywać trudnych wyborów bez względu na cenę i opinię innych. Teraz jest taki właśnie moment. Nie ukrywam, że chciałam współpracy Polski 2050 z całą opozycją demokratyczną, w tym z Koalicją Obywatelską. Stanowczo nie zgadzałam się z opiniami, że bylibyśmy w takim projekcie "drugą Nowoczesną", bo tak samo można powiedzieć, że teraz z PSL będziemy "drugim Kukizem". Da się to zrobić na partnerskich zasadach, widziałam taki proces przy tworzeniu wspólnej listy Lewicy przed wyborami w 2019 z trzech różnych partii.
21 stycznia została Pani wybrana do zarządu partii Polska 2050. Dwa tygodnie później zdecydowała Pani o odejściu. Wiele osób jest zdziwionych.
Ostateczną decyzję podjęłam w środę 8 lutego. Samodzielnie. Trochę mnie śmieszy, że na siłę szuka się tu jakichś tajemniczych sprawców. Adam Bielan już ogłosił, że "Tusk rozpoczął proces anihilacji Hołowni". To pokazuje, jak małą podmiotowość w polskiej polityce przypisuje się kobietom.
Czy o swojej decyzji uprzedzała Pani polityczki i polityków Polski 2050, na czele z Szymonem Hołownią?
Nie było żadnych rozmów osobistych, ale decyzje o kierunku partii zostały podjęte w wewnętrznej i od razu dodam - kulturalnej dyskusji, a moja była ich wynikiem. Wcześniej wielokrotnie sygnalizowałam w rozmowach ze swoimi koleżankami i kolegami, że nie podoba mi się rozdrabnianie opozycji. Uważałam, że należy rozmawiać wspólnie ze wszystkimi: KO, Lewicą i PSL. To się nie udało. Nikt nie powinien być zatem zaskoczony moją decyzją.
Opozycję podzieliła ustawa o Sądzie Najwyższym?
Muszę przyznać, że cała ta sytuacja spowodowała, że ręce mi opadły.
Dlaczego?
Nie mamy pieniędzy z UE z powodu łamania praworządności przez PiS. Kaczyński postanowił więc zastawić na opozycję pułapkę i zaproponować nową ustawę sądową, która zawiera wadę praworządnościową. A my nie chcieliśmy stawiać się przed dylematem: pieniądze czy praworządność. Powinniśmy wspólnie pokazać Kaczyńskiemu środkowy palec. To się nie udało.
Zaprzeczyła Pani informacjom Interii, jakoby był konflikt między Panią a Szymonem Hołownią. Lider Polski 2050 miał zarzucić, że Pani "wychodzi przed szereg" i brakuje Pani kompetencji. W Polsat News twierdziła Pani, że to "próba wbicia klina" między was. Okazało się jednak, że coś było na rzeczy.
To nieprawda. Szymon zapewnił, że nic takiego nie powiedział, a robi się z tego magiel. To po pierwsze. Po drugie, swoich decyzji nie podejmuję impulsywnie, a tym bardziej pod wpływem jakichś medialnych spekulacji. To efekt dłuższej obserwacji. Do tak poważnych decyzji się dojrzewa.
Zmieniała Pani swoją drogę kilka razy w tej kadencji. Lewica, Polska 2050, przed Panią być może kolejna formacja. Nie odbiera to Pani wiarygodności? Nie boi się Pani, że część wyborców się od Pani odwróci?
Wyborcy ocenią moją pracę, postawę i moje argumenty. Tak naprawdę ja tu jestem najmniej ważna. Najważniejsze jest pokonanie w wyborach Jarosława Kaczyńskiego oraz jaki mamy pomysł na naprawienie Polski po pisowskim tsunami. I sprawy, które udało mi się załatwić w Sejmie dla tych, którzy obdarzyli mnie zaufaniem. Ale też te, które jeszcze czekają na załatwienie.
Rozmawiał Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski