Mur na granicy. Polska chce połowy pieniędzy na budowę z UE
Ponad 1,6 mld złotych ma kosztować wzniesienie zapory na polsko-białoruskiej granicy. Jak zapowiedział wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, rząd chce uzyskać unijne dofinansowanie, które mogłoby pokryć więcej niż połowę tej kwoty.
- Wnioskujemy o ponad 200 mln euro z unijnego funduszu, żeby uzyskać dofinansowanie na budowę zapory na granicy z Białorusią i sprzęt specjalny dla naszych funkcjonariuszy - przekazał Wąsik.
Dokładnie chodzi o kwotę około 218 mln euro. Oznacza to, że rząd chce otrzymać ponad połowę środków na budowę zapory z UE. Miałyby one pochodzić z Funduszu Zintegrowanego Zarządzania Granicami.
Dodatkowo, polski rząd chciałby sfinansowania pobytu zwiększonej liczby migrantów w ośrodkach w Polsce. W związku z tym zdecydował się o wystąpienie o 10,5 mln euro z Funduszu Azylu, Migracji i Integracji (FAMI).
Zobacz też: Burza po wywiadzie Morawieckiego dla "Financial Times". Adam Bielan tłumaczy
Wąsik przyznał, że nie spodziewa się uzyskania 100-procentowego dofinansowania. Wskazał przy tym na wypowiedzi przewodniczącej Komisji Europejskiej, która jasno dała do zrozumienia, że KE nie będzie finansowała budowy zapór.
- Rzeczywiście, nie było dotychczas przypadku, gdzie tego typu zapory - są liczne w Europie - były finansowane rzeczywiście przez UE - stwierdził. Przypomniał jednak, że na częściowe sfinansowanie mogła liczyć białoruska sistema, czyli ustawiony na Białorusi płot przy granicy.
Przy okazji swojego wystąpienia Wąsik zaznaczył, że na zbudowanej na polsko-białoruskiej granicy zaporze zyskają także Niemcy. To do tego kraju chce bowiem dotrzeć duża część migrantów.
- Celem tych osób, które są w tej chwili na Białorusi i pukają do bram UE, są Niemcy. I to oni będą mieli kłopot. Pomagamy naszym niemieckim partnerom w utrzymaniu pewnego rygoru polityki migracyjnej. Pomagamy, bo jesteśmy lojalnym członkiem UE i zdajemy sobie sprawę, że ciążą na nas zobowiązania - przekonywał.