Morawiecki przebił Tuska i Kaczyńskiego. Stworzył PO‑PiS
- Odgrzewany kotlet – Beata Mazurek trywializuje udział premiera w nagraniach na taśmach kelnerów. Według Grzegorza Schetyny to wewnętrzna rozgrywka PiS: próba przykrycia „afery radomskiej” i zaszkodzenia Mateuszowi Morawieckiemu. Obie wypowiedzi oznaczają, że jedni i drudzy mają to samo marzenie.
04.10.2018 | aktual.: 04.10.2018 12:19
PiS nie chce merytorycznie komentować ujawnionych w tym tygodniu zeznań kelnerów z restauracji „Sowa i Przyjaciele”, którzy twierdzą, że Mateusz Morawiecki rozmawiał z nieznanym mężczyzną o zakupie nieruchomości na podstawione osoby.
Beata Mazurek, rzeczniczka PiS: - Atakuje się człowieka, który jest odpowiedzialny za kampanię samorządową PiS i ma duże poparcie społeczne. Zawsze atakuje się tych, którzy są najsilniejsi, a nie najsłabsi. To odgrzewany kotlet, a odgrzewane jedzenie nie zawsze jest zdrowe. Platformo nie kłam. Gdyby w tych taśmach było coś nowego, to PO przyłożyłaby nam tym w wyborach w 2015 r.
Premier bagatelizuje tę kwestię jeszcze wyraźniej: - To są informacje, które w Warszawie są znane od 3 czy 4 lat. Data ich wypłynięcia nie jest przypadkowa. Sorry panowie, ale to niestety wasze afery - zwrócił się do PO, nawiązując do nagrań stawiających w niekorzystnym świetle Radosława Sikorskiego czy Bartłomieja Sienkiewicza. Ujawnione w 2014 r. po raz pierwszy taśmy były jednym z istotnych elementów, które pozbawiły PO władzy.
Z Morawieckim zgadza się szef Platformy – w każdym razie w kwestii daty. Według Schetyny to wewnętrzna rozgrywka PiS. Ma z jednej strony przykryć tzw. „aferę radomską” (politycy PiS rzekomo wpływali tam na przebieg drogi S12, by uwzględniał interesy lokalnego potentata budowlanego), a jednocześnie zaszkodzić premierowi, który w partii, podzielonej na frakcje, nie cieszy się bezwzględnym poparciem.
Zobacz: Włodzimierz Czarzasty komentuje taśmy z Morawieckim
Wnioski płynące dla wyborców są smutne. Bo według zeznań kelnerów z „Sowy i Przyjaciół” opinia publiczna poznała tylko kilkanaście z kilkudziesięciu istniejących taśm z rozmowami polityków. W 2014 r. PiS głośno domagał się powołania komisji śledczej w tej sprawie, PO do tego nie dopuściła. Ale po objęciu władzy Prawo i Sprawiedliwość już się tym nie zajęło. Beata Mazurek mówi dziś tylko: - Jeżeli macie jakieś taśmy, to je pokażcie i przestańcie insynuować.
Schetyna jest przekonany, że „taśmy są schowane i wypuszczane” , a właściciel może z nich korzystać, by szantażować premiera. Twierdzi, że chce poznać prawdę na temat rozmów Mateusza Morawieckiego o nieruchomościach kupowanych na słupy: - Wymagana jest pełna wiedza.
A więc Schetyna, który przez taśmy już stracił władzę, i Mazurek, która u władzy wciąż jest, mówią jednym głosem: „Chcemy, żeby Polacy poznali wszystkie nagrania, dowiedzieli się dokładnie, o czym rozmawiają przy ośmiorniczkach i koniaku ich mężowie stanu”.
Chyba mają nas za dzieci.