Skatowany Kamilek szukał pomocy? Chłopczyk próbował się ratować
8-letni Kamilek z Częstochowy zmarł w poniedziałek. Jego dzieciństwo było prawdziwym piekłem. Od dawna było widać, że w domu nie dzieje się dobrze. Chłopiec wielokrotnie uciekał z mieszkania. Wzywano policję.
Obok tragedii 8-letniego Kamilka z Częstochowy nie można przejść obojętnie. Maltretowany przez ojczyma chłopiec był od ponad miesiąca leczony w GCZD. Zmarł w poniedziałek rano na skutek postępującej niewydolności wielonarządowej, do której doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi - przekazała placówka.
Kamilek z Częstochowy szukał pomocy?
Od sierpnia 2022 r. do lutego 2023 r. Kamilek mieszkał razem z matką i ojczymem w Olkuszu. Ośrodek Pomocy Społecznej założył Magdalenie B. i jej mężowi niebieską kartę z powodu zaniedbywania dzieci. Małżeństwo wynajmowało mieszkanie, jednak nie płaciło za najem. Narobiło długów, a 8-letni Kamilek zaczął uciekać z domu. Miał być częściej bity przez ojczyma Dawida B., więc znów zainteresował się nimi sąd rodzinny - informuje "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W czasie pobytu w Olkuszu chłopiec uciekał z domu kilka razy. Matka wzywała wówczas policję. - Olkuska policja w ostatnim roku interweniowała, ale interwencje dotyczyły zgłaszanych przez rodziców problemów z 8-letnim chłopcem, który samowolnie opuszczał mieszkanie i przebywał na terenie Olkusza bez opieki - mówił "Faktowi" mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik KWP w Krakowie.
W listopadzie ubiegłego roku Kamil trafił do szpitala, bo siedział wychłodzony na przystanku autobusowym w samej piżamce.
Rodzinę w Olkuszu wizytował dzielnicowy i pracownicy pomocy społecznej. Jak wynika z ustaleń "Gazety Krakowskiej", mieli nie zauważyć, aby w domu Kamila dochodziło do przemocy czy znęcania się nad dziećmi.
Horror Kamilka z Częstochowy
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, która uzyskała z GCZD informację o śmierci Kamila. Jej rzecznik Tomasz Ozimek powiedział, że prokurator polecił szpitalowi zabezpieczenie ciała dziecka do sekcji zwłok. Jej przeprowadzenie jest obligatoryjnym działaniem w podobnych sytuacjach. Chodzi o dokładne ustalenie przyczyny zgonu.
- Sekcja zwłok zostanie przeprowadzona 10 maja w Zakładzie Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach - powiedział prok. Ozimek. Jak dodał, w sekcji, którą przeprowadzą lekarze medycyny sądowej, weźmie udział prokurator i policyjny technik kryminalistyki.
- Po uzyskaniu wstępnych wyników sekcji zwłok będą podejmowane decyzje dotyczące zmiany zarzutów przedstawionych podejrzanym w sprawie Dawidowi B. i Magdalenie B. - zaznaczył rzecznik prokuratury.
Do informacji o śmierci Kamilka z Częstochowy odniósł się podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jak poinformował, wydał polecenie, by zmieniono kwalifikację czynu z usiłowania zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem oraz znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.
Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia. Interweniowała policja. 8-letniego Kamilka z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem. Lekarze z GCZD mówili 5 kwietnia o jego rozległych oparzeniach: głowy, tułowia oraz kończyn i złamaniach kończyn. Sygnalizowali walkę o życie dziecka i perspektywę jego długiego leczenia.
5 kwietnia prokurator zarzucił ojczymowi dziecka, 27-letniemu Dawidowi B., że 29 marca usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała.
Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad 8-letnim Kamilkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.
Matka Kamilka nie reagowała
Matka chłopca, Magdalena B., jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Nie reagowała bowiem na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.
Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, ona składała wyjaśnienia. Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące.
Pod koniec kwietnia prokuratura informowała też o postawieniu zarzutów nieudzielenia pomocy siostrze matki Kamila, a następnie mężowi tej kobiety. Wszyscy mieszkali w tym samym domu. Grozi im za to kara do trzech lat więzienia. Po przesłuchaniu oboje trafili pod dozór policji.
Jak wcześniej informował Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Częstochowie, rodzina 8-latka była od marca 2021 roku objęta wsparciem pracownika socjalnego. Wcześniej nie było informacji wskazujących, że dziecko może doświadczać przemocy.
Częstochowski sąd zdecydował, że najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem i Magdaleną B., trafią do pieczy zastępczej, a starsze -do placówki opiekuńczo-wychowawczej.
Magdalena B. ma szóstkę dzieci - dwójkę najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czwórkę pozostałych z innymi dwoma mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się w ubiegłym roku.
Źródło: "Fakt"/PAP