Nie żyje skatowany 8‑latek. Podano przyczynę śmierci Kamila z Częstochowy
Nie żyje 8-letni Kamil z Częstochowy, chłopiec był maltretowany przez ojczyma. O życie dziecka walczyli lekarze w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. "Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa" - podkreślono.
Jak poinformowali lekarze, Kamil zmarł dziś rano. "Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nie leczonymi ranami oparzeniowymi" - napisano w komunikacie.
8-latek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. "Nie zdawał sobie świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał" - zaznaczono.
Lekarze podkreślają, że Kamil otrzymał wszelką możliwą pomoc medyczną. "Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m. in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz w wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca" - przekazano.
Szpital złożył wyrazy głębokiego współczucia panu Arturowi, biologicznemu ojcu dziecka. Podziękowano także wszystkim, którzy przejęli się losem chłopca.
Koszmar 8-latka z Częstochowy
Kamil trafił do szpitala na początku kwietnia. Chłopiec był bity, oblewany wrzątkiem i przypalany papierosami. Przez kilka dni do dziecka nikt nie wezwał pogotowia. Służby zawiadomił dopiero biologiczny ojciec.
- Moja była żona zadzwoniła i prosiła, żebym go zabrał do siebie do domu, umył i do szpitala wiózł, żeby to było na nas. Wysłała zdjęcie, jak siedzi na podłodze z poparzoną twarzą i klatką piersiową. Jak wszedłem tam, zobaczyłem, że Kamil leży na łóżku i płacze: tata, pomóż, ciocia pomóż, Mateusz pomóż - opowiadał Polsatowi.
W rozmowie z "Faktem" powiedział, że matka chłopca wmawiała mu, iż "Kamil poparzył się herbatką, którą na niego miał wylać nasz młodszy syn Fabian". Według relacji ojca, 8-latek "przypominał jedną krwawą ranę".
Cztery osoby z zarzutami
W sprawie zarzuty usłyszały cztery osoby. Jeszcze jak chłopiec żył 27-letni Dawid B. był podejrzany m.in. o usiłowanie zabójstwa dziecka. Mężczyzna miał polewać chłopca wrzątkiem i umieszczać go na rozgrzanym piecu, a wcześniej brutalnie bić i przypalać papierosami. Prokurator generalny zapowiedział, że zostanie zmieniona kwalifikacja czynu.
- Wydałem polecenie, by zmieniono kwalifikację czynu z usiłowania zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem na zabójstwo ośmiolatka z Częstochowy przez ojczyma. Będziemy dążyć do najsurowszego wymiaru kary dla sprawcy - powiedział Zbigniew Ziobro.
35-letnia matka Magdalena B. usłyszała zarzuty narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem.
W sprawie podejrzane jest także wujostwo dziecka. Wojciech i Aneta J. usłyszeli zarzuty nieudzielenia chłopcu pomocy.
Czytaj więcej: