Nie żyje skatowany 8‑latek. Podano przyczynę śmierci Kamila z Częstochowy

Nie żyje 8-letni Kamil z Częstochowy, chłopiec był maltretowany przez ojczyma. O życie dziecka walczyli lekarze w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. "Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa" - podkreślono.

8-letni Kamil nie żyje
8-letni Kamil nie żyje
Źródło zdjęć: © Facebook | Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II
Adam Zygiel

Jak poinformowali lekarze, Kamil zmarł dziś rano. "Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nie leczonymi ranami oparzeniowymi" - napisano w komunikacie.

8-latek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. "Nie zdawał sobie świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał" - zaznaczono.

Lekarze podkreślają, że Kamil otrzymał wszelką możliwą pomoc medyczną. "Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m. in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz w wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca" - przekazano.

Szpital złożył wyrazy głębokiego współczucia panu Arturowi, biologicznemu ojcu dziecka. Podziękowano także wszystkim, którzy przejęli się losem chłopca.

Koszmar 8-latka z Częstochowy

Kamil trafił do szpitala na początku kwietnia. Chłopiec był bity, oblewany wrzątkiem i przypalany papierosami. Przez kilka dni do dziecka nikt nie wezwał pogotowia. Służby zawiadomił dopiero biologiczny ojciec.

- Moja była żona zadzwoniła i prosiła, żebym go zabrał do siebie do domu, umył i do szpitala wiózł, żeby to było na nas. Wysłała zdjęcie, jak siedzi na podłodze z poparzoną twarzą i klatką piersiową. Jak wszedłem tam, zobaczyłem, że Kamil leży na łóżku i płacze: tata, pomóż, ciocia pomóż, Mateusz pomóż - opowiadał Polsatowi.

W rozmowie z "Faktem" powiedział, że matka chłopca wmawiała mu, iż "Kamil poparzył się herbatką, którą na niego miał wylać nasz młodszy syn Fabian". Według relacji ojca, 8-latek "przypominał jedną krwawą ranę".

Cztery osoby z zarzutami

W sprawie zarzuty usłyszały cztery osoby. Jeszcze jak chłopiec żył 27-letni Dawid B. był podejrzany m.in. o usiłowanie zabójstwa dziecka. Mężczyzna miał polewać chłopca wrzątkiem i umieszczać go na rozgrzanym piecu, a wcześniej brutalnie bić i przypalać papierosami. Prokurator generalny zapowiedział, że zostanie zmieniona kwalifikacja czynu.

- Wydałem polecenie, by zmieniono kwalifikację czynu z usiłowania zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem na zabójstwo ośmiolatka z Częstochowy przez ojczyma. Będziemy dążyć do najsurowszego wymiaru kary dla sprawcy - powiedział Zbigniew Ziobro.

35-letnia matka Magdalena B. usłyszała zarzuty narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem.

W sprawie podejrzane jest także wujostwo dziecka. Wojciech i Aneta J. usłyszeli zarzuty nieudzielenia chłopcu pomocy.

Czytaj więcej:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie