Makowski: "Szumowski odchodzi na własnych warunkach. Ale dlaczego teraz?" [OPINIA]
Minister zdrowia z rekordowym poziomem zaufania społecznego składa dymisję przed możliwą jesienną falą pandemii. I choć - jak zapewnia - planował swój ruch znacznie wcześniej, do ostatniej chwili przekonywał, że w rządzie zostaje. Coś tu nie gra.
Jest piątek, 7 sierpnia. W programie "Tłit" w Wirtualnej Polsce minister Łukasz Szumowski na pytanie, czy zapowiadana jesienna rekonstrukcja rządu dotknie również resort zdrowia, odpowiada, że nigdzie się nie wybiera. - W takiej sytuacji, jaką mamy, nie można w ogóle rozmawiać o opuszczaniu okrętu. Jestem żeglarzem i sternikiem, wiem, że takich rzeczy się nie robi - przekonuje.
Cztery dni później "Rzeczpospolita" publikuje sondaż IBRiS-u, w którym 54 proc. ankietowanych dobrze ocenia pracę Łukasza Szumowskiego. To lider zestawienia. Premier Mateusz Morawiecki, który znajduje się na drugim miejscu, cieszy się 45-procentowym poparciem.
W międzyczasie 17 sierpnia do dymisji podaje się jednak zastępca szefa MZ, wiceminister Janusz Cieszyński. "To był dla mnie niesamowity czas, za który dziękuję wszystkim, z którymi go spędziłem" - pisze na Twitterze. Opozycja dodaje, że odchodzi w cieniu skandalu z maseczkami zamówionymi od kolegi z nart Łukasza Szumowskiego, które nigdy nie zostały dostarczone oraz respiratorów, które miały być realne, a okazały się pustą pozycją na fakturze pro forma.
Kiedy wydawało się, że na tym koniec i przed spodziewanym na jesień wzrostem fali zachorowań na koronawirusa już nic się nie zmieni, niespodziewanie we wtorek 18 sierpnia za współpracę z rządem podziękował sam minister zdrowia. Dosyć długo wymieniał swoje sukcesy, podkreślając przeprowadzoną modernizację i cyfryzację resortu. Mówił, że dobrze przygotował Polskę do walki z pandemią, przekonując, że nikt na niego nie naciskał. Decyzję o powrocie do pracy lekarza miał podjąć kilka miesięcy temu, odkładając ją w czasie ze względu na koronawirusa, o wszystkim miał być również poinformowany premier.
W tym miejscu rodzą się jednak oczywiste pytania: dlaczego, jeżeli Łukasz Szumowski faktycznie chciał odejść, zrobił to teraz, a nie podczas planowanej za kilka tygodni rekonstrukcji? Czy chodziło o to, aby pożegnać się z resortem na własnych warunkach, a nie jak jeden z wielu? Czy dymisja wiceministra Cieszyńskiego była elementem powiązanym z rezygnacją jego przełożonego? Po co, skoro wszystko było zaplanowane znacznie wcześniej, w tak stanowczych słowach do końca przekonywać obywateli, że nie zostawi się ich w kluczowym dla zdrowia publicznego momencie? Czy na całej sprawie swoje piętno odcisnęło prowadzenie przez prokuraturę spraw dotyczących zakupu maseczek i respiratorów?
W politycznych kulisach plotkuje się, że przed zarzutem niegospodarności, który może być w tych kwestiach sformułowany, nie obroni nawet nowelizacja ustawy covidowej, która zakłada amnestię dla urzędników, którzy z naruszeniem przepisów podejmują decyzje korzystne dla walki z pandemią.
Nie jest tajemnicą, że Łukasz Szumowski był i pozostaje politycznym sojusznikiem Mateusza Morawieckiego. To on bronił ministra zdrowia w kluczowym dla niego momencie rekomendacji daty wyborów prezydenckich, problemów z dofinansowaniem dla projektów medycznych brata po tzw. "aferze maseczkowej".
"Jego praca zbiegła się z okresem pandemii koronawirusa - wyzwaniem, z jakimi nie mierzył się dotychczas żaden z ministrów w historii Polski po roku 1989. Osobiście bardzo wysoko cenię sobie kompetencje Łukasza Szumowskiego, a współpracę z nim oceniam wzorowo" - napisał w mediach społecznościowych premier, dodając fragment o "poświęceniu ministra" i "nieprzespanych nocach". Odejście tak silnego wizerunkowo gracza na pewno nie wzmacnia stronnictwa KPRM, dlatego Morawiecki musi możliwie szybko wyznaczyć wiarygodnego następcę.
Politycznie jest to "dobrej zmianie" potrzebne choćby po to, aby trzy dymisje w dwa dni (z Ministerstwa Cyfryzacji odeszła również ceniona przez branżę Wanda Buk) nie przykryły tematu kryzysu na opozycji w kwestii podwyżek dla polityków. "Przecież 'Uchadzi!' [Odejdź - przyp. red.] było pod adresem Łukaszenki, nie Łukasza" - napisał w mediach społecznościowych były premier Donald Tusk. Dla Koalicji Obywatelskiej ten temat to jak podanie tlenu w krytycznym momencie. Czy z niego skorzysta?
Marcin Makowski dla WP Opinie