PublicystykaMakowski: "Platformie nudzi się czekanie na Tuska. W wyborach prezydenckich postawią na Trzaskowskiego?" [OPINIA]

Makowski: "Platformie nudzi się czekanie na Tuska. W wyborach prezydenckich postawią na Trzaskowskiego?" [OPINIA]

Powiedzieć, że Donald Tusk nie daje o sobie zapomnieć w kontekście powrotu do polskiej polityki, to truizm. Ostatnio częściej bywa w Warszawie niż w Brukseli. I choć wielu wyborców Koalicji Europejskiej liczy, że będzie kandydatem na prezydenta, PO jest zniecierpliwiona. I zaczyna myśleć o Rafale Trzaskowskim.

Makowski: "Platformie nudzi się czekanie na Tuska. W wyborach prezydenckich postawią na Trzaskowskiego?" [OPINIA]
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Domiński
Marcin Makowski

Wystartuje, nie wystartuje. Zadeklaruje, nie zadeklaruje. Rzuci aluzję w wykładnie albo wywiadzie czy będzie się poruszać na bezpiecznej płaszczyźnie ogólników? Te pytania w kontekście politycznej przyszłości Donalda Tuska coraz częściej pojawiają się w głowie nie tylko wyborów Koalicji Europejskiej, ale również jej polityków.

Szczególnie tych z partii, którą zakładał były premier. A wraz z pytaniami rośnie zniecierpliwienie kunktatorstwem Tuska, który ze zwlekania uczynił sztukę. Może założy ruch społeczny, który powalczy o Senat? Może odbiję Platformę z rąk Grzegorza Schetyny, może wystartuje w wyborach prezydenckich?

Czas ucieka Tuskowi

Sam Tusk wydaje się w sprawie swoich dalszych losów rozważać każdy z powyższych scenariuszy, który przyjmie w zależności od tego, jak ułożą się wybory europarlamentarne, a potem te kluczowe, jesienne do polskiego parlamentu. Tajemnicą poliszynela jest zatem zmęczenie postawą szefa Rady Europejskiej, również w otoczeniu jego sympatyków.

"Nikt do końca nie wie, czego Donald chce. Czas ucieka. Nie można budować strategii w ten sposób" - twierdzi jeden z rozmówców "Rzeczpospolitej" z PO. I choć sam Tusk nie chce dać o sobie zapomnieć (w ciągu ostatnich dwóch tygodni przemawiał w trzykrotnie), a tej chwili sonduje możliwość wzięcia udziału w proeuropejskiej manifestacji Koalicji Europejskiej 18 maja - to przestaje wystarczać. Wie o tym również przewodniczący Platformy.

Kto miałby w takim razie budować pozycję pod starcie z prezydentem Andrzejem Dudą w 2020? Coraz odważniej mówi się o tym w partii w kontekście obecnego włodarza Warszawy, Rafała Trzaskowskiego. Niedawny sondaż Instytutu Badań Spraw Publicznych pokazuje, że byłby kandydatem, który gdyby wybory odbyły się w tej chwili, miałby szansę na zwycięstwo w drugiej turze z obecną głową państwa.

Trzaskowski pytany o taki przebieg wypadków przez "Kulturę Liberalną" wyraźnie się od niego nie odciął. "Wybory prezydenckie są perspektywą bardzo odległą. Dziś, gdyby ktokolwiek, pełniąc taką funkcję jak moja, myślał o prezydenturze Polski, to znaczy, że nie byłby do końca odpowiedzialny. Mnie dziś interesuje wyłącznie Warszawa" - stwierdził.

"Nie liczymy na Tuska"

W niedawnej rozmowie z tygodnikiem "Wprost" Trzaskowski odniósł się również do możliwości powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki. – Może zdecyduje się na start w wyborach prezydenckich. Ale nie liczmy na Tuska jak na kogoś, kto w cudowny sposób sam jeden odmieni naszą scenę polityczną. Założę się zresztą, że gdyby wrócił, to najpierw byłyby dwa miesiące euforii, a potem emocje by opadły i ci sami komentatorzy, którzy dziś marzą o jego powrocie, zaczęliby go krytykować. Taki w Polsce mamy klimat – spuentował.

Zarówno on, jak i Grzegorz Schetyna w nieoficjalnych kontaktach z dziennikarzami coraz wyraźniej akcentują wagę Donalda Tuska dla polskiej polityki i opozycji, ale równocześnie dodają, że opozycja nie może na niego czekać z założonymi rękoma jak na wybawiciela na białym koniu. Laudacje, wykłady i wiece są ważne, ale kto zagwarantuje, że przy kiepskim wyniku KE Tusk na ostatniej prostej nie przyjmie jednak hipotetycznej funkcji komisarza unijnego, która ma my być proponowana jako plan B? Oficjalnie jego kadencja szefa Rady Europejskiej kończy się w grudniu 2019 r. To mało czasu na kampanię, szczególnie jeśli nikt w PO nie zacznie wcześniej prowadzić swojej.

Na ratunek Trzaskowski?

Stąd właśnie, jak twierdzi "Rzeczpospolita", Schetyna ma być już "po słowie" z Trzaskowskim, z którym jest w dobrej komitywie. Jeden nie chce tracić swoich pięciu minut na rzecz starszego pokolenia polityków, które swoje już na tej scenie zrobiło, drugi widzi w Tusku wewnętrznego wroga, który czeka na moment, w którym będzie mógł go odsunąć od władzy w PO. Czego z resztą dawał wyraz podczas fizycznego dystansowania się od Schetyny na majowych wydarzeniach publicznych w Warszawie.

Koalicja Europejska jest zatem póki co postawiona pod ścianą. Nie może oficjalnie promować Rafała Trzaskowskiego, gdy Donald Tusk nadal waży swoje szanse, natomiast może nie mieć wyboru, jeśli były premier przeciągnie decyzję do ostatniej możliwej chwili. On, ze swoją rozpoznawalnością, może zacząć kampanię na miesiąc przed wyścigiem prezydenckim. Rafał Trzaskowski nie. To będzie naprawdę ciekawa gra wewnątrz obozu opozycyjnego, być może równie ciekawa jak same wybory.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)